26. Każdy może być bohaterem cz.2

142 10 5
                                    

*Daniel*

- Nie możemy tak dłużej siedzieć. Jeśli chcemy odzyskać Franky, musimy przystąpić do poszukiwań. - oznajmiła Tess z determinacją. 

- Masz rację. Pytanie tylko, gdzie powinniśmy zacząć szukać. - odezwał się Sal. 

- Nawet jeśli mielibyśmy przetrzepać cały Amsterdam wzdłuż i wrzesz, nie poddamy się tak łatwo. - stwierdził Max, na co wszyscy przytaknęliśmy. 

- Chodźmy już, nie traćmy więcej czasu. - wszyscy wyszliśmy z domu, gdzie czekała na nas niesamowita niespodzianka. 

Na zewnątrz

- Nie martwcie się, dzieciaki. Jestem pewien, że Franky wkrótce będzie znów razem z nami. - Erik próbował podnieść nas na duchu. Nie minęła chwila, a całą rodziną stanęliśmy jak wryci, ujrzawszy naszą porwaną siostrę stojącą pod naszym domem. Franky słysząc nasze kroki, odwróciła się do nas przodem. Staliśmy przez chwilę w milczeniu. Chyba jedynie sama Franky zarejestrowała to, że nas widzi, ponieważ na jej twarzy zagościł uśmiech. Jakby wybudzeni z transu, ruszyliśmy w jej stronę, aby trochę później zamknąć ją w rodzinnym uścisku. 

- Franky wróciłaś! Jak dobrze, że jesteś. Nie masz pojęcia, jak bardzo się o ciebie martwiliśmy. Powiedziano nam, że... 

- Sama zdecydowałam się od was odejść. Tak, wiem... Dlatego chciałabym, żebyście coś zapamiętali... Chociaż jestem jedynym Hunterem o nadprzyrodzonych mocach i chociaż zdawać się może, że jestem z zupełnie innego świata, łączy nas jedno; jesteśmy rodziną i to nigdy się nie zmieni. - ponownie się do siebie przytuliliśmy, odczuwając ogromną radość, że nasza siostra wróciła do domu. Dopiero po chwili zauważyłem, że nieopodal nas stoi moja ukochana. Tess i Franky również ją zauważyły, ponieważ spoglądały to na mnie, to na Sam. Po wymianie porozumiewawczych spojrzeń, dziewczyny zwróciły się do rodziny: 

- Może wrócimy już do środka? Nie będziemy przecież tu tak stać. - zaproponowała Tess, na co wszyscy przystanęli. 

- A wy sobie pogadajcie. - szepnęła do mnie Franky, po czym uśmiechnęła się do Sam i również poszła za rodziną. Staliśmy tak dłuższą chwilę w niezręcznej ciszy, aż w końcu postanowiłem się odezwać: 

- Dziękuję... Jak rozumiem, to dzięki tobie Franky odzyskała wolność. 

- Jak również przeze mnie ją straciła. - stwierdziła, spuszczając wzrok. Pokręciłem głową z ciepłym uśmiechem. 

- Sam, ja tak nie myślę i jak już zdążyłem zauważyć, Franky też nie. - położyłem dziewczynie rękę na ramieniu. 

- Naprawdę? - niepewnie na mnie spojrzała. 

- Oczywiście. Kocham cię i sądząc po tym, co napisałaś w swoim liście, ty mnie też. 

- Zdążyłeś go już przeczytać? - w jej ustach zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie, niżeli pytanie. 

- Tak, ten list był naprawdę piękny. Ja sam nie jestem zbyt dobry w pisaniu takich rzeczy. - uśmiechnąłem się delikatnie, przypominając sobie, jak Tess napisała w moim imieniu list do Simon, natomiast Anika pomogła mi z listem do Sophie. Uśmiech zszedł mi z twarzy, z chwilą gdy przypomniał mi się pewien fragment listu Sam. - Dlaczego założyłaś, że nigdy więcej się nie zobaczymy? 

- Bo nie powinniśmy. Ja nawet nie planowałam tu przychodzić. Franky teleportowała mnie tu wbrew mojej woli. - a zatem będę musiał podziękować za to swojej siostrze. Szkoda tylko, że Sam nie chciała się ze mną widzieć. 

- Dlaczego?... Dlaczego tak uważasz? 

- A ty tak NIE uważasz? Po tym, co ci zrobiłam... 

- Uratowałaś moją siostrę. Nawet nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczy. 

Hunter Street : Łączy nas jednoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz