Siedząc u siebie w pokoju, nieustannie się kręcąc, czekałem na starszego brata - Węgry.
Powiadomił mnie, że ma do mnie ważną sprawę, a ja - widząc jego determinację w oczach - zrozumiałem, że jest to coś poważnego, więc odłożyłem to, co miałem do załatwienia na później i czekałem.
Czekam, czekam i czekam , a po nim żadnego śladu!
Wtem usłyszałem otwieranie drzwi i stłumione, ciche kroki kręcące się zapewnie w przed pokoju.
Nie zdążyłem zarejestrować momentu, kiedy stanąłem na ziemi i ruszyłem w kierunku schodów, zbiegając po nich, prawie rozwalając sobie łeb.
Wymruczałem coś pod nosem, idąc w stronę swojego brata, który aktualnie odwiedzał czarną kurtkę na wieszak.
Kiedy na niego spojrzałem, przypomniało mi się jak pisałem do Austrii, pytając, czy przypadkiem ten debil nie poszedł do niego. Niestety nie.
Zamiast tego dostałem miliard pytań na odnośnie tego, czy coś się stało i masę niepotrzebnych wykrzykników na końcu zdań.
Naprawdę nie wiem, czy to tak ciężko zauważyć, że on go po prostu kocha?
Najwyraźniej tak. Ten jełop jakoś nie potrafi tego zauważyć.Są najlepszymi przyjaciółmi lecz ja wiem, że Austria chciałby być dla niego kimś więcej, kimś ważnym. Od samego początku trzymam kciuki, żeby im się udało, a jeśli oni tego nie zrobią, to ja będę musiał wejść do akcji jako nowa, najlepsza i najprawdopodobniej najseksowniejsza swatka.
- Nareszcie - mruknąłem pod nosem, patrząc na niego - Gdzieś ty do jednej cholery był?! - krzyknąłem, patrząc jak Węgry - będąc odwróconym tyłem do mnie - zaciska dłonie w pięści po czym powoli odwraca się twarzą w moja stronę.
Zamarłem, a widząc jego twarz całą oblaną łzami, poczułem złość na samego siebie za to, że od razu na niego nakrzyczałem nie prosząc nawet by się odwrócił.
Poczułem jak jego silne, umięśnione ramiona mnie obejmują w szczelnym uścisku, kiedy ja pozwalałem aby jego łzy moczyły mój beżowy sweter.
Nic nie mówiąc, pozwalałem mu aby się wypłakał i uspokoił, jeżdżąc swoją dłonią w uspokajającym geście po jego plecach.
Dosłownie kilka minut później odsunął się ode mnie, patrząc swoimi zielonymi oczyma w moje szare.
Panująca cisza zaczęła być trochę przytłaczająca, więc wymyśliłem coś, aby ją przerwać.
- Okejjj... Idź do salonu i wszystko mi wytłumaczysz - już otwierał usta aby zaprzeczyć lecz machnąłem na niego ręką przyglądając palec do jego ust- Ja idę do kuchni zrobić nam coś ciepłego do picia - z tymi słowami ruszyłem do wspomnianego miejsca, słysząc westchnienie za plecami, a następnie powolne kroki.
Po chwili kierowałem się z dwoma kubkami do salonu, gdzie na kanapie siedział - przykryty pod samą szyję kocem - Węgry.
Usiadłem na ziemi obok niego, kładąc swój kubek z ciepłą herbatą na stół, a drugie naczynie z tym samym napojem podałem mu.
W całym domu było cicho i ciemno , tylko tutaj, w tym jednym pokoju panował pół mrok, spowodowany zapaloną lampką.
- Słucham - powiedziałem w końcu, kiedy miałem dość słuchania tej przeklętej ciszy.
Dwudziestolatek westchnął, nabierając więcej powietrza do płuc.
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że będę chciał z tobą porozmawiać, po czym wyszedłem tak po prostu z domu? - potwierdziłem skinięciem głowy, nie chcąc mu przeszkadzać swoim wywodem o tym, jak bardzo było to chamskie i niemiłe - Powód był taki, że... -przerwał, kiedy po pokoju rozniósł się refren piosenki „Believer" Wykonany przez mojego jak i jego ulubionego twórcę, Imagine Dragons, inaczej mówiąc, kiedy zadzwonił cholerny telefon mojego brata, który oczywiście go nie wyciszył.
CZYTASZ
× Strach Przed Miłością × {𝙶𝚎𝚛𝚖𝚊𝚗𝚢 𝚇 𝙿𝚘𝚕𝚊𝚗𝚍} [𝙲𝙾𝙼𝙿𝙻𝙴𝚃𝙴𝙳]
De Todo,,To nic złego czuć się nikim ponoć Jesteśmy tylko kroplą w morzu Żeby ten świat mógł utonąć W naszych nieistotnych słowach A wmawiana nam wolność, coś czego nie ma od lat Bo jak można czuć się wolnym w Nowoczesnym środowisku? To kompletny bezsens...