POV Oktawia
-Cholernie mi cię brakowało-powiedział już któryś raz z kolei dzisiaj Mateusz.Wchodziliśmy do jego mieszkania.
Wyszłam ze szpitala jakieś 3h temu. Pojechałam na chwilę do domu, żeby spakować jakieś najpotrzebniejsze rzeczy, bo kilka dniu będę u Mateusza.
Z dwóch powodów:
1) Karol i Kuba jadą gdzieś tam. Sapi stwierdził, że musi gdzie sam pojechać z młodszym bracisxkiem, żeby spędzić z nim więcej czasu.
2) Mateusz mnie poprosił
Położyłam swoją torbę u niego w pokoju i wróciłam na balkon.
Pokochałam to miejsce. Jest w jakiś sposób magiczne!-Nawet nie wiesz jak bardzo kocham te wieczory-westchnął rozmarzony leżąc na moich udach.
Powoli mogę stwierdzić, że on już na moich nogach wyrobił sobie miejsce do leżenia, co wcale mi nie przeszkadza.
-Ja też-popatrzyłam na panoramę Warszawy, która nocą była naprawdę czarujaca.
-Powiedz mi... Czy ty chciałabyś mieć dzieci? -zapytał prosto z mostu.
-Ta, a co? -zainteresowałam się.
-Nic... Po prostu czasem sobie myślę, że chciałbym mieć dziecko, po prostu być tatusiem-zaśmiał się.
-Dojrzałeś? -popatrzyłam na jego oswierloną twarz.
-Na to wygląda... Ale tak serio. Być tatusiem... -zamyślił się.
-Gdybym nie poroniła to może byś miał-uśmiechnęłam się smutno.
-Dałabyś mi wychować nie moje dziecko? -zdziwił się, a zarazem ucieszył.
-Nie, wyjechałaby, ale skoro już zacząłeś ten temat to tak bym zrobiła-wyjaśniłam.
-Aha-pogrążył się w swoich myślach.
Bardzo bałam się tego dziecka.. Bałam się, że nawet jeśli bym je wychowała za granicą to kiedyś zapytałoby o tate i co wtedy bym mu powoedziała? Mamusia jest sama, bo kiedyś popełniła błąd, który powrócił, a tak oto jesteś ty z ojcem gwałcicielem nastolatek!
Nie chciałam myśleć o tym co się stało prawie dwa miesiace temu... Starałam się uciec myślami do tego, że dzisiaj piątek i jutro jedziemy nad jezioro.
Ostatnio kiedy tam byliśmy postanowiliśmy, że będziemy tam jeździć co miesiąc. Bardzo ładne miejsce. Magiczne niczym balkon w mieszkaniu Mateusza. Znaleźliśmy tam jakiś opuszczony domek, jedyne czego mu brakuje to remontu... Kiedyś napewno to zrobimy, bo Mati mi obiecał, że w wakacje pojedziemy tam w dwójkę na miesiąc, żeby odpocząć.
Ostatnimi czasy za dużo rozmyślamy nad uczuciami. I ja i on. Oboje się w tym gubimy... Ja już naprawdę nie wiem co mam myśleć... Od czasu w którym tak dużo o tym wszystkim myślimy nie zwieżamy się sobie ze swoich problemów, bo jedyne jakie mamy to właśnie te, a trudno mówić o uczuciach osobie o której myśli się w ten sposób...
Zawistowski zawsze mówił mi o wszystkim o czym myślał... Potrafił położyć mi się na kolanach i na bierząco mówić co mu siedzi w tej zrytej bani! A teraz? Jebana cisza! Oboje nas męczy to co mamy w środku u blokuje, że boimi się wyznać wszystkich uczuć kłąbiących się w naszych nie za mądrych mózgach...-Ja po prostu zaraz wybuchnę! -krzyknął Mateusz.
-Co jest? -zapytalam.
-Kurwa muszę ci wszystko powiedzieć, bo kurwa nie mogę-usiadł, usadził mnie sobie na kolana, pocałował, pogłaskał po policzku, chwycił mnie za tyłek, bo bez tego nie byłby sobą i zaczął zwierzać mi się z wszystkiego.
Mało oczy mi z orbit nie wyjebały!
Czego ja się dowiedziałam...
Między innymi tego, że byłam gwałcona siłą umysłu jakieś 69 razy!