Liliana
Siedzimy przez chwilę w ciszy i przypatrujemy się sobie nawzajem. Jacques jest przystojnym człowiekiem i tylko głupi, by temu zaprzeczał. Mimo to chłód bijący od niego odstrasza, sprawiając że niemal uginam się w swoim postanowieniu.
Bo jak mam dotrzeć do niego, kiedy on sam tego nie chce?
Mój mate otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale przerywa mu dzwonek telefonu. Jacques wyciąga aparat z kieszeni, zerka na wyświetlacz, po czym marszczy brwi i odbiera połączenie.
– Co jest?
Nie słyszę co mówi osoba po drugiej stronie, bo nie chcę podsłuchiwać, ale musi być to coś złego, bo mam wrażenie, że mój mate robi się jeszcze bardziej wyprany z uczuć, jakby oddalał się ode mnie coraz bardziej. I w tym momencie zdaję sobie sprawę, że moje zadanie nie będzie trudne. Będzie piekielnie trudne. Mój przeznaczony jest całkowicie zatracony w pustce, do której nikt i nic nie ma wstępu.
– Niedługo tam będę – odzywa się Jacques, po czym się rozłącza i spogląda na mnie. – Wrócimy jeszcze do tej rozmowy.
Odzywa się beznamiętnie, tak jakbyśmy rozmawiali o pogodzie, a nie o naszym wspólnym seksie. Nie obdarzając mnie więcej spojrzeniem wstaje i wychodzi, a ja zostaję sama, pogrążona w niewesołych rozmyślaniach. Pochłonęły mnie one do tego stopnia, że podskakuję przestraszona, kiedy rozlega się pukanie do drzwi.
– Proszę – wołam.
Do mojego pokoju wchodzi dziewczyna, która była wcześniej w pokoju mojego mate.
– Cześć – mówi wesoło. – Jestem Melanie, siostra Jacquesa.
– Hej – uśmiecham się skrępowana. – Jestem Liliana, mate twojego brata. Miło mi cię poznać.
– Ciebie również. Przyszłam się spytać, czy ci czegoś nie potrzeba?
– Dziękuję, wszystko mam.
Melanie siada na krześle, które wcześniej zajmował jej brat i przypatruje mi się przenikliwie, co wprawia mnie w zakłopotanie. Nigdy nikt nie poświęcał mi szczególnej uwagi, więc jej zainteresowanie jest dla mnie czymś nowym i niekoniecznie czuję się z tym komfortowo.
– Pewnie zastanawiasz się po co przyszłam. Chciałam też opowiedzieć ci trochę o moim bracie. – Ten temat zdecydowanie mnie interesuje. – Wiesz że jest nas piątka?
Kręcę głową, bo Jacques nie opowiadał mi nic o swojej rodzinie.
– A raczej była. – Uśmiecha się gorzko. – Mam o dziesięć lat starszego brata Alexandra, później byli Jacques i Rafael, bliźniacy starsi o pięć lat, a na samym końcu Madeleine, moja siostra bliźniaczka i ja. Mimo różnic wiekowych między nami byliśmy zgodnym rodzeństwem, wspierającym się wzajemnie. Alec zawsze był tym najpoważniejszym, trochę zgorzkniałym, bo przez długi czas nie mógł odnaleźć swojej mate.
Patrzę na nią zdumiona, bo nie wyobrażam sobie, że ktoś może być poważniejszy niż Jacques. Przecież ten człowiek nie ma w sobie krztyny poczucia humoru.
– Jacques i Rafael byli rodzinnymi błaznami. – Że co, proszę? – Nikt nie potrafił tak rozbawić towarzystwa jak ci dwaj. Natomiast Maddy i ja byłyśmy niepokornymi diablicami. Lubiłyśmy się chować przed wszystkimi, robiąc im na złość. Właściwie to wszystko sprawka Madeleine, ja jestem tą grzeczną i ułożoną.
Przekorny błysk w jej oku, mówi mi, że to nie cała prawda, ale szybko gaśnie, kiedy Melanie milknie na chwilę, spoglądając na mnie ze smutnym uśmiechem, a ja zdaję sobie sprawę, że mówi o wszystkim w czasie przeszłym. Tak, jakby te czasy już dawno odeszły, a nie mogło to być przecież wiele lat temu, bo Melanie nie wygląda na starszą niż szesnaście lat.
– Wszystko zmieniło się półtora roku temu. Nasza rodzina stała się celem ataków ze strony wyklętych, ze względu na mate Alexa, Isabellę. Któregoś dnia wracali do domu zastępcy mojego ojca, kiedy ich napadnięto. Alec, Jacq i Jules, brat Izzy, stawili im czoła. Rafe był wyznaczony do ochrony Belli i zabrał ją z pola bitwy.
Przerywa, przeczesując dłonią, długie brązowe włosy i wzdycha ciężko. Przez jej twarz przebiega grymas bólu, zupełnie jakby mówienie o tym rozdrapywało świeżo zabliźnioną ranę.
– Ale wszystko poszło nie tak. Atakująca ich grupa tylko czekała, aż nasi się rozdzielą. Zaatakowali Bellę i Rafaela, ciężko go raniąc, a mate mojego brata porwali. - Jej głos się łamie, a ja nie wiem jak mogłabym ją pocieszyć. - Wtedy wkroczyli wyklęci i zabral Rafaela, zamordowali i ukryli jego ciało. Nigdy go nie znaleźliśmy, chociaż szukaliśmy. Na cmentarzu pod jego nagrobkiem leży pusta trumna. Nawet tego nie mieliśmy. Nie mogliśmy się pożegnać z nim.
– Skąd wiecie, że go zabili? Może...
– Potwierdził to ich przywódca przed śmiercią. Po za tym Jacques poczuł rozerwanie się bliźniaczej więzi, a to następuje tylko wtedy, kiedy bliźniak umiera. Jego śmierć złamała Jacquesa. Całkowicie się zmienił. Z roześmianego i wesołego chłopaka, stał się zimnym chamem bez uczuć. Izoluje się tutaj, w tej beznadziejnej pustce, tylko po to żeby nie myśleć i nie pamiętać o najgorszym. Obwinia się o śmierć Rafe'a i przez to odmawia sobie prawa do szczęścia.
Wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce. Jego zachowanie i to, co wyczułam dzięki mojemu darowi. To że mimo wszystko się o mnie troszczył, nie tknął mnie i zapewnił mi bezpieczeństwo, pomimo tego, że kreuje się na okrutnego drania. On ucieka i chroni się przed bólem, przed pamięcią.
– Jesteś jego ostatnią szansą, Liliano. – Patrzę na Melanie z niezrozumieniem. – Wszyscy próbowaliśmy wyciągnąć go z tej pustki. Alec. Jules. Bella. Maddy. Ja także. Jestem ostatnią osobą, na którą w jakiś sposób reaguje, ale odsuwa się ode mnie coraz bardziej. Twoje pojawienie się wszystko zmieniło.
– Nie rozumiem...
– Jesteś tu ledwie trzy dni, a już zakłóciłaś jego spokój.
– To chyba niedobrze, prawda?
– Bardzo dobrze. Jesteś jedyną osobą, która może wyciągnąć go z tego bagna i nauczyć na nowo kochać. On, wbrew temu co próbuje nam wszystkim wmówić, straszliwie cierpi. Odepchnął od siebie wszystkich, którzy go kochają, nie licząc mnie. Ale jeśli tylko znajdę mate, również mnie odepchnie. Zostaniesz z nim sama i będziesz jedyną istotą, która może go ocalić.
– Zrobię wszystko, żeby mu pomóc.
– Musisz zrozumieć o co cię proszę. Jacqes może być dla ciebie oschły, niemiły, a nawet okrutny. Może cię ranić i odrzucać. Może nawet cię zdradzi. – Moje serce zaciska się boleśnie na te słowa. – Nie możesz się poddać. Jesteś w stanie przebić się przez jego mur, ale musisz to wszystko wytrzymać, on w końcu ci ulegnie i przestanie się bronić przed waszą więzią. Musisz tylko wytrwać. Albo aż wytrwać, bo to na pewno nie będzie łatwe.
Analizuję w głowie jej słowa, aż w końcu dociera do mnie ogrom tego z czym przyjdzie mi się zmierzyć. Ale nie mam zamiaru się wycofać, czy poddać. Jacques Arcenau jest moim mate i Księżyc nie bez powodu nas złączył. Skoro on nie zamierza walczyć o nasz związek, to ja to zrobię.
CZYTASZ
Serce w pustce
WerewolfDruga część serii ,,Wilcze więzi". Liliana Green jest delikatną dziewczyną, która jako dziecko straciła rodziców. Do tej pory żyła w stadzie, które zrobiło z niej Omegę, czyli popychadło dla wilkołaków będących wyżej w hierarchii. Kiedy za decyzją o...