Prolog

273 18 36
                                    

Wypalałem w zielonej ścianie dziurę. Nie taką prawdziwą, tylko metaforyczną. Intensywnie wpatrywałem się w nią po przeczytaniu każdego zdania. Na jasnobrązowym biurku leżała otwarta książka od fizyki. Światło słoneczne wpadało przez duże okno, więc nie potrzebowałem lampki, chociaż ta stała w rogu. Kilka porozrzucanych długopisów, ołówków i kolorowych zakreślaczy czekało na użycie. Gdybym mógł, to bym zakreślił całą książkę od fizyki na czerwono. Nie ma większego red flag, niż bycie takim no lifem, by interesować się tym podmiotem szatana.

-Ja pierdolę- powiedziałem sam do siebie i spojrzałem po raz kolejny na stronę wypełnioną bezsensownymi słowami. Podręcznik był pisany chyba przez jakichś kosmitów, którzy nie znają innych słów, niż te tak bardzo naukowe i mądre. Po raz kolejny przeczytałem to samo zdanie i nic nie rozumiejąc, zamknąłem książkę. Sprawdzian nie jest jutro, więc zdążę jeszcze się z tym pomęczyć.

Następna w kolejce była historia, tematy nudne, ale za to zdania miały jakiś sens. Chociaż niezbyt mi to potrzebne. Ja idę potem na medycynę, a nie historiocośtam. Jakkolwiek może nazywać się kierunek związany z historią. Nie, że obrażam kogokolwiek, kto lubi historię i wiąże z nią swoją przyszłość. Ja po prostu nie potrzebuję jej w swoim życiu.

Zacząłem czytać o jakiejś wojnie, chyba drugiej, bo był obrazek czy tam zdjęcie Hitlera z tym jego wąsikiem i innymi takimi znakami charakterystycznymi. Przeczesałem swoje brązowe włosy i spojrzałem na telefon, by sprawdzić godzinę.

Ehhh, dopiero osiemnasta piętnaście. Czyli muszę się tego pouczyć, a przynajmniej poudawać, że się uczę. W sumie jestem całkiem niezły w udawaniu. Szczególnie gdy ktoś do mnie mówi, a ja nie słucham.

Wróciłem wzrokiem do tej samej strony i zacząłem przyglądać się Hitlerowi. Po chwili dostrzegłem, że pod zdjęciem są jakieś napisy wcześniejszego posiadacza podręcznika. Zacząłem je czytać i wybuchnąłem śmiechem.

-Co tak szczerzysz zęby do tej książki?- usłyszałem i podskoczyłem ze strachu, co zakończyło się tym, że spadłem z krzesła. Leżałem tak chwilę, analizując sytuację. Nie obiłem sobie niczego. Jedynie moja duma ucierpiała.

Tym razem to czarnowłosy się śmiał, a ja zmrużyłem oczy, zacisnąłem usta i spojrzałem na niego gniewnie.

-Kiedy ty się nauczysz pukać?- spytałem przyjaciela i podniosłem z ziemi.

-Jestem mistrzem pukania- powiedział z taką dumą, jakby co najmniej wygrał główną nagrodę na wiejskim festiwalu cringu i żenady. A że on cały jest chodzącym cringem i żenadą, to uwielbiał być tak postrzeganym przez innych.

-Memszczyźni- rzuciłem w jego kierunku, by zbyć jego dumną minę.

-Niszczyciel dobrej zabawy- odpyskował.

Podniosłem się powoli i usiadłem z powrotem na swoim miejscu. Podparłem głowę na ręce. To będzie bardzo nudna godzina nauki.

-Nigdy- odpowiedział z dużym uśmiechem, jakby fakt, że minęło już kilka minut, nie miał znaczenia.

Westchnąłem głośno i rzuciłem w niego długopisem. Innych przyrządów było mi zbyt szkoda.

-To z czego, żeś się tak śmiał?- ponowił pytanie, na które wcześniej nie uzyskał odpowiedzi.

-Patrz tutaj- wskazałem napis.

-'Hitler ❤ szarpałabym ja Reksio szynkę
Hitler only ze Stalinem
Staller, Hitllin
Stalin to dobra dupa'- Chad roześmiał się na przeczytane słowa i spojrzał na mnie.

Sam się z nich śmiałem, a w sumie z głupoty autora tych słów. Pamiętajcie, z wojny nie wolno się śmiać. Albo i wolno, tylko czarny humor jest dla wybranych. Nie każdy pojmuje geniusz mroku.

-Jak już się pośmialiśmy, to chodźmy gdzieś- zaproponował szatyn.

-O dwudziestej mam trening i potem nie będę miał na to czasu, a jutro jest ten test- odmówiłem, ładnie podając argumentację, jak przystało na siedemnastolatka w szkole średniej.

-No właśnie test, a nie sprawdzian, więc postrzelasz i jakoś zdasz, albo potem dasz- roześmiał się, a mnie przeszły ciarki żenady. Królowo, dopomóż... -Jak ze mną nie pójdziesz, to może w najbliższym czasie nie znajdę chwili wolnego- zaczął swoją głupią przemowę. Nie interesowało mnie to zbytnio, bo ogólnie interesuje mnie mało rzeczy, ale spędzanie czasu nad książkami wcale nie było lepsze.

Prychnąłem na jego słowa i spojrzałem prosto w jego oczy.

-Przychodzisz do mnie codziennie, więc nie pierdol. Poza tym sam też mógłbyś się pouczyć-

Zaczął cytować mi zdania z książki, a ja rozdziawiłem buzię i patrzyłem z niedowierzaniem. On jest jakiś mocno skrzywiony.

-Dasz mi jutro ściągnąć, to możemy iść-

-Taaaaak- krzyknął jak rozradowana, mała dziewczynka i wyszedł z mojego pokoju.

Sam leniwie wstałem i ruszyłem do wyjścia. Pewnego dnia pożałuje przyjaźni z tym kretynem.

---

Troszeczkę się zmieniło, tekst brzmi bardziej dojrzale, chociaż nadal jest zachowane to co było.

Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie czytać, gwiazdkować i komentować 😁

Poprawkę rozdziały 1 wrzucę koło 23, tak więc do następnego ❤

Enchanted All Too WellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz