Rozdział 15.

96 4 3
                                    

- Chłopaków długo nie ma. - chłopak kiwnął w stronę lasku, gdzie jeszcze przed chwilą stali, ale teraz już nie mogłam ich zauważyć. Może było zbyt ciemno. Sięgnęłam po chipsy, które przyniósł kumpel wraz z piwami. Naprawdę kołowało mi się w głowie.

- Oni poszli tak po prostu zapalić, czy zaraz wróci jeden z nich i stwierdzi, że zabił drugiego? - spytał Daniel.

- Czemu mieliby się zabić? - szatyn naprawdę nie rozumiał co się wokół dzieje, więc tylko się uśmiechnęłam pod nosem. Nie mieliśmy jak mu wytłumaczyć, bo chłopaki właśnie wrócili, obaj z zapiekankami i usiedli obok mnie. Jeden po prawej, a drugi po lewej.

- Chcesz trochę? - spytał Patryk podtykając mi ją pod nos. Ugryzłam i wcale nie była jakaś fenomenalna.

- A mówiłem... - żachnął się Daniel. - Wiedziałem, że jak się podpijecie to polecicie na jakieś drogie i niedobre jedzenie.

- Proponowałem kfc, ludzie! - zaśmiał się Mateusz.

- Kfc też nie pogardzę. - wyszczerzył się Igor. - Jak już zjem to.

- Idę do łazienki. - wstałam z ławki dopijając piwo do dna.

- Odprowadzę Cię. - usłyszałam głos swojego chłopaka i zaraz potem podniósł się z ławki i stanął obok mnie. Gdy już nieco odeszliśmy, gubiąc się w tłumie ludzi, złapał mnie za rękę.

- Paliliście zioło, co nie?

- Mam nadzieję, że nie jesteś za to zła.

- Nie.

- Igor nie chce powiedzieć Danielowi, stąd to niejasne pytanie na początku.

- Domyśliłam się.

Poczekał aż wyjdę z toi-toi'a, a potem złapał mnie za rękę, kierując w przeciwną stronę skąd przyszliśmy.

- Gdzie idziemy? - spytałam.

- Chcę tylko na chwilę do samochodu.

- No dobra... - wzruszyłam ramionami.

Był na parkingu, na samym końcu. Ledwo go znaleźliśmy w ciemnościach. Oparłam się o drzwi pasażera, gdy on szperał w schowku. Potem zamknął drzwi i stanął blisko mnie. Położył ręce na moich biodrach i zbliżył się by mnie pocałować, ale go znów lekko odepchnęłam. Spojrzał tylko przepraszająco, a potem poprawił mi kosmyk włosów spadający na oczy.

- Mam się nie zbliżać, hm? - szepnął.

- Nie... ja... sama nie wiem. Przepraszam. - bąknęłam łapiąc go za rękę. Po prostu nieco dziwnie mi z tym wszystkim.

- Wiem, wiem... - bąknął znów. Zamknął samochód i objął mnie w pasie. Chciał ruszyć, ale zatrzymałam go mocnym przytuleniem i wydawał się być tym zaskoczony. Oparł się o samochód, a ja tkwiłam wtulona w jego klatkę piersiową. Starałam się nie popłakać, ale poczułam ciepłe łzy na policzkach. - Laura? Laura, kochanie... powiedz mi tak naprawdę o co chodzi. - szepnął dość spanikowany moim płaczem. Chciał mnie odsunąć, by spojrzeć w oczy, ale się nie dałam. Nadal kurczowo się do niego przytulałam. W końcu zrezygnował i również mnie objął.

- Kurna ja nie wiem... - szepnęłam. - Po prostu czuję się tak zdezorientowana. Nie wiem komu wierzyć, komu co powiedzieć, komu nie mówić. Mam tak pomieszane w głowie. Nie wiem, czy się Ciebie boję, nie wiem co sądzić o Igorze, czuję niepokój w związku z tym, że Daniel o tamtym wie i w dodatku nie wiem czemu czułam coś przy Paulinie.

- Hmm... - usłyszałam od niego. Szybko zrozumiałam, że nie powinnam tego mówić. - Jeśli chodzi o mnie... wiem, nie zapomnisz mi tego i słusznie. Naprawdę nie potraktowałem tego... jak powinienem. Ale spójrz mi w oczy... - podniósł mi głowę, lekko za podbródek, by zmusić mnie do spojrzenia. - ... obiecuję, że kocham. Że żałuję. Że tego nie powtórzę. Wiem, że mogę szastać sobie słowami, ale udowodnię Ci to. Jeśli chodzi o Igora... co ja mogę? Nie chcę byś go lubiła, ale na to nie wpłynę. Daniel... też było mi głupio, gdy się przed nim wygadałem z wielu rzeczy. Ale traktuję go jak przyjaciela. On akurat umie zrozumieć i trzymać język za zębami. Nie chce mi nic nakablować na Igora i jestem pewien, że działa to i w drugą stronę. A Paulina... to tamta dziewczyna z wyjazdu, tak?

Wszystkie nasze noce 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz