29 #Idziemy się napić?

9.9K 259 3
                                    

Amal czuje się coraz lepiej. Odwiedzam ją codziennie od sześciu dni. Knox się nie odezwał, mimo nacisku z mojej strony. Sama piszę mu w wiadomościach co z Amal. Myślę, że duma nie pozwala mu zapytać co z nią, ale na pewno się martwi.

- On nie przyjdzie prawda?- Amal znowu dopytuje

- Nie wiem Amal- odpowiadam szczerze- Jest skrzywdzony

- Wiem i rozumiem, ale boję się, że on nigdy mi nie wybaczy- z oczu Amal zaczynają lecieć łzy- Byłam suką. Boże Viv była okropną suką i nie zasługuję na Knoxa. Wiedziałam, że Jay cię kocha, ale bałam się zostać sama i utracić status celebrytki. Tak bardzo tego żałuję. Ja tak bardzo go kocham. Od początku wiedziałam, że to on... ale wstydziłam się. Ja nie potraktował go tak, wtedy lata temu, dlatego że nie był sławny. On też mi się spodobał, ale jakaś dziewczyna z otoczenia powiedziała, że on zalicza panienki i wpisuje je sobie na jakąś śmieszną listę...

- Nie musisz mi sie tłumaczyć. Powiesz, to jemu...

Amal nie mówi już nic, ociera łzy i uśmiecha się niepewnie. Nie wiem co mam myśleć na ich temat i nie potrafię przewidzieć co zrobi Knox.
Rozlega się pukanie do drzwi, do sali wchodzi Knox. Knox?

- Hej. Ty tutaj?- mówię zaszokowana

- Nie było mnie. Musiałem pomyśleć- tłumaczy i zerka na Amal

- Zostawię was- klepię go po ręce, a do Amal puszczam oczko

Siedzę przed salą i niechcący słyszę jak Knox i Amal rozmawiają. Tłumaczy mu, to samo co mi. On słucha i prawie się nie odzywa. Słyszę, że ona płacze i pociąga nosem.

- Zależy mi na tobie Knox- łka Amal

- W jaki sposób?- pyta. Ton jego głosu jest szorstki i stanowczy

- W każdy możliwy. Przysięgam...

- Co ty robisz?- Jay staje za mną i mnie straszy

- Nic. Siedzę i...

- I podsłuchujesz- dokańcza za mnie

- Nie prawda. Drzwi są uchylone. Więc słyszę...

Wymiana zdań moja i Jay trwa jeszcze kilka minut i w końcu przyznaję, że podsłuchiwałam. Taka już jestem. Z sali nagle wychodzi Knox. Nie wygląda na zadowolonego.

- Idziemy się napić?- pyta

- Teraz?- pyta Jay

- Nie z tobą- mówi do niego Knox- Z nią- wskazuje na mnie- Sorry, ale ona mnie zrozumie

- Spoko- odpowada Jay

- To chodź- biorę Knoxa za rękę- Odezwę się później. Kocham cię

- Ja ciebie też

Wychodzimy z Knoxem ze szpitala. Wpadam na wspaniały pomysł i dzwonię do Jess. Pytam czy chce się z nami urżnąć? Nidy nie słyszałam w jej głosie takiej radości jak informowała mnie, że marzy o urżnięciu się i o tym, że Maxa i dzieci nie ma w domu. Pojechaliśmy do niej. Czekała już na nas z całym zapleczem alkoholu.
Oczywiście jak, to z Jess i Knoxem bywa, dwie godziny później jesteśmy narąbani. Knox płakał i przeklinał Amal, ale koniec końców powiedział, że da jej szansę. Po tych dwóch godzinach Jess zapragnęła poznać Owena i jego chłopaka, więc po nich zadzwniłam. Od wypadku Amal widziałam się z Owenem tylko raz, po to żeby poznać Marshala. Okazał się świetnym facetem, Ow jest w nim nieodwołalnie zakochany. Oczywiście wieczór się rozkręcił, więc postanawiam zadzwonić do Jaya.

- Jay kochanie. Gdzie jesteś?

- W domu, a ty?

- Ja u cioci- zaczynam chichotać, a moi wszyscy towarzysze razem ze mną

- Jesteś bardzo pijana! Kto tam jest?

- Jess...Knox, Owen i Marshal...

- Jaki kurwa znowu Marshal?

- Chłopak Owena...- Jay milczy- Ooo no tak. Nie powiedziałam ci. Ow jest bi.

- Zaraz po ciebie będę- oznajmia Jay i rozłącza się

Właśnie dociera do mnie, że zaraz będzie tu Jay, a ja jestem najebana. Tak najebana, bo nie można inaczej nazwać stanu w którym się teraz znajduję. Ale kogo ja chcę oszukać? Na tą chwilę czuję się fantastycznie właśnie w takim stanie. Chociaż na chwilę przestałam myśleć o Amal, o tym wszystkim co się wydarzyło w ostatnim czasie i w ogóle się wyluzowałam. Widzę, że Knoxowi też było, to potrzebne. Cieszę się, że przestał myśleć o tym całym bagnie. Uwielbiam go i bardzo chcę żeby mu się ułożyło w życiu.

- Wiecie, że ja i Knox prawie się przespaliśmy ze sobą?- wypalam bez namysłu

- I szkoda, że do tego nie doszło- odpowiada Knox

Szkoda? Nie wiem w sumie co o tym sądzić. Jako facet Knox oczywiście mi się podoba. Ale czy przepanie się z nim byłoby dobrym wyjściem? Nie mam zdania na ten temat.
Wzruszam tylko ramionami na słowa Knoxa i wracam do popijania swojego wina.

- Witajcie kochani- do salonu wchodzi Jay- Zbieraj się - mówi do mnie

- Że co?

- Myślę, że masz już dosyć- zabiera mi z ręki lampkę z winem i odstawia na stolik

- A ja myślę, że nie mam- biorę lampkę do ręki i upijam łyk

- Hej Marshal jestem- Marshal wyciąga dłoń do Jaya
Przez chwilę myślę, że Jay nie poda mu dłoni, ale ten podnosi wzrok i podaje mi u dłoń, przedstawiając się- Dużo o tobie słyszałem. Owen mówił, że się przyjaźnicie...

- Tak- przytakuje Jay- Przyjaźnimy się- potwierdza, a twarz Owena się rozpromienia- Możemy już iść?- pyta mnie

- A co chcesz ze mną robić niegrzeczne rzeczy?- pytam

- Hahaha- Jay wybucha śmiechem. Czy on właśnie mnie wyśmiał?- Jedyne co dzisiaj zrobię, to położę cię do łóżka

- Jesteś dupkiem i świnią

- Tak, tak. Chodź- bierze mnie za rękę- Wy też macie dosyć- zwraca się do Owena, Marshala i Knoxa- Chodźcie

- Oni zostają u mnie. Mamy jeszcze trochę do wypicia- mówi do Jaya, Jess- Daj cioci buziaka i opiekuj się moją Vi- mrużę oczy i jej się przyglądam. Nie dziwę się Maxowi, że nie lubi jak pije, pierdoli wtedy straszne głupoty. Tragedia. I to jest moja ciotka. Wstyd!!!

- Dokładnie zostanemy- odzywa się Knox- A ty panie idealny idź do domciu-prowokuje Jaya

- Pójdę- mówi Jay-  A ty się ogarnij! Myślisz, że zachlanie pały ci pomoże? Może przed nimi umiesz udawać, ale ja za dobrze cię znam! Pijesz, śmiejesz się, a to?- pokazuje na stertę potarganych papierków, które Knox zrywał z każdej butelki alkoholu- Wiem co robisz jak za dużo myślisz. Więc kurwa się ogarnij! Co za dużo, to nie zdrowo! Wiem coś na ten temat! Twoja kobieta leży w szpitalu, a ty pijesz! Wiem co zrobiła, z resztą ja też narobiłem gówna. Ale zastanów się czy warto?!

Jay żegna się z moimi towarzyszami i wyprowadza mnie z domu Millerów.

Budzę się z okropnym bólem głowy. Od razu idę pod prysznic i polewam się zimną wodą. W kuchni znajduję tabletki przeciwbólowe, robię kawę i dopiero po godzinie jakoś dochodzę do siebie. Dopiero teraz zauważam, że Jaya nie ma w domu.

- Vi jesteś tu?- drzwi apartamentu otwierają się i staje w nich Knox

- No jestem. Skąd masz klucz?

- Od Jaya. Dał mi w szpitalu. Vi ja się z nią żenię

- Z Amal?- pytam zaszokowana

- Tak

- Kurwa. To nie za szybko? Wczoraj jej nienawidziłeś

- Wiem, ale albo się z nią ożenię albo rozstanę, albo zabiję. Wybrałem opcję numer jeden. Zawsze zostaje mi rozwód- w sumie ma rację.

Nie twierdzę, że decyzja Knoxa mnie nie zaszokowała , ale podziwniam jego odwagę. Liczę na, to że im się uda, chciaż nie wiem czy to możliwe, skoro nie wyjaśniając sprawy do końca postanowili się pobrać. Ale oczywiście jestem ich wielką fanką. Po wyjścu Knoxa wrócił Jay. Oznajmił mi, że zarezerwował nam bilety do domu i lecimy jutro z jego rodzicami.

Chcę...(ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz