Epilog

200 8 3
                                    

*Sam*

Cześć, to znowu ja. Pewnie chcielibyście wiedzieć, co działo się przez ostatni miesiąc. Zacznę może od tego, że wprowadziłam się do Daniela, mojego chłopaka. Freddy natomiast zamieszkał z rodziną Hunterów, która na szczęście i jemu wybaczyła wszystko, co zrobiliśmy. Z Johnym było trochę trudniej, bo miewał jeszcze ataki zazdrości oraz przez pewien czas był zły, że nikt mu nie powiedział o tym, że jego dziewczyna została przez nas uprowadzona, ale już mu przeszło. Zastanawiacie się pewnie, co z naszą mamą. Edgar White spełnił swoją groźbę i dostarczył policji dowody świadczące przeciwko niej, które zarówno dotyczyły nielegalnych eksperymentów na naszej dwójce, jak i spowodowanie śmierci matki Franky. Sama dziewczyna nadal nie jest świadoma tego, że nasza mama stoi za tamtym wypadkiem. Fakt, razem z Freddym zapewniliśmy Hunterów, że jej o tym powiemy, ale przynajmniej ja bardzo boję się jej reakcji. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nie chcę, żeby Franky się do nas zraziła. Chyba nie jestem jeszcze gotowa na to wyznanie. Dziewczyna sama bije się z własnymi myślami, a mówiąc obszerniej, zbiera się w sobie, aby pójść odwiedzić swojego ojca w więzieniu. Hunterowie zachęcają ją do tego, ale też starają się zbytnio nie naciskać. Nie chcę jej jeszcze dokładać więcej bolesnych epizodów z przeszłości. Poza tym w naszej ekipie superbohaterów nie powinno być miejsca na jakiekolwiek nieporozumienia. Tak, wraz z bratem dołączyliśmy do Franky i stworzyliśmy trio. Noo, po tym całym zamieszaniu z jubilerem są tacy ludzie, co nam nie ufają, ale nie przejmujemy się tym. Naszym głównym celem jest dorwanie Edgara i Eveline, ale wszelki ślad po nich zaginął. Wiem jednak, że nie poddamy się tak łatwo i w końcu ich znajdziemy.

- Słońce, chodź już. Zaraz spóźnimy się do pracy. - ponaglił mnie Daniel. Dzięki pomocy Simon nasz szef odrzucił mój wniosek o rezygnację z pracy i spokojnie mogłam kontynuować karierę policjantki.

- Już idę, kochanie. - poprawiłam perukę na głowie, żeby wyglądać normalnie, po czym wyszłam z łazienki. Tak na marginesie, Daniel jeszcze nie widział moich prawdziwych włosów. Jasne, mój chłopak wie, że chodzę w peruce, ponieważ jakby na to nie patrzeć, wszystko działa na tej samej zasadzie co u Franky, ale nie chcę mu się pokazywać bez niej. Teraz mnie kocha, ale może się jeszcze przestraszyć.

Na komisariacie

Od razu po przybyciu na komendę udaliśmy się na odprawę. Nasz szef był nie w humorze bardziej, niż zazwyczaj, ponieważ nieustannie rozmawia ze zrozpaczonymi matkami. Oczywiście w pełni rozumiem reakcję tych kobiet, ale one muszą też zrozumieć, że robimy wszystko, co w naszej mocy, aby odnaleźć ich dzieci.

- Jak wiecie, w minionym miesiącu doszło do siedmiu zaginięć dzieci w różnym wieku. Sprawcy pozostają nieuchwytni, a co znacznie utrudnia namierzenie ich, anonimowi. Nie wiecie jednak, że zeszłej nocy doszło do ósmego porwania. Tym razem zaginioną jest siedmioletnia Susan Stars. Musimy znaleźć te dzieciaki i to możliwie jak najszybciej. - szef wyznaczył nam zadania, po czym zabraliśmy się do pracy. Razem z Danielem mieliśmy popytać sąsiadów państwa Stars, czy nie zauważyli czegoś podejrzanego, co mogłoby pomóc nam odnaleźć zaginioną dziewczynkę.

W drodze

Jechaliśmy w całkowitej ciszy. Nawet radio nie było włączone, ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Wbrew pozorom była to bardzo przyjemna cisza.

- 00 do 06 zgłoś się, odbiór. - usłyszeliśmy głos w krótkofalówce. Ponieważ Daniel prowadził, to ja odebrałam to zgłoszenie.

- 06 zgłasza się, odbiór.

- Trwa właśnie napad na sklep z antykami Pika Pika. 

- Hej, to sklep przyjaciela mojej rodziny. - odezwał się mój partner. 

- Musicie tam jechać i zgarnąć KOGO TRZEBA. - dwa ostatnie słowa policjant, z którym rozmawiałam, wypowiedział w niezrozumiałej tonacji. 

- Jakieś szczególne sugestie? - spytał Daniel, kierując nas do napadanego sklepu. 

- Gdyby nasza świecąca trójka się tam pojawiła, dobrze by było im też wręczyć specjalne zaproszenia na komendę. - wymieniłam zmęczone spojrzenia z Danielem, ale żadne z nas nie skomentowało słów naszego kolegi. 

- Przyjęliśmy, bez odbioru. - przerwałam połączenie, po czym odłożyłam krótkofalówkę. - Wysadzisz mnie gdzieś tutaj? Muszę się przebrać i zawiadomić Freddy'ego i Franky o kolejnej akcji. 

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? Ciągle boję się, że w końcu was złapią. 

- Czyżbyś wątpił w nasze możliwości? - uśmiechnęłam się, podnosząc jedną brew do góry. 

- Nie, ja się po prostu martwię. 

- Daj spokój, kochanie. Policja nie ma szans nas złapać, a poza tym nie będzie przecież próbować tego dokonać w nieskończoność. Prędzej, czy później się uspokoją. Sami mówiliście, że z Franky też tak było na początku. 

- Może i masz rację. - Daniel stanął na pobliskim parkingu, a ja zgarniając tylko plecak ze swoim strojem, sprezentowanym mi przez braci mojego chłopaka, wyszłam z auta z zamiarem pójścia się przebrać. 

- Pa kochanie, widzimy się na miejscu. 

- Znając życie, przybędę na koniec imprezy. - uśmiechnął się, dając mi buziaka. Skorzystałam z publicznej toalety, by móc się przebrać. Kiedy już byłam prawie gotowa, wysłałam esemesy do Freddy'ego i Franky z informacją o napadzie. Jedyne co mi pozostało do pełniej gotowości to zdjęcie peruki. Nie lubiłam tego robić, ponieważ widząc siebie z prawdziwymi włosami, czułam się, jak jakieś dziwadło. Jednym szybkim ruchem zdjęłam sztuczne włosy z głowy i nawet nie próbując spojrzeć w lustro, gdzie zapewne ujrzałabym istne monstrum, zaświeciłam się na czerwono i poleciałam zadbać o bezpieczeństwo Amsterdamu. 

Koniec. Epilog jest dość krótki, ale rzadko kiedy zdarza się, żeby w mojej twórczości one były jakoś szczególnie długie. Pod tym opowiadaniem pojawi się jeszcze tylko podziękowanie oraz zapowiedź trzeciej części, o którą prosiliście mnie w komentarzach. Do podziękowań!

Hunter Street : Łączy nas jednoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz