13. Walka wewnętrzna na zewnątrz

181 15 10
                                    

 Pierwsze promienie słońca już powoli zachodzą. Trochę przesadziłam z tym siedzeniem. Ale przynajmniej do końca się uspokoiłam i nie wejdę tam jak wystraszone, dzikie zwierzę.

Zerkam na bloczek z legitymacją i patrzę na czas. Legitymacja, tak jak wcześniej przepustka, działa jak minitelefon. Właśnie jest kolacja. O nie. Gwałtownie podnoszę się z ziemi i otrzepuję. Wszyscy będą się na mnie patrzeć, jak wejdę. A jak nie pójdę, to też będą pytania. Co wybrać? Dobra, idę do pokoju.

Na ostatnich schodach słyszę cicho jakąś kłótnię. Jest stłumiona, więc na pewno odbywa się w którymś z pokojów. Z nadzieją, że prześlizgnę się niezauważona, wstrzymuję oddech i idę na palcach jak najbliżej ściany. Prawie jestem przy swoim pokoju, kiedy wybiega zapłakana blondynka. Ta sama, która dużo wcześniej upodobała sobie barierki.

– Nie obchodzi mnie, co TY myślisz! – wykrzykuje Evie, stając w progu pokoju, z którego wybiegła dziewczyna. Zauważa mnie i szybko się chowa w środku.

Nici z moich zamierzeń transparentności.

Zatrzymuję blondynkę.

– Hej! Co się stało? – Zwraca na mnie zapłakane oczy, a mi pęka serca. Wygląda na taką delikatną.

– Nic... – Wyciera łzy. – To tylko Evie będąca Evie.

– Wiem coś o tym... Chcesz może pogadać albo coś? – pytam niezręcznie, wskazując na drzwi do pokoju. Chwilę się zastanawia, ale w końcu skina głową i wchodzimy. Zapraszam ją, żeby usiadła naprzeciwko mnie na łóżku.

– Ummm, zapewne wiesz, jak ja się nazywam – potwierdza lekkim uśmiechem – więc bardzo, bardzo przepraszam, ale... jak się nazywasz?

– Lane. Natalie Lane – mówi już spokojnie. Jak patrzę na nią, mam wrażenie, że patrzę na lalkę z porcelany w witrynie sklepowej. – Ty byłaś dzisiaj na zamku? – pyta, a ja wytrzeszczam oczy. Myślałam, że ta rozmowa w żadnym wypadku nie zejdzie na mój temat. Swoją drogą nie sądziłam, że taka cicha, drobna laleczka będzie rozmowna.

– Taaak...? – odpowiadam skołowana i oglądam swoje dłonie.

– Jak było?

– Wiesz... wolałabym to... zostawić dla siebie. – Kiwa głową ze zrozumieniem.

– Nie wiedziałam, że to w ogóle możliwe, żeby jakaś uczennica mogła wejść w poważne interakcje z księciem.

– To znaczy... My praktycznie nawet nie rozmawialiśmy – mówię, a ona robi zdziwiony wyraz twarzy.

– Widziałam cię z nim przez okno.

Że co. W pokoju nastaje śmiertelna cisza. O jak żałuję, że sama ją tu wciągnęłam. Próbuję wymyślić coś na swoją obronę, ale wybawia mnie pukanie do drzwi.

– Proszę! – krzyczę, nie zwracając uwagi na Natalie.

– Chodźcie dziewczyny, już jest! – Słyszę głos, zanim przekręca się klamka.

Wpada nie nikt inny jak Cas, Ol, Aggie i Roxa. Każdej z osobna rzednie mina, kiedy widzą innego gościa.

– To ja może już pójdę – stwierdza niepewnie Lane, a ja uśmiecham się do niej zachęcająco. Świetny plan.

Wymija się z dziewczynami w krótkim, wąskim minikorytarzu i znika. Wydycham powietrze z ulgą.

– Nawet nie wiecie, jaka te dziewczyna jest niepozorna – mówię poważnie, na co one wybuchają śmiechem.

Baletnica i ulicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz