Rozdział 12.

81 4 0
                                    

Otworzyłam oczy i chciałam się poruszyć, ale moje mięśnie były jakby sztywne i obolałe. Uświadomiłam sobie dlaczego i od razu rozejrzałam się w poszukiwaniu chłopaka. Nie było po nim śladu. Wstałam. Poszłam się znów umyć. Gdy byłam pod prysznicem to usłyszałam otwieranie się głównych drzwi i dosłownie znieruchomiałam ze stresu. Byłam niemal pewna, że to Patryk wrócił do mieszkania, ale i tak wyłączyłam wodę i owinęłam się szczelnie w ręcznik nasłuchując. Usłyszałam włączanie się czajnika, co mnie nieco uspokoiło. Szybko się wytarłam i ubrałam. Musiałam odetchnąć parę razy zanim nacisnęłam na klamkę i wyszłam z łazienki. W pokoju go nie było i dopiero, gdy podeszłam do aneksu kuchennego to zobaczyłam, że robi kawę. Próbował nasypać ją łyżeczkami do kubków, ale ręce mu niesamowicie drżały. Wiedział, że na niego patrzę, a mimo to nie podniósł na mnie wzroku i się nie odezwał.

- Nie miałam już kawy... - zaczęłam. Dopiero wtedy odstawił słoik na blat i spojrzał na mnie.

- Poszedłem kupić. - bąknął. Sięgnął po czajnik i nalał wrzątek do obu kubków. Do jednego do połowy i jeden cały. Pamiętał, że pijam bez mleka.

Podał mi kawę. Oparł się o biurko obejmując kurczowo swój kubek i patrzył w podłogę.

- Prawdopodobnie nie ma rzeczy, którą mógłbym teraz zrobić, by to wszystko jakoś... - bąknął. Nagle postawił kawę na blat, wziął moją kawę i postawił obok swojej i mocno mnie do siebie przytulił. W odruchu chciałam go odepchnąć, ale szybko się zorientowałam, że to niegroźne objęcie. - ...przepraszam. - powtórzył. Objęłam go próbując się uspokoić, ale kręciło mi się w głowie. Czułam jakby był mi zupełnie obcym człowiekiem.

- Powinnam już iść. - szepnęłam, a w moim głosie dało się wyczuć chrypę. Potrzebowałam czasu.

- Odwiozę Cię. - ożywił się, a potem na mnie spojrzał i się zawahał. - Jeśli... jeśli chcesz.

Pokiwałam głową i sięgnęłam po plecak.

- Może jednak na szybko kawę? - usłyszałam.

Znów przytaknęłam wracając i wypijając zawartość kubka. Poparzyłam się w gardło.

...

Na zajęciach siedziałam cicho i w samotności, bo Oliwer i Filip znów olali wszystkie wykłady. Jeden z profesorów ogłosił egzamin za tydzień i musiałam im o tym napisać. Nie kryli paniki.

Zajęcia mijały, a ja coraz bardziej wracałam do tego trybu życia. Dopiero pod koniec miałam zbyt dużo czasu na myślenie. Zaczęłam łączyć fakty. Gdy nas napali w jego ogrodzie, strasznie szybko się podniecił. To co wczoraj zrobił raczej też miało więcej wspólnego z brutalnością, niż nie. Przeszły mi ciarki po plecach, bo uświadomiłam sobie, że to może się ze sobą łączyć. Co prawda widział jak mnie prawie gwałcą i wtedy akurat wydawał się być bardzo troskliwy i przerażony. Sama nie wiedziałam, czy to człowiek, któremu mogę w pełni ufać. Pomyślałam, by spytać ludzi, z którymi on się przyjaźni od dawna. Ale z nich znałam tylko Kamila i Olę. Głupio mi było pisać do jego kuzynki. Kamila niby mogłabym spytać, ale znał nas oboje i snułby dziwne podejrzenia. Chyba nie miałam odwagi spytać.

- Laura? - usłyszałam głos Daniela idąc korytarzem do wyjścia z budynku. Było już po zajęciach, a z profesorem Wiśnickim zajęcia miały być dopiero za dwa dni.

- Hmm? - spytałam zatrzymując się.

- Mógłbym Cię... na chwilę prosić do swojego gabinetu?

Pokiwałam głową. Dziwne było to, że na uczelni każdy profesor miał swój pokój w którym stacjonował. To znaczy nie każdy miał swój, bo niektórzy musieli się dzielić z kimś innym. Daniel na szczęście nie musiał. Weszliśmy do jego małej klitki pełnej papierów.

Wszystkie nasze noce 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz