Minęły trzy dni od powrotu Polski ze szpitala.
Można by było powiedzieć, że wszystko jest pięknie, ale niestety nie jest to prawda.Codziennie zmagamy się z kimś innym, witamy się z kimś kogo tak naprawdę nie znamy.
Każdego dnia gdy patrzę w jego smętne, nie żywe oczy, wiedzę pustkę ogarniającą jego umysł oraz ciało wewnętrzne.
Najgorszym jednak jest to, że nikt nie może mu pomóc, nikomu jeszcze się to nie udało.
Jutro wypadają jego urodziny, ale mamy już plany na dzisiejszy dzień.
- Rosja! - krzyknąłem do przyjaciela, który chwile później zjawił się w kuchni. - O której wkracza nasz plan? - spytałem przewracając naleśnika na patelni po czym ponownie na niego spojrzałem.
Widząc było, że jego szare komórki zaczęły intensywnie pracować.
- Wydaje mi się, że możemy zacząć o około czternastej, czyli za dobre dwie godziny - powiedział spoglądając na zegar. Kiwnąłem głową wracając wzrokiem do patelni na, której zacząłem robić następnego naleśnika.
Plan był prosty, ale na pewno nie aż taki łatwy do wykonania.
Chcemy spróbować przywrócić naszego starego przyjaciela, którego teraz nam najbardziej brakuje.
Chcemy ponownie widzieć jego zaciekawiony , wesoły wzrok i szeroki uśmiech, który niestety czasem musiał być maską jego prawdziwych uczuć.Damy z siebie wszystko by wrócił do nas.
Położyłem talerz z naleśnikami na stół wołając wszystkich na śniadanie.
Gdy wszyscy już byli na swoich miejscach podziękowali i zaczęli jeść. Prócz jednej osoby, która jedynie siedziała na miejscu wpatrując się tępo w pusty talerz przed sobą.Jego twarz była blada, wyglądał jakby był wrakiem człowieka i nie miał sił do życia. W tym momencie był całkowitym przeciwieństwem dawnego siebie, za którym tak bardzo tęsknię.
Westchnąłem opierając się o blat z założonymi rękami i wpatrywałem się w zadowolone twarze innych, którzy wręcz pochłaniali naleśniki jeden za drugim.
Mimowolnie na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech.
~~~~~~'
Wybiła równo czternasta kiedy wszyscy, oczywiście jadąc sowimi samochodami, stanęliśmy na naszym pierwszym przystanku czyli najzwyklejszym parku linowym (poprawiło mi na „minowym" Moja autokorekta jest straszna :"D).
Głównym powodem dla którego się tu pojawiliśmy jest to, że w tym samym miejscu kilka lat temu wraz z chłopakiem poznaliśmy resztę naszej paczki, która pozostawała niezmienna od tamtego momentu.
Mieliśmy nadzieję, że wywoła to w nim jakieś przyjazne emocje, ale pomimo starań nie udało się to. Całe dwie godziny nie zauważyliśmy nawet cienia uśmiechu na jego twarzy, ale nie poddawaliśmy się.
O szesnastej ruszyliśmy na lodowisko, które wręcz kochał i zapewne nadal kocha.
W pierwszy moment wyglądał tak samo jak przedtem, ale po pierwszej godzinie jazdy, gdy zacząłem robić z nim nasze popisowe sztuczki, zauważyłem mały błysk w oku, który trwał przez dłuższy moment, a dokładniej to do końca czasu.
Coś po osiemnastej wskoczyliśmy gdzieś by coś zjeść, było już powoli ciemno, ale nie przeszkadzało to nam.
Mieliśmy jeszcze jeden cel podróży, który był naszym ostatnim.
Pov. Rosja
Dochodziła godzina dziewiętnasta gdy wszyscy już spoczęli na wysokiej górze skąd można było obserwować pięknie świecące się miasteczko.
Był to widok niczym wyciągnięty z bajki taki niesamowity, nierealny, ale w tym momencie był całkowicie prawdziwy i najbardziej cudowny.
Poczułem jak ktoś opiera się bo moje ramię i nawet nie musiałem patrzeć kto, ponieważ doskonale znałem odpowiedź na to pytanie.
Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem przytulając chłopaka bardziej do swojego boku, ma co jedynie cicho zachichotał.
Cóż, była to chyba jedyna osoba, która mogła poprawić mi humor. Nasz plan się nie udał praktycznie wcale, co doprowadza mnie do obłędu, ale niestety. Nie wszystko można zmienić jedynie wspomnieniami.
Westchnąłem cicho zamykając na chwilę oczy aby się wyciszyć i zapomnieć na chwilę o wszystkim.
Lecz nie dane było mi długie zastanawianie się nad tym, gdyż po dosłownie pięciu sekundach od mojego wyciszenia usłyszeliśmy samej w krzakach niedaleko.
Od razu wstałem aby razem z Niemcy zasłaniać resztę i co najwyżej zaatakować.
Zza krzaków wyłoniła się czarno ubrana postać, która zatrzymała się i zaczęła się w nas wpatrywać z przyjaznym, małym i dziwnie znajomym mi uśmiechem, który ledwo co mogłem dostrzec.
- Przepraszam... - odezwał się basowym głosem, a jego uśmiech znikł, jak różdżką machnął, z jego twarzy.
Chciałem się odezwać lecz nie było mi to dane bo ktoś odepchnął moją rękę i skupiając na siebie uwagę wszystkich.
Polska odsunął się od nas powolnymi aczkolwiek spokojny mi krokami podchodząc do nieznanej nam osoby.
Próbowaliśmy go zatrzymać, ale on nas nie słuchał, po prostu szedł udając jakby nikogo tu nie było.
Gdy tylko był krok przed nim rozłożył ręce i wtulił się w osobnika z uśmiechem na twarzy, a jego oczy wróciły do normalności.
Mężczyzna szybko oddał przytulasa samemu się uśmiechając.
- A jednak się odważyłeś, wujaszku - powiedział, a mi zmiękły kolana.
Przecież ona miał tylko jedną rodzinę, mnie i mojego ojca. Tylko nas i brata.
Chłopak wskazał ruchem głowy w moją stronę, a już po chwili obydwoje się na mnie patrzyli z wyciągniętymi przed siebie rękami zapraszając do wspólnego przytulasa.
Nie mogłem się powstrzymać. Z łzami rzuciłem się na ojca, który od razu objął mnie i Polskę swoimi umięśnionymi ramionami.
Czułem jego łzy, które kapały mi na kark, natomiast ja moczyłem mu koszulkę sowimi.
- Wróciłem... - wyszeptał uradowanym głosem - Wróciłem by naprawić stare błędy - przytulił nas mocniej.
Teraz, będąc tutaj razem z nimi, wiem ze wszystko będzie już tylko lepiej. Wiem, że mamy przy sobie nowego sprzymierzeńca, który pomimo swoich błędów nie dążył w nie dalej, lecz skręcił w bok by wszystko zmienić.
~~~~~~
Dziękuję wszystkim za cierpliwość!
Dziękuje, że nadal tu jesteście!Mam nadzieje, że rozdział się spodobał mimo iż jest taki krótki.
Niestety wena co do tej książki mnie opuściła już całkowicie, ale będę się starała pisać rozdziały co jakiś czas.
Dziękuję za uwagę i naprawdę cieszę się, że nadal się ze mną jesteście ❤
CZYTASZ
× Strach Przed Miłością × {𝙶𝚎𝚛𝚖𝚊𝚗𝚢 𝚇 𝙿𝚘𝚕𝚊𝚗𝚍} [𝙲𝙾𝙼𝙿𝙻𝙴𝚃𝙴𝙳]
Losowe,,To nic złego czuć się nikim ponoć Jesteśmy tylko kroplą w morzu Żeby ten świat mógł utonąć W naszych nieistotnych słowach A wmawiana nam wolność, coś czego nie ma od lat Bo jak można czuć się wolnym w Nowoczesnym środowisku? To kompletny bezsens...