Dlaczegoż to przed nami nie stał on we własnej osobie? Jakim cudem słyszeliśmy jego głos, kiedy przed naszymi twarzami stał nie kto inny, jak Niemcy.
Drgnąłem lekko, przypominając sobie to, co przed chwilą zaszło w moim ciele - te obrazy przed oczami.
Widać, że nie tylko u mnie takie coś się stało.
W mojej głowie powstało jedno pytanie.
Jakim cudem to się dzieje, to jest fizycznie niemożliwe! Nierealne.
- Miło was wszystkich tutaj widzieć - prychnął, co potwierdziło nas w przekonaniu, że naprawdę nas nienawidzi, ale dlaczego? - Postanowiliśmy was TROCHĘ postraszyć, więc przygotujcie się na coś o wiele, wiele gorszego - uśmiechnął się w , na swój sposób, przerażającym uśmiechu - Możecie być spokojni. Macie jeszcze mnóstwo czasu. Możecie spokojnie wyprawić urodziny temu dzieciakowi - zaśmiał się z naszych min, które patrzyły na niego z widocznym zaskoczeniem, czy też zdziwieniem, lecz największe było chyba zakłopotanie. No tak, urodziny Polen są już za tydzień! Jak mogłem o tym zapomnieć? - A myślałem, że to ja jestem tym złym - odezwał się, nadal z tym swoim uśmiechem - Nie wierzę, że nawet ja o tym pamiętałem, a wy zapomnieliście - zaczął się śmiać, przez co lekko zarumieniliśmy się ze wstydu, ale chyba najbardziej widoczne było to u mnie i Węgry.
Rozumiecie, własna rodzina zapomniała o urodzinach jednego z nich.
Ale nurtuje mnie jedno, ciekawe pytanie.
- Skąd wiesz kiedy ma urodziny? - zapytałem po dłuższym słuchaniu jego nieustające go napadu śmiechu.
Po tym pytaniu, wreszcie się uspokoił i stanął wyprostowany.
- Nie powinno cię to interesować - warknął, wyraźnie wyprowadzony z równowagi. Chociaż, że tylko spytałem się o jedną, istotną błahostkę, to od razu się wkurzył. - Tak się kończy współpraca z ZSRR. Wie się wszystko o wszystkich. W sumie, to dlatego jest przydatny - zaśmiał się, a ja musiałem mu przyznać rację.
Nie ważne kto to, mój ojciec zawsze będzie wiedział o nim wszystko.
- Dlaczego to robisz? -zapytałem - Co on ci takiego zrobił?! Co myśmy Ci takiego zrobili?! - krzyknąłem.
- Przerwaliście mi w dążeniu do celu - odpowiedział spokojnie - Ale spokojnie, teraz może być tylko gorzej - uśmiechnął się po czym zniknął, a przed nami pojawił się prawdziwy Niemiec.
Chłopak upadł na podłogę. Gdzie już po chwili się znajdowaliśmy.
Lekko potrząsnąłem jego ciałem, aby spróbować go przebudzić. I ku naszej radości, udało się.
Chwycił się za głowę stękając z bólu. Przełożył jedną dłoń do pleców. Zapewne bolą go od upadku.
- Gdzie ja jestem? - zapytał słabym głosem, bez namiętnie lecz zarazem interesownie przejrzał się po ścianach.
- Jesteś u mnie - powiedziałem pomagając mu wstać - Dobrze się czujesz? - pomogłem mu usiąść na kanapie, a gdy tylko spoczął na meblu i chciał oprzeć plecy delikatnie odskoczył, ale już chwile po tym oparł na spokojnie plecy o tył kanapy.
- Dziwnie - chwycił się za głowę ściągając w tym samym momencie drugą ręką okulary - Czuje jakby mnie coś przejechało, kilkukrotnie - zaśmiał się lekko, co i tak zakończyło się ssyknięciem z bólu.
- Lepiej się połóż - podszedł do niego USA, pomagając zająć wygodną pozycję i poprawił poduszki tak aby nie powodowały większego „uścisku” w kręgosłupie.
Jakby nie patrzeć, to właśnie on zawsze zajmował się tego typu sprawami, ponieważ znał się na tym najlepiej z nas wszystkich. Lecz co się dziwić. Jego ojciec zawsze kazał mu się dobrze uczyć dzięki czemu miał najlepsze wyniki, więc zostało mu sporo wiedzy z biologii lub tego typu rzeczy. Na dodatek jego brat studiuje medycynę i często opowiada co najlepiej robić w jakiejś sytuacji.
- Dzięki - wymruczał cicho i popadł w głęboki sen.
- Ten świat jest mega popierdolony - stwierdziłem siadając z westchnieniem na krześle w kuchni.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach - odpowiedział osiemnastolatek, po czym wskoczył mi na kolano, wygodnie zajmując sobie miejsce. Mimo pokusy musiałem się w niego wtulić, to chyba dlatego że jest tak przyjaźnie ciepły.
- Ale pytanie jest, co mamy teraz zrobić? - dopowiedział Węgry siadając naprzeciw nas.
Trzeba się z nim zgodzić. W tej sytuacji, w której aktualnie tkwimy nie ma żadnego konkretnego, prostego wyjścia, które nie zagrażałoby nikomu. Możemy jedynie czekać.
- Jesteśmy bezsilni, nie możemy nic zrobić - wymruczałem niezadowolony, ponieważ chciałbym zrobić cokolwiek byleby nie siedzieć jak ten debil.
- Czyli mamy sobie po prostu siedzieć i czekać? - zapytał Austria, a ja jedynie kiwnąłem delikatnie głową. Nie uzyskałem odpowiedzi, lecz widziałem jak wkurzony zaciska dłonie na krańcu stołu.
Poczułem jak chłopak siedzący na moich kolanach lekko opiera głowę o moje ramię dzięki czemu mogłem poczuć jego perfumy, które hipnotyzowały nie jednego.
- A ty co, zmęczony? - zapytałem ze śmiechem na co odpowiedział mi tak samo.
- Nie, po prostu nie wiem co mamy zrobić, żeby się do czegoś przydać i to mnie frustruje - uśmiechnął się niemrawo wtulając w mój tors.
Moja dłoń powędrowała w jego miękkie włosy, delikatnie za nie ciągnąc.
- Niestety, jak już mówiłem, jesteśmy bezsilni - spojrzałem na kanapę w salonie, którą doskonale widzę z tego miejsca - Nie mówię, że nie chciałbym zrobić coś, co dałoby nam wszystkim nadzieję na spokojniejsze jutro, ale - tak szczerze - nawet nie wiemy gdzie się ukrywają, nie wiemy ilu ich jest ani co mogłoby ich chociażby zbawić tutaj - chwilę siedzieliśmy w milczeniu, aż w końcu przyznali mi rację. - Trzeba czekać na wyrok szatana - powiedziałem już jakby do siebie.
Spojrzałem w dół na chłopaka, który miarowo oddychał wtulony we mnie. Ciche chrapanie przekonało mnie w tym, iż po prostu zasnął, a mówił że nie jest zmęczony.
Zaśmiałem się cicho. Wziąłem go jak najdelikatniej na ręce ruszając w stronę pokoju. Poinformowałem też gości, że niedługo wrócę tylko muszę zanieść śpiącą księżniczkę do jej łoża.
Położyłem go na cieplej pościeli odkrywając grubym kocem. Pocałowałem go w czoło i wróciłem do kuchni, z nadzieją, że wszystko stoi tak jak było.
CZYTASZ
× Strach Przed Miłością × {𝙶𝚎𝚛𝚖𝚊𝚗𝚢 𝚇 𝙿𝚘𝚕𝚊𝚗𝚍} [𝙲𝙾𝙼𝙿𝙻𝙴𝚃𝙴𝙳]
Random,,To nic złego czuć się nikim ponoć Jesteśmy tylko kroplą w morzu Żeby ten świat mógł utonąć W naszych nieistotnych słowach A wmawiana nam wolność, coś czego nie ma od lat Bo jak można czuć się wolnym w Nowoczesnym środowisku? To kompletny bezsens...