-Oktawia-zacząłem kiedy leżeliśmy nago wtuleni w siebie-czemu wczoraj miałaś taki zły humor? -zapytałem.
-Uświadomiłam sobie, że jestem zła-popatrxyłem na nią jakby właśnie powiedziała, że 6*6=to jest najgorsze. Nie no Borys, szanuję! -no... Czasem nie mam czasu dla braci i czasem nie mam ochoty jak ty masz-padła twarzą w poduszkę.
-Myszko... -założyłem jej kosmyk włosów za ucho-nie musisz miec zawsze ochoty. Ja to rozumiem-przytuliłem się do jej pleców.
Schudła. Bardzo. Mocno. Drastyczne. Niedobrze. Przejechałem ręką po żebrach. O kurwa mać! Kości, same kości!
-Oktawia co się dzieje? -zapytałem poważnie.
-O co ci chodzi? -odwróciła się do mnie twarzą.
-O to! Kurwa o to! -krzyknąłem wkurzony pokazując na jej chudą sylwetkę, której wcześniej nie zauważyłem.
-Nie rozumiem-pod niemrawym uśmiechem, chowała coś o czym powinienem wiedzieć.
-Mów! -jeszce bardziej się zdenerwowałem.
-Proszę nie krzycz-szepnela cicho.
-Dobrze, ale powiedz co się dzieje-chwyciłem jej podbródek
-No bo...