#5 O co prosisz?

12.8K 313 2
                                    

- Jestem Jayson- odzywa się nieproszony gość

- Czyli kto?- mała dopytuje

- Czyli Jay- Slater kuca i patrzy na Josi- A ty jak masz na imię?

- Masz na imię Jay? Na mnie ciocia...- wiem co chce powiedzieć, więc wtrącam się w rozmowę

- Nie ładnie jest odpowiadać pytaniem na pytanie- uśmiecham się i wybijam ją z rytmu- Powiedz panu jak masz na imię?

- Josephine- Przedstawia się- Josi

Jay siada na sofie i bierze dziewczynkę na kolana, ten widok sprawia, że moje serce rozpada się na tysiąc kawałków.

- Powiedz mi Josi- wraca do rozmowy z nią- Ile masz lat?

- Nie czas na rozmowy- znowu przerywam- Ona musi iść spać- biorę ją na ręce, a ona macha Jayowi na pożegnanie. Zanoszę ją do pokoju i kładę do łóżka. Po chwili wracam do salonu

- A ty musisz iść- podchodzę do Jaya

- Przepraszam- mówi i podnosi się, tak że patrzy mi w oczy, a nasze twarze dzielą centymetry. Głośno wciągam powietrze i przełykam ślinę. Jay dotyka opuszkami palców kawałek mojego brzucha, który wystaje z podwiniętej bluzki, a moim ciałem wstrząsa dreszcz. Zauważa, to i na jego twarz wpływa ledwo widzialny uśmiech, jeden z tych uśmiechów, od których kiedyś miękły mi nogi. Nie oszukujmy się, nadal miękną. To Jay Slater.

- Przestań- mówię cicho

- Pięknie wyglądasz. Jesteś taka dorosła...i taka piękna...- mówi równie cicho jak ja, a mój żołądek zaciska się w supeł- Tęskniłem za tobą...- wariuje, moje ciało całe dygocze. Nie mam pojęcia dlaczego nie umiem się od niego odsunąć. Jay przesuwa dłoń z brzucha na plecy i przyciąga mnie lekko do siebie, a ja nie protestuję. Nie robię dosłownie nic, poddaję mu się jak kukła- Kurwa tak tęskniłem...- nachyla się nad moją twarzą jeszcze bardziej, jego alkoholowo- miętowy oddech owiewa moją twarz

- Proszę Jay- mówię ostatkami sił

- O co prosisz?

- Przestań- wypowiadam te słowa jakby wbrew sobie, ale widoczie jakaś część mnie zachowała resztki zdrowego rozsądku. Odsuwam się od Jaya na bezpieczną odległość.

- Dobrze przestanę- mówi obojętnie- Ale tylko dzisiaj- otwiera drzwi i wychodzi.

Po naszym spotkaniu wiem jedno. Muszę unikać go jak ognia, bo mimo upływu lat, nadal jestem przy nim słaba. Dlaczego przez te lata odtrącałam Owena? Odpowiedź chyba nareszcie stała się jasna.  Nie chciałam się do tego przyznać przed samą sobą, ale Jay nadal w jakiś sposób na mnie działa. To nie jest miłość, na pewno nie...ale mega pociąg, bo on jest przystojnym facetem i wie, co zrobić żeby moje nogi były jak z waty. Nie cierpię się przy nim. Moje uczucia do niego z biegiem lat się zminiły, umysł niby pozostał jasny, gorzej z  moim zdradzieckim ciałem.

Oczywiście sen nie nadszedł. A czego ja się spodziewałam? To Jay! On wchodzi w moje życie i nie pyta o zgodę, raz już tak zrobił, a teraz usiłuje zrobić, to po raz kolejny. Kurwa jestem na niego wściekła. I na siebie też, nawet bardziej. Myślałam o nim całą noc, wspominałam. Głupia baba!

- Hej- mówię jak wchodzę rano do kawiarni

- Hej, a ty co? Wyglądasz strasznie- Amber i jej szczerość

- Był u mnie wczoraj pijany Jay...

- No co ty. I co?- siadam przy stoliku, a ona obok mnie- Mów...

- Przepraszał, że powiedział, to co powiedział... Myśli, że Josi jest Owena- mówię ciszej, a Amber powiększają się oczy ze zdziwienia- Nie zaprzeczyłam- wzdycham- Kurwa ciężko mi z tym. Radziłam sobie, ale on tu jest. Rozmawiał z nią chwilę, bo się obudziła... Oszaleję...

- Nieźle. Jestem w szoku i nie wiem co mam ci doradzić- mówi szczerze

- Chciał mnie pocałować

- Ja pierdolę- mówię głośno i się rozgląda czy nikt krzywo na nią nie patrzy

- Kazałam mu przestać, to sobie poszedł

- Czujesz coś do niego?

- Nie...ale moje ciało na niego reaguje...jestem pojebana!

- Nie jesteś. Kochałaś go, masz z nim dziecko

- Muszę iść do pracy. Do zobaczenia później. Pa

Niestety w pracy nie umiałam się na niczym skupić. Miałam kilku klientów, ale nie mam pojęcia o czym z nimi rozmawiałam. Jutro będę musiała, to jakoś załatwić. Wyśpie się, zapomnę o Jayu i będę miała lepszy dzień.

Wychodzę z pracy kilka minut po piętnastej. W domu biorę szybki prysznic i jadę do mamy po Josi.

- Mamo- wołam jak tylko przekraczam próg domu

- Tu jestem- wychyla się z kuchni- Nawyk darcia się od progu już ci chyba zostanie- upomina mnie, a ja przewracam oczami. Wszyscy tak robimy ja, Chris i Amber, a nawet Josi. Jak tylko wchodzimy do domu, to komunikujemy, że weszliśmy. Takie jakieś nasze przyzwyczajenie. Mama zawsze się na nas za, to drze i powtarza, że kiedyś umarlaka jakiegoś obudzimy. Moja mama się nie zmieniła. Zawsze mnie wspierała. Rozumiała, że nie chcę mówić Jayowi o córce, bała się że nas straci, że wyjedziemy. Powtarzała mi, że jest samolubna i wie o tym, ale nie umie inaczej, bo jestem jej córką, a Josi wnuczką i kocha nas ponad wszystko.

- Mamo- odzywam się po chwili- Dziękuję

- Nie ma za co, wiesz że jak dla mnie, to Josi może tu mieszkać

- Mamo, dziękuję za wszystko. Za wsparcie przez te lata...- podchodzę i ją obejmuję- Teraz potrzebuję cię jeszcze bardziej...- mówię przez łzy

- Wrócił? - wystarczyło jej jedno słowo, a potok łez poleciał po moich policzkach- Dasz radę Viv...

- Nie radzę sobie przy nim- łkam, a ona dobrze wie o co chodzi. Jay zawsze był moją słabością i każdą porażkę związaną z nim, mama przeżywała ze mną

- Idź się zabaw, Josi i tak prosiła, żeby ci powiedzieć, że chce tu spać

- Gdzie ona w ogóle jest?- pytam

- Chris zabrał ją do kawiarni i na plac zabaw. Nie martw się

- Dobrze mamo- ocieram łzy i idę do łazienki. Przemywam twarz zimną wodą i nakładam trochę podkładu od mamy. Wyglądam trochę lepiej, ale szału nie ma. Jak mam gdzieś iść, to muszę wyglądać dobrze, a nawet zajebiście.

- Mamo idę do Amber. Pa- żegnam się z nią i jadę do kawiarni

Na szczęście moim wszyscy przyjaciele są na miejscu, łącznie z moją córeczką. Witam się z nią i z resztą. Wzrok wszystkich skupia się na mnie, wiem że zauważyli, że płakałam. Znają mnie jak własną kieszeń. Patrzę na Josi, która popija koktajl, nachylam się nad przyjaciółmi

- Muszę się dzisiaj napić- więcej słów nie potrzeba, Chloe wyskakuje zza stolika i piszczy jak wariatka

- Juhuuuu- kręci biodrami- Imprezka- nic już nie mówię, tylko zastanawiam się kiedy moja przyjaciółka cofnęła się w rozwoju...

Następny rozdział będzie mocny. Lubię go ;)

Chcę...(ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz