Rozdział 14.

78 4 0
                                    

Muzyka głośno grała. Słońce dopiero zachodziło. Patryk dostał sms'a od Daniela z pytaniem ile żetonów na piwo kupić. Stwierdziliśmy, że dla mnie cztery, a dla chłopaka pięć to kompletne maksimum. Mieliśmy się spotkać pod jakimś banerem, bo ponoć tam Mateusz pilnował jakiegoś małego drewnianego stolika. Zwlekaliśmy jak tylko się dało przed dołączeniem do niego, by i Daniel tam był. Skoro poszedł po żetony, a może i po piwa to nie chcieliśmy witać się z samym Mateuszem. Po dobrych paru minutach krążenia w tłumie stwierdziliśmy, że już czas iść pod ten baner reklamujący jakieś nowe głośniki. Szłam przodem, chłopak tuż za mną. Przy stole już siedziało obu facetów z czterema plastikowymi, dużymi kubkami z piwem. Od razu się do nas uśmiechnęli.

- Mateusz, to Patryk, Patryk... Mateusz. - przedstawiałam ich sobie, a oni uścisnęli sobie dłonie siadając naprzeciwko siebie przy stoliku. Byliśmy pod ogromnym parasolem, razem z ludźmi przy innych stolikach.

- Happysad ma grać. - zaczął Mateusz.

- Zrobiłeś coś z włosami? Wydawały mi się wcześniej takie... ciemniejsze i takie... w nieładzie.

- Zawsze w łóżku mam nieład. Może sama je rozczochrałaś. - wyszczerzył się. - Ale nie farbowałem, coś Ty. Może to światło, a raczej wtedy jego brak.

Patryk z Danielem spojrzeli na niego trochę zdezorientowani. Kompletnie nie pamiętałam, czy Daniel wiedział o moim wieczorze z Mateuszem, czy też nie mógł zrozumieć. Patryk natomiast chyba wziął to za żart, albo zupełnie olał. Ja natomiast wysłałam szatynowi spojrzenie mające mu powiedzieć, żeby się zamknął w tym temacie.

- To co? Zdrowie? - podniosłam kubek sugerując, żeby się ze mną stuknęli.

Wszyscy to zrobili i przez chwilę poczułam się niemal dobrze.

- Skąd się znacie? - spytał Patryka Mateusz, a chłopak na chwilę oderwał wzrok od kubka i uśmiechnął się pod nosem.

- Z pracy. Pracowałem sobie przy maszynach, gdy nagle zawołał mnie kierownik. Przedstawił nas sobie i poprosił, bym się nią zajął. - uśmiechnął się do mnie wyjątkowo uroczym uśmiechem. - A Wy?

- My... - szatyn spojrzał na mnie i chwilę się zawahał. - ...właściwie to spotkaliśmy się pierwszy raz na ognisku organizowanym przez ludzi z zarządzania z naszej uczelni. Co nie, Laura?

- No, tak właśnie było.

- Nikogo nie znałem, to postanowiłem zagadać. - wzruszył ramionami. - A potem się chyba spotkaliśmy jeszcze na domówce... - chrząknął.

- Tej pamiętnej domówce?

- Czy ja wiem, niewiele z niej pamiętam. - podrapał się w tył głowy. - A Ty, Laura? - wyszczerzył się do mnie.

- Umm.. też niewiele. - zaśmiałam się nerwowo.

- Nawet nie mam ochoty rozmawiać o tej domówce. - skrzywił się Patryk.

- Czemu? - spytał drugi.

- To... chyba skomplikowane. - przyznał. Pewnie sam nie wiedział ile z tego wszystkiego Mateusz wie. Właściwie to zamarłam na chwilę wgapiona w jeden punkt, bo sama nie umiałam już określić ile kto wie. Nie mogłam sobie przypomnieć czy Mateusz mógł się od kogoś dowiedzieć o tym co łączyło mnie i Igora. Daniel chyba też próbował w głowie łączyć fakty.

- W ogóle, Igor do mnie dzwonił gdy poszedłeś po żetony. - zwrócił się do wykładowcy. - Mówił, że może wpadnie, ale to później i nic nie jest pewne.

Mina Patryka nie mówiła nic szczególnego. Po prostu pił piwo patrząc na scenę w oddali i masę ludzi wokół nas. Szturchnęłam go ramieniem i dopiero jakby się ocknął z rozmyśleń. Uśmiechnął się, a potem objął mnie jedną ręką za plecami.

Wszystkie nasze noce 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz