Sześćdziesiąt lat

4.9K 551 629
                                    

To był okropny pomysł.

Tak w każdym bądź razie uważał Eliot, gdy musiał po raz kolejny biegać za wnuczką Lindsay i Davida. Skubana była szybka nad wiek. Na dodatek byli w parku rozrywki, wszędzie było pełno ludzi i dzieciaków, krzyczących, że chcą watę cukrową. Mijali również pełno nastolatków, na których widok blondyn ­– tak przynajmniej sobie nadal wmawiał – zawsze wywracał oczami.

On też był kiedyś taki młody. A jaki przystojny!

Kiedy dziesięciolatka o imieniu Elle wskoczyła na wielką kręcącą się karuzele, zajmując miejsce na różowym jednorożcu, Eliot odetchnął. Oparł dłonie na kolanach, biorąc głębsze wdechy.

To normalne, że się już zmęczył, w końcu tyle przebiegł.

Poczuł mocne klepnięcie w plecy, aż się wzdrygnął. Spojrzał na Simona, który na luzie siorbał sobie colę przez rurkę z plastikowego kubeczka. Przełknął napój i uśmiechnął szeroko.

– Niesamowite, jak szybko opanowałeś zadyszkę. Kondycja ci się polepsza, Eli.

Staris wywrócił oczami i wyrwał mu napój, samemu biorąc łyka. Obydwoje spojrzeli na karuzelę, gdzie nie było już nikogo. Sześćdziesięciolatek mógł przysiąść, że stanęło mu serce na krótki moment. Rozejrzał się panicznie, nie dostrzegając małej w tłumie.

– Do jasnej Anielki, czy my zgubiliśmy to dziecko? – spytał Thorn, rozszerzając oczy. – Cholera, teraz to David nie pozwoli mi przetestować ich nowego basenu z masażem ­– jęknął.

Były blondyn posłał mu jedynie zirytowane spojrzenie i z przerażeniem ruszył między ludźmi, po drodze wyrzucając pusty kubeczek. Zaraz dołączył do niego Simon, który uznał, że najlepiej się rozdzielić i jej poszukać. Tak też zrobili. Eliot ruszył w okolice młyńskiego koła, a Thorn budek z pamiątkami.

Boże, jaki Stairs był przerażony. To dziecko miało tylko dziesięć lat, w najlepszym razie zagubiło się w tłumie, w najgorszym... Nawet nie chciał o tym myśleć.

Poczuł pacnięcie w ramię i z ogromną nadzieją obrócił się, dostrzegając tylko jakiegoś chłopaka. Na oko mógł mieć ze dwadzieścia lat, a jego iście znudzona mina sugerowała, że wcale nie chciał tam być. W dłoniach trzymał plik ulotek i jedną wcisnął zniecierpliwionemu mężczyźnie.

– Jeśli dziś zakupi pan trzy porcje frytek, to czwarta będzie za pół ceny. Serdecznie zapraszamy do nas na pyszne...

– Młody, nie obchodzą mnie twoje frytki, zgubiłem dzieciaka – warknął zirytowany.

Niezrażony chłopak uniósł brew i przejechał go wzrokiem, unosząc kącik ust. Parsknął cicho i westchnął.

– W tym wieku ma pan dziecko? Musi być pan niezłym ogier...

– Minęło sześćdziesiąt lat, a życie nadal się ze mnie wyśmiewa – jęknął do siebie siwy blondyn, tym samym przerywając ulotkarzowi.

Wyminął go i ruszył dalej na poszukiwania Elle, wiedząc jedno – jeśli nie znajdzie dziewczynki, będzie miał na głowie zdruzgotanych rodziców i wkurzonych dziadków.

Mógł posłuchać Simona i zostać w ich mieszkaniu, porabiając o wiele ciekawsze rzeczy. No i na pewno przyjemniejsze.

Aż tak stary nie był.

W tym samym czasie Simon jedząc watę, przechadzał się między budkami, wypatrując małej brązowowłosej główki. Te wszystkie stragany i konkurencje kusiły go niesamowicie, ale były sprawy ważne i ważniejsze.

Dlatego gdy już kupił watę, poszedł szukać Elle. Nie bał się jakoś szczególnie, bo wiedział, że to zaradna dziewczynka, zresztą Simon zawsze kazał robić jej to samo, gdy ktoś podejrzany będzie coś od niej chciał – mianowicie gryźć. Mocno.

PrzyjacieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz