7. Przedłużony okres próbny

300 19 25
                                    

– Cam, żyjesz! – Z zamachem wkracza do mojego pokoju Cassidy, na co od razu poprawia mi się humor. Normalnie kocham tę dziewczynę.

– Ja zostawię was same, przyjdę później obgadać twój pobyt tutaj, dobrze? – pyta mnie Hayden, kierując się do wyjścia.

– W porządku – odpowiadam i już go nie ma. – No kochana, słyszałam, że się dostałaś! – zwracam się do Cas, na co ona pokazuje swoje równe zęby.

– No dostałam, dostałam. Ale co ty odwaliłaś, to nie wspomnę. Myślałam, że umrzesz, naprawdę! Wyglądałaś jak trup.

– Domyślam się.

– Wiesz, jak trudno było się po tym skupić?! Ale jakoś dałam radę, więc jest kto się o ciebie martwić – mówi zaaferowana, kładąc się na plecach obok mnie na łóżku. – Dziewczyny też chciały przyjść, ale powiedziałam, że pewnie musisz być teraz wyczerpana. A tak na serio to na lotnisku miałaś mi coś o sobie powiedzieć, a nie mogło ci to przejść przez gardło, więc pomyślałam, że nie chcesz publiczności. Dobrze myślę?

– Yyyyy... Taaak...? – Jak ona może o tym pamiętać?

– To jak będzie? Ty o mnie już wiesz, że jestem ze specyficznej rodziny, to chyba nie może być już nic dziwniejszego. – Obraca się w moją stronę.

Znowu ta sama historia. Biorę głęboki wdech i opowiadam jej pokrótce swoje dzieje. Cassidy podnosi się do siadu i z każdym zdaniem coraz szerzej otwiera oczy.

– O mój Boże. Przecież to jest straszne. Oni was wykorzystywali. Ale ci współczuję. Jestem pewna, że moi rodzice by was adoptowali, gdyby usłyszeli o warunkach, w jakich żyjecie.

– Wiesz co? To dziwnie zabrzmi, ale przywykłam. To, że teraz nie muszę nic robić i wszystko mam jak na tacy jest dziwne. I nie miałabym nic przeciwko powrotowi na stare bagno...

– To ty musisz wrócić?!

– Nieee, spokojnie. Chodzi mi, że jak to wszystko się skończy. Jeszcze nie wiem, czy przeszłam, czy nie.

– Okej, już się wystraszyłam. Wiesz co dalej? Co powiedział ci trener?

– Właśnie nie dokończyłam. Mogłabym wrócić do swojej akademii, gdyby nie to, że przesadzili. Po prostu czara się przelała. – Relacjonuję jej swoją rozmowę z Haydenem.

– Nie mogę! Przytulił cię? – Patrzy zdziwiona na mnie błyszczącymi, różnokolorowymi oczami.

– No tak, ale to...

– Wiem, że nie o to chodziło, ale Cam. Muszę ci powiedzieć, bierz się za niego.

– Co? Nie! – Mi wystarcza David, dziękuję bardzo.

– Skoro tak mówisz... Uważam, że zachował się bardzo miło. Nie wyobrażam sobie, żebyś dostała takie wsparcie od jakiegokolwiek innego trenera. Swoją drogą, Hayden jest moim wychowawcą!

– To znaczy, że jesteś w najbardziej zaawansowanej? Gratuluję!

– Dobra, dobra, gratulacje gratulacjami, ale wróćmy do kwestii twojej szkoły. – Poważnieje. – Oni nie mają prawa tego zrobić! Osobiście dopilnuję, że będziesz mogła decydować sama za siebie i w ogóle, że ta akademia nie będzie miała nic z tobą wspólnego. Naprawdę. Powiem o tym swoim rodzicom i wyciągniemy stamtąd Davida. Obiecuję.

Znowu musiałam się rozpłakać. Cassidy pochłania mnie w objęcia.

– Dziękuję ci. Na pewno chcesz to wziąć na siebie? Przecież znamy się ledwo od wczoraj – chlipię.

Baletnica i ulicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz