17 #Blask fleszy

12.5K 350 70
                                    

Nie sprawdzony ;)

Nie wiem jak udało mi się po wspólnej nocy wyjść z mieszkania Jaya i wrócić do normalnego trybu życia. Od tego czasu minęło kilka dni. Wróciła Amal, a my z Jayem zachowujemy się jakgdyby nigdy nic. Może było mi, to potrzebne, jego uwaga i słowa? Ciągnie mnie do niego za każdym razem jak go widzę, ale trzymam formę i staram się zachowywać naturalnie tak jak on. Owszem kilka razy przyłapałam go na bezczelnym gapieniu się na mnie, świdrował mnie swoimi ciemnymi oczami, a jak zwróciłam mu grzecznie uwagę, posyłał mi jeden ze swoich uśmiechów. Cały Jay. Nie mam pojęcia jak jest wstanie spojrzeć w oczy Amal, po tym wszystkim? Chociaż Jay, zawsze był kutasem z przerośniętym ego i jak widać, to się nie zmieniło.

Trzymam w dłoni telefon i już piąty raz piszę esemes do Knoxa i go usuwam. Chcę z nim pogadać, nie że muszę, bo jestem mu to winna, tylko po prostu chcę, jak z przyjacielem.

Do Knox:
Hej, możemy się spotkać i pogadać? :)

Czekam aż odpisze, ale muszę wracać do pracy, więc chowam telefon do torebki. Inaczej nie skupię się na niczym, bo będę sprawdzała czy odpisał.

- I jak tam?- do mojego gabinetu zagląda Jess.

- Co jak? Tak ogólnie, to spoko...

- Nie odpisał?- sięgam po torebkę i odszukuję telefon. Nic. Patrzę na Jess macham przecząco głową- Na pewno jest zajęty. Przecież mogą mieć trening, albo po prostu jest gdzieś...

- A może nie chce mieć ze mną nic wspólnego? No wiesz przespałam się z byłym facetem, ojcem mojej córki, który ma narzeczoną. Kurwa ale to pojebane- wzdycham

- Posłuchaj, to nie ty kogoś zdradziłaś. Nie ty powinnaś myśleć o Amal, tylko Jay. Rozumiesz?- mówi ostro Jess

- Ta- co mam niby innego powiedzieć, skoro też czuję się trochę winna. Co prawda nie lubię jej, a do Jaya mnie ciągnie jak cholera, ale... no właśnie ale. Zawsze jest jakieś ale! Do dupy z tym.

Po pracy zamawiam taksówkę i jadę do domu. Są straszne korki, więc znowu bezczynność skłania mnie do dalszego myślenia. Mam ochotę uderzyć głową o szybę, ale uniemożliwia mi to kierowca i... dźwięk telefonu. Dziwięk telefonu? Szybko szukam telefonu w torebce i patrzę na wyświetlacz. Wiadomość

Od Knox:

Jasne, że tak. Sorki, że nie odpisywałem, ale byłem mega zajęty ;)

Do Knox:

Kiedy i gdzie?

Od Knox:

Może być dzisiaj u mnie. Chyba, że wolisz na mieście?

Do Knox:

U ciebie będzie idealnie. Wyślij adres :)

W kolejniej wiadomości Knox wysyła mi swój adres i pyta czy chcę, żeby po mnie przyjechał. Postanawiam jechać sama, bo bez sensu, żeby jeździł tam i z powrotem.
Jak docieram do domu, biorę szybki prysznic, ubieram nieco mniej oficjalny strój niż do pracy i zamawiam kolejną taksówkę, która zawiezie mnie do Knoxa.
Docieram do niego po ponad godzinnej podróży, bo mieszka za miastem w ogromniej willi, do której za dużą kutą bramą, prowadzi kilometrowy podjazd. Nie pasuje mi, to do Knoxa. Spodziewałam się raczej męskiego apartamentu w centrum miasta, blisko restauracji i barów. Zaskoczył mnie, ale pozytywnie. Jak taksówka zastrzymuje się przed szerokimi schodami, Knox już na mnie czeka przed drzwiami. Ma na sobie białą koszulkę bez rękawów, która mocno opina jego umięśnioną klatkę i szare spodnie od dresu. Jak tylko wysiadam z samochodu na jego przystojniej twarzy pojawia się szeroki uśmiech, który odwzajemniam.

- Willa?- rozkładam ręce omiatając wzrokiem posiadłość- Nie męska jaskinia, pasująca do postawnego macho?

- Macho?- powtarza po mnie i macha głową- Zapraszam- otwiera drzwi i wpuszcza mnie do środka.
Wnętrze jest imponujące. Już od progu robi wrażenie. Przepiękne drewniane podłogi na wysoki połysk, schody rozciągające się z dwóch stron wielkiego holu. Idę za Knoxem, który prowadzi mnie w głąb domu, trzymając mnie za dłoń. Wchodzimy do wielkiego salonu, połączonego z równie dużą kuchnią i jadalnią. Drzwi balkonowe znajdują się na dwóch ścianach, za nimi znajduje się taras i równie imponujący co sam dom, ogród. Siadam na jednej z trzech kanap.

- Czego się napijesz?- pyta

- Wody- mówię z uśmiechem i wzrokiem odprowadzam go w stronę mebli kuchennych- Mieszkasz sam?- wołam za nim

- Mam troje dzieci i dwie żony, ale są na wakacjach- odpowiada i zaraz po tym od razu się śmieje- Nie, to był żart- wraca z moją wodą, podaje mi ją- Mieszkam sam- dokańcza

- Knox ja nie będę owijała w bawełnę... wiem, że wiesz...

- Ja też wiem, że ty wiesz, że ja wiem- znowu się droczy

- Mówię serio...

- Ja też Viv. Dlatego wyrażaj się jasno. Jesteśmy dorośli i obije wiemy co, to seks. Tak?

- Tak

- Właśnie...

- Wiem, że wiesz o mnie i Jayu. Ja tego nie planowałam- tłumaczę

- Wiedziałem, że to się tak skończy zaraz po waszym tańcu. Działasz na niego jak nikt inny. On robi dla ciebie rzeczy o jakie nikt by go nie podejrzewał. My nie znamy takiego Slatera

- Ja znałam- podkreślam, to słowo- Ale teraz jest inaczej. On ma Amal, a zdradził ją ze mną.

- Pieprz ją. Nie twoja sprawa. A ona ma swoje za uszami. Jay jest dla niej... jakby, to powiedzieć... furtką do ciągłej sławy. Ona, to kocha. Blask fleszy! Cała Amal

Knox wypowadał się na temat Amal z dziwnym tonem w głosie. Jakby miał do niej żal, albo po prostu jej nie lubił.

- A swoją drogą, to nie robi dla niej nic miłego? To jego narzeczona

- Robi. Zakupy- uśmiecha się- To dla niej coś wyjątkowego. A jemu, to pasuje. Wyciąga kartę i płaci. Tyle...

Mówi o ich związku jak o transakcji. Dziwne, jest jego przyjacielem. Wypowada się na temat jego narzeczonej jak o złu koniecznym.

- Nie lubisz Amal?

- Nie. Toleruję ją. Nie znam jej zbyt dobrze, bo rzadko się widujemy. Jay zabiera ją tylko na oficjalne wyjścia i mecze. Ona nie lubi przebywać w naszym towarzystwie, a my w jej. Jest po równo.

- Kurde, ale ona jest modelką. Ma kase...

- Co ma? Nie bądź naiwna. Amal nie zrezygnowała z kariery dla Jaya. Ona nie miała innego wyjścia jak związać się z kimś i czerpać z tego profity. Z tego co wiem, ze swoich zródeł, to modeling skończył z nią. Dostaje czasami zlecenia i bierze każde, żeby ludzie myśleli, że nadal świeci, a wszyscy się o nią biją. Taka jest prawda. Zajęła się karierą Jaysona, bo ma z tego profity. Umawia go tylko na takie wywiady, w których może uczestniczyć też ona, jego narzeczona- mówi z kpiną w głosie.

W jego słowach coś jest. Kilka dni temu Jay musiał ją wyprosić ze swojego apartamentu, bo odwaliło jej jak postanowił odwołać wywiad.

- Kochasz go?- wypala nagle Knox

- Ciągnie mnie do niego. Ale chciałabym się od niego uwolnić. Móc być przy nim i nie czuć tego czegoś.

- Nie widuj się z nim tak często. Wiem, że macie dziecko, ale może ogranicz widywanie się z nim do minimum. A zamiast tego spotykaj się ze mną- podnoszę wzrok, który do tej pory wlepiałam w swoje dłonie- Nie patrz tak na mnie. Nie proponuję ci ślubu. Prosty przyjacielski układ lubię cię. Lubię z tobą rozmawiać... podobasz mi się jako kobieta, ale nie o tego typu układzie mówię- na jego ustach pojawia się cwaniacki uśmiech- Chyba, że...

- Nie kończy- na moje słowa Knox wybucha głośnym śmiechem

Jak mam być szczera, to podoba mi się jego pomysł. Ja też go lubię, dobrze się czuję w jego towarzystwie. Oprócz Jess i Maxa nie mam tu nikogo. Tęsknię za mamą i przyjaciółmi w których zawsze miałam oparcie. Mam do tej pory, ale z daleka. To nie, to samo co mieć kogoś na miejscu.

Chcę...(ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz