18. Daj buzi

1.5K 42 0
                                    

Miesiąc później
POV Sapi
Siedziałem w szpitalu z Żabsonem i czekaliśmy na lekarza. Co się stało?
Oktawia zemdlała, na chwilę przestała oddychać i prawie umarła. Powody narazie nie znane bo czekamy na tego jebanego lekarza!
No wylazł.

-Przepraszam. Co z nią? -zapytałem lekko podenerwowany.

-A pan to? -zwrócił się do Mateusza.

-Jej chłopak-skłamałem, bo by go wyjebali.

-Dobrze. Jej stan jest stabilny, wybudziła się i jutro powinna wyjść. Co do dziecka to niestety nie udało się go uratować-poklepał Mateusza po ramieniu i poszedł.

-Jakie dziecko?! -zdenerwowałem się.

-Nie wiem... -przetarł twarz ręką.

-Idziemy do niej-otworzyłem drzwi i zobaczyłem płaczaczącą Okti-co się dzieje, słońce? -zapytałem siadając obok niej i chwytając ją za rękę.

-Przepraszam-wyszeptała.

-Oktawia, czyje było to dziecko? -zapytał Mati zaciskając pięści.

-Usiądź, proszę-wyciągnęła do niego drżącą dłoń.

-Zostawię was-wyszedłem i postanowiłem zadzwonić do Kuby, żeby się nie martwił.

POV Oktawia
-Mateusz posłuchaj... Pamiętasz jak mówiła ci o tym facecie z gimnazjum? -pokiwał głową, że pamięta-on... Znalazł mnie... I... No domyśl się-hamowałam łzy, które napływały do moich zmęczonych oczu.

-Czemu mi nie powiedziałaś? -zapytał z wyrzutami.

-Ja miałam wyjechać i tam urodzić to dziecko i zamieszkać... -wyznałam z bólem.

-Księżniczko... -pocalowal mnie w czoło.

-Nie mam chłopaka i zostałabym sama z tym... -uroniłam kilka łez.

-Masz Karola, Kubę... Mnie-chwycił moją twarz w ręce.

-Nie wiem jak Karol by to przyjął... Siostra z niczyim dzieckiem? -wytarłam łzy z policzków.

-Kicia... Zawsze mogłaś powiedzieć, że to moje dziecko-próbował mnie pocieszyć.

-Dobra było minęło... Już nie ma tego dziecka... -zaczęłam płakać.

-Już ciiii-uspokajał mnie.

Czuje sie w jego ramionach tak bezpiecznie jak u Karola... Ciepło, bezpiecznie i jeszcze ten jego uzależniający zapach... Mogłabym trwać w tym stanie całe wieki...

-Boje sie, cholernie się boję-chwyciłam kurczowo jego koszulkę.

-Nie masz czego... Będę przy tobie-zapewnił głaszcząc mnie po plecach.

-Dziękuję, że jesteś-wychlipałam.

-Ty zawsze przy mnie byłaś, teraz moja kolej-zaśmiał się.

On jest taki... Inny... Niedość, że jest cholernie przystojny, męski i ma śliczne oczka... To potrafi być uczuciowy i romantyczny. Japierdole... Oczywiście najchętniej Mateusza. Cały jest nie idealnym ideałem... Wszystko w nim mi się podoba! Ale tak wszystko, wszystko?
Wszystko na max'a! Pierdolony idealny, jebany cudowny chłopak.
Kurwa, KUrWA, KuRWA, KURWA!
OPANUJ FUNGIRL!
NOPE!
OPANUJ KURWA!
NO DOBRA!
           OFF/ON

-Daj buzi-poprosił.

Mniam kurwa. Zjadłabym go jak takie ciasteczko z czekoladą i popiła kawą... Mniam, mniam, ciacho. No dosłownie!
Zdecydowanie za długo zwlekamy z tym związkiem... Ja już nie mogę, a co dopiero on! 3 dni temu byliśmy nad Wisłą. Siedzieliśmy sobie, piliśmy, paliliśmy i rozmawialiśmy, Ogólnie było bardzo fajnie, zresztą jak zawsze. No i wszystko super, git aż do czasu w którym ktoś obok nas usiadł. Chciałam zobaczyć kto to więc się odwróciłam i zobaczyłam kolesia z liceum. No to mu pomachałam on mi odmachał i w sumie na tym skończyliśmy jakikolwiek kontakt tego wieczoru. No to odwróciłam się do Mateusza, a ten miał w oczach takie uczucia jak między innymi:
-chęć mordu (to chyba do tego kolegi)
-zazdrość (to raczej do mnie)
-i ewidentny żal z braku wina w butelce (a to akurat chyba do monopolowego)
Wynika z tego to, że jest on w kurwe zazdrosny... Ale się boi. Z resztą ja też...
Inaczej wygląda związek w wyobraźni, a inaczej w realu..

вαямαηкα • żabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz