Rozdział 32.

65 4 0
                                    

Telefon wibrował już dobre pół minuty. Patryk w końcu podsunął go w moją stronę i sugestywnie kiwnął, bym odebrała. Nie chciałam przy nim rozmawiać z Igorem. Nie mam pojęcia czemu nadal nie potrafiłam się od niego odciąć na stałe mimo tego, że obiecywałam to sobie już nie raz. Odebrałam patrząc jak blondyn dalej zmywa naczynia, ale robi to dużo delikatniej, jakby ciszej, by usłyszeć o czym mówimy.

- Hej. - usłyszałam głos. Brzmiał jakby chciał mi się do czegoś przyznać, ale nie bardzo wiedział czy może, więc trochę się przestraszyłam.

- Hej. - odpowiedziałam.

- Chciałbym Cię o coś prosić.

- Hmm?

- Dzwonił już do Ciebie Mateusz?

- Nie, a co jest?

- Kurde... to może powinienem poczekać z tą prośbą. Myślałem, że odrzuciłaś z góry jego propozycję, ale jeśli tak... Słuchaj. Mat pochodzi z takiej... małej wsi między Warszawą, a Olsztynem. Nie ważne konkretnie. Po prostu trochę w stronę mazur. Jego rodzice mają tam dom i zwalniają go na tydzień. Mat pomyślał, że może by nas wszystkich zaprosił, tak naprawdę wszystkich. Na weekend. Dwie, trzy nocki. Ma tam łódki, kajaki, grilla, jest naprawdę bajecznie. Spytał mnie, czy może Was zaprosić i powiedziałem, że jasne, nie ma sprawy i... wiem, że nie chcesz mnie na oczy widzieć, cholera, ale naprawdę... nie chcę by... nie wiem, powinienem z Tobą rozmawiać w cztery oczy. Masz czas?

Spojrzałam na Patryka, który nadal nie przestawał myć naczyń, ale od dobrych paru sekund szorował uparcie jeden talerz, który wydawał się być czysty.

- Nie wiem, chyba nie dziś... Może być przez telefon?

- Po prostu chciałbym Cię prosić by to coś co jest między nami... konflikt? Blokada? Zasady? Przeszłość? Sam nie wiem... by to nie sprawiało, że nikt z nikim nie będzie rozmawiał. Chciałbym tak normalnie... po ludzku spędzić ten czas z ludźmi których znam. Zaproponował mi wzięcie kogoś ze sobą, ale dotarło do mnie, że prócz Was nie mam nikogo do wzięcia. Nawet Daniel chyba już ma kogoś na oku. Mat i Izka oczywiście mają tych swoich znajomych... a ja mam... Ciebie. Chyba. Cholera, nie chciałem się tak uczepić, uwierz... ale proszę Cię byście się zgodzili. Oboje. Mogę nie cisnąć komentarzami i być miły, obiecuję.

Po rozmowie nie wiedziałam co o tym sądzić. Jeśli zadzwoniłby Mateusz to pewnie byśmy się zgodzili. Chociaż Patryk zapewne wcale nie miałby na to ochoty. Ale po tym co powiedział Igor miałam jeszcze więcej wątpliwości. Bo przede wszystkim pokazał, że mu zależy, a to mnie przerastało. Usiadłam przy kuchennym bracie i napiłam się wody patrząc na chłopaka. Skończył pracę i odwrócił się w moją stronę, opierając się tyłem o blat.

- Po co dzwonił?

- Mateusz chce nas zaprosić na mazury do domku. Łódka, grill i te sprawy.

- Kto by był?

- Mat, Izka, Daniel chyba z kimś, Igor, znajomi Matusza i Izki... nie wiem, szczegółów nie znam. Na weekend. Prosił bym nie podejmowała decyzji pochopnie z racji tego że między nami jest dziwnie.

- I chcesz tam jechać?

- Ch-chyba... - zająkałam się. - Chyba bym chciała. A Ty?

- To już nawet nie chodzi o pieniądze... - bąknął. - Nie chcę awantur i nie chcę ich spojrzeń. Czemu Mateusz nie zadzwonił osobiście? Nienawidzą mnie.

- Powiemy im oboje, że mają nie wnikać w nie swoje sprawy. Ale planszówki, muzyka i kajaki?

- Chciałbym tam być tylko z Tobą.

Wszystkie nasze noce 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz