11. Z policyjnych akt

140 11 3
                                    

*Franky*

Freddy zadał mi bardzo ciężkie pytanie. Ufam mu. Oczywiście, że mu ufam, ale nie bezgranicznie. Przecież przyjaciel nadal nie jest świadom tego, że posiadam moce, a ja nie jestem w stanie przewidzieć, jaka będzie jego reakcja na wieść o tym, że je mam. Boję się jej. To samo przechodziłam z Hunterami i z Johnym. Oni wtedy pozytywnie mnie zaskoczyli, w pełni akceptując moją naturę, ale czy to samo będzie z Freddym? Chyba jeszcze nie jestem gotowa na to, aby się przekonać. 

- Ufam ci, Freddy, ale chyba sam rozumiesz, że znamy się bardzo krótko i nie wiem, czy mogłabym ci powierzyć swój największy sekret. - mam nadzieję, że moja odpowiedź go nie uraziła. 

- A masz taki? - spytał żywo zainteresowany. 

- Taak, to znaczy NIE... Ugh, jeszcze nie teraz! W sensie... nie jestem jeszcze gotowa na tę rozmowę. Rozumiesz, prawda? - niepewnie spojrzałam na przyjaciela. Wyglądał trochę na zawiedzionego, ale koniec końców się uśmiechnął. 

- Rozumiem Franky. Jeśli nie chcesz, nie musisz nic mówić. Powiesz mi, kiedy będziesz już gotowa. 

- Dziękuję Freddy za twoją wyrozumiałość. Jesteś najlepszy. - przyjaciel mnie przytulił, a ja znów mogłam rozkoszować się jego bliskością. 

*Freddy*

Szlag! Jeszcze będę musiał się trochę napocić, żeby Franky w pełni mi zaufała, ale przynajmniej zdobyłem do tego wyznacznik. Jeśli powie mi o swoich mocach, będę miał już stuprocentową pewność, że bezgranicznie mi ufa i wtedy będę mógł przejść do kolejnej fazy planu. Żelazna zasada. Choćby nie wiem co, nie może dojść do sytuacji, w której przyłapuję Franky na używaniu mocy. Ona musi powiedzieć mi o nich SAMA Z SIEBIE. Nawet jeśli uda mi się ją nakryć, będę udawał amnezję, lub że nic nie widziałem, tak jak to było wtedy z Pitem, ale za nic nie dopuszczę do tego, aby wyznała mi prawdę z przymusu. Oczywiście oznacza to też brak jakiegokolwiek naciskania. Będzie trwało to nieco dłużej, ale przynajmniej efekt będzie znacznie lepszy, a póki co będę czerpał pełnymi garściami z tego, że mogę dyskretnie łączyć nasze moce. Chociaż mama powtarza, że Franky musiałaby spędzić w moich ramionach przynajmniej cztery godziny bez przerwy, żeby interesujący mnie proces się udał, ale może z przerwami też zdołam coś zdziałać. 

*Franky*

Po rozmowie z Freddym wróciłam do domu. Cieszyłam się, że udało mi się go spotkać, bo przyjaciel zawsze potrafi mnie wysłuchać i zrozumieć. Nawet dobrze, że powiedziałam mu, że mam tajemnicę, bo to w pewien sposób go przygotuje. Wiedząc, że coś ukrywam, nie będzie zaskoczony, kiedy mu o tym powiem. Pytanie tylko, jak odbierze fakt, że jestem napromieniowana? Cieszy mnie również, że Freddy nie naciska na to, abym wyznała mu całą prawdę, a postanowił poczekać, aż będę gotowa, by to zrobić. Nawet nie ma pojęcia, ile to dla mnie znaczy. 

- Franky, już wróciłaś! - ledwie zdążyłam wejść do domu, a już tonęłam w objęciach żeńskiej części rodziny. 

- Gdzie ty byłaś? Martwiliśmy się o ciebie. - głos zabrała adopcyjna mama.

- Przepraszam, że zniknęłam tak bez słowa. Musiałam polecieć się przewietrzyć... To tyle. 

- Obiecaj, że nie będziesz więcej nam tak znikać. - Kate ponownie mnie do siebie przytuliła, a w ślad za nią poszły moje młodsze siostry. 

- Dobrze, obiecuję i przepraszam jeszcze raz. 

- W twoim przypadku niełatwo będzie dotrzymać tą obietnicę. Bądź co bądź, stawanie się niewidzialną to także znikanie. 

- Wszyscy wiemy, o co chodzi, Aniko. - Kate zaśmiała się na stwierdzenie jednej ze swoich adoptowanych córek. 

- Franky, dam znać Freddy'emu, że jesteś już w domu. On również się o ciebie martwił, gdy usłyszał, że zniknęłaś. 

Hunter Street : Łączy nas jednoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz