SARA

21 8 1
                                    

Lucas Potter.

Żebym wiedział, że ona zaraz wyjdzie, to bym ją uratował. Teraz się czuję, jakbym złamał obietnicę wszystkich. Już wolałem sam leżeć potrącony, a nie ona. Gdzie nie zrobiła nic złego. Czekanie pod szpitalem na Ninę, strasznie stresowałem się, nie wiedziałem, jak dziewczyna zareaguje. Ale byłam przygotowany, że mnie zajebie, albo nakrzyczy. Nagle zobaczyłem dziewczynę, która szła w moją stronę. 

-Słuchaj, ja...- nie wiedziałem, jak ułożyć zdanie, spojrzałem na nią i poczułem winny. Wziąłem wdech i zacząłem mówić.- Naprawdę przepraszam. Nie wiem, jak się to stało. To działo dość szybko. Wiem, że zjebałem.-czułem jak każde zdanie, które wypowiadam łamały się, a ona stała i się patrzyła na mnie pustym wzrokiem. 

-Nie twoja wina.-powiedziała.- Lecz Jaya, okłamał nas wszystkich. Zrobiłeś, co mogłeś.-powiedziała tak spokojnie, że aż poczułem się dziwnie. Jak można być spokojnym.-Wiesz o tym, że Jay będzie na ciebie zły?-zapytała.

-Mam go gdzieś. To jego dziewczyna i to on powinien być przy niej i też powinien jej powiedzieć, a nie wolał, żeby nie wiedziała.-odpowiedziałem jej i poczułem, jak mi się gorąco robi, wkurza mnie to, że chłop nie umie zadbać o własną dziewczynę. Dziewczyna nie odezwała się, tylko kiwnęła głową, że mam rację to, co mówię.

Poszliśmy razem na salę operacyjną, za ten czas napisałem do chłopaków, aby pojawili się tutaj. Kiedy doszliśmy na dane piętro, usiedliśmy na krzesłach i czekaliśmy, aż doktor wyjdzie i przekaże nam informacje o stanie zdrowia. Spojrzałem na Ninę, która wyglądała jak trup i zarazem zmęczona. Wziąłem jej głowę, aby mogła oprzeć o moje ramię. Chciałem, aby spróbowała zasnąć. Nie wiem, jak długo siedzieliśmy, ale nagle winda się otworzyła i zobaczyłem znajomych. 

-Może byście wytłumaczyli, po co mieliśmy przyjechać tu?- zapytał Jay. Miałem zacząć mówić, ale dziewczyna mnie wyprzedziła.

-Sara leży, samochód potrącił.- jej głos był dość ostry, jakby chciała zaraz komuś krzywdę zrobić.

-Żartujecie?-zapytał się i spojrzał na nas. Nagle podszedł do mnie, ale Nina weszła mu w drogę.- Ty chuju, miałeś ją pilnować, a  nie pozwalać, aby teraz cierpiała i czułą ból.-powiedział wkurwiony.

-Lucas nie jest winny.-powiedziała.-To twoja wina to ty do tego doprowadziłeś, a teraz szukasz winnych ty chuju, nie masz wstydu.-jej głos był już dość sukowaty. Nie sądziłem, że będzie po mojej stronie.

Dalej zaczęli na siebie wydzierać, ale nie miałem ochoty tego słuchać. Ruszyłem do wyjścia, jakoś to nie na moją głowę. Już dość widziałem na dziś. Kiedy wyszedłem na zewnątrz, nagle poczułem, jakby ktoś mi zajebał prosto w twarz. 

-Wow masz jednak cela na trafienia, jak nigdy.-powiedziałem z uśmiechem do chłopaka, to ten bardziej się zdenerwował i chciał znowu to zrobić, lecz Eric zablokował jego ręce.

-Ty tak an serio Eric? Będziesz teraz go bronił?-zapytał Jay.

-Tak będę, bo chce, abyś się ogarnął. A nie napierdalał go, bo twoja lalunia leży w szpitalu.-powiedział Eric ze spokojnym głosem. 

Jay pokręcił głową i sobie poszedł najwidoczniej, miał nas dosyć. Eric pożegnał się z nami i również poszedł. Lecz ona dalej była przy mnie. Zadzwoniła po brata, a by mnie podrzucić na chatę. Nie chciała, abym wracał autobusami miło, że się martwi o mnie. 


School Romance [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz