17. „Maraton 4/4"

2.4K 118 193
                                    

Pov. Polska / 14:40

Czułem, jak drgają mi powieki za wszelką cenę chcąc mnie wybudzić. Usilnie próbowałem je powstrzymać, niestety na próżno.

Westchnąłem przecierając twarz dłońmi.

Obróciłem głowę w prawo, marszcząc brwi gdy zauważyłem iż znajduje się w swoim domu.

Wzruszyłem ramionami. Usiadłem na łóżku kładąc stopy na ziemię.

Ziewnąłem rozciągając się po czym zgarbiłem się zmęczonym wzrokiem patrząc przed siebie. Obraz był lekko niewyraźny, ale nie przeszkadzało mi to w zrozumieniu, że mam na sobie inne ubrania.

Wolnym tempem ruszyłem na górę do swojego pokoju.

Wszedłem do niego, rozglądając się po wnętrzu. Wszystko jest, jak było.
Wyszukałem w szafie jakieś luźniejsze ubrania niż te i poszedłem do łazienki.

Czułem się, jakbym nie mył się co najmniej tydzień.

Podczas gdy ciepła woda strumieniem napełniała dużych rozmiarów wannę, ja przyglądałem się swojemu ciału z grymasem na twarzy.

Ohyda. Brzydzę się tego ciała.

Liczne rany i blizny powojenne, tak jak i te nowsze.

I te cholerne, obrzydliwe malinki, na których widok mam ochotę się po prostu zabić skacząc z największego wieżowca w kraju.

Zacisnąłem ręce na zlewie, powstrzymując się aby nie walnąć ręką w lustro.

Spojrzałem na nadgarstek. Nie wyraźna plamka zdobiąca go, przypomniała mi o mojej jedynej rodzinie, a raczej o jednym z nich. O tym, który mi pomagał.

Ale mimo wszystko, mógłbym Mu wybaczyć wszystko, co zrobił. W końcu czasem trzeba po prostu schować dumę do kieszeni i spojrzeć na to z innej strony.

A drugą stroną jest to, że mimo wszystko jest, był i nadal będzie moją rodziną i osobą, której zaufał mój ojciec.

Wszedłem do wanny pełnej gorącej wody, przymykając oczy.

Ciekawe jaka byłaby ich reakcja, gdybym się utopił.
Kusząca propozycja, nie powiem.

Uśmiechnąłem się delikatnie, mając w głowie tą jedną, jedyną myśl. Aby po prostu zamoczyć się po sam czubek głowy.

Musiałem sprzeciwić się umysłowi. Nie mogę tego przecież zrobić, Węgry by mi tego nie wybaczył. Tak samo Niemcy i Rosja.

Wyszedłem z chłodnej już wody, ubrałem się, umyłem zęby i wyszedłem z pomieszczenia.

Gdy tylko wszedłem do swojego pokoju, poczułem jak zatrzymuje mi się serce.

Istny burdel. Wszystko porozrzucane, porozbijane, nie zachowało się praktycznie nic.

Automatycznie cofnąłem się kilka kroków w tył. Rzuciłem się jak poparzony do wyjścia, po czym zbiegłem na dół.

W pośpiechu ubrałem kurtkę i buty, wybiegając jak torpeda z domu.

Pójdę się chyba przejść...

Ruszyłem chodnikiem przeciskając się przez jakiś ludzi.

Czułem na sobie czyiś wzrok, ale za każdym razem gdy się od wracałem nikogo nie widziałem.

Chyba wyolbrzymiam, to tylko moja chora wyobraźnia, co nie?

Nie wiem czemu, ale coś podpowiadał mi, abym przyspieszył, co z chęcią zrobiłem.

Nogi poniosły mnie do parku, gdzie była gromada dzieci.

× Strach Przed Miłością × {𝙶𝚎𝚛𝚖𝚊𝚗𝚢 𝚇 𝙿𝚘𝚕𝚊𝚗𝚍} [𝙲𝙾𝙼𝙿𝙻𝙴𝚃𝙴𝙳]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz