WEEKEND

36 9 0
                                    

Wraz z chłopakiem wybieraliśmy meble do mojego pokoju i dekorację. Poczułam się rozpieszczona, ale najbardziej bolały mnie ceny zakupów. Chwała Bogu, że to nie ja płaciłam. Trochę mnie zastanawiało, skąd chłopak ma tyle pieniędzy na koncie i czemu nie ma ograniczenia na wydawanie forty. Oczywiście nie zapominając, że kupiłam nawet nowe ubrania i buty, bo nie miałam za wiele w domu i tak. 

Po powrocie do domu poinformowałam mu, że idę się spotkać ze znajomymi i wrócę koło dwudziestej drugiej. Chłopak nie miał nic przeciwko temu.  Mimo że ferie dawno minęły i egzaminy, co roku można zostać najlepszym uczniem, na dodatek ma się forsę dobrą. Jakoś nie kusiło mnie, abym wzięła udział w tym. 

Nie sądziłam, że wyjście z nimi było dobrym pomysłem. Poszliśmy do kina na horror Annabelle narodziny zła. Serio nie wiem, jak można się bać tego, ale dla mnie nie było jakoś straszne. Zauważyłam, że Sara i Jay bali się bardziej niż kto inny. Bruno nabijał się z nich. W sumie nie dziwie się, bo serio ten horror był słaby. 

-Słuchajcie, co myślicie, aby pojechać na wyścigi nielegalne?-zaproponował Eric. Reszta chłopaków się zgodziło, ale patrzyło się na nas czy my też chcemy. Lecz spojrzałam na Sarę i chciałam, aby to ona zdecydowała za nas. Zanim dziewczyna odpowiedziała, musiała pomyśleć.

-Jasne pasuje nam.-odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie. 

Kierowaliśmy się do autobusu, gdy dojechaliśmy na miejscu, to musieliśmy kawałeczek dojść, choćby ten kawałeczek nazwałabym, że jakieś 10 km do przystanku. Kiedy doszliśmy, było straszny tłum. Myślałam, że nie będzie aż tylu. Jay wziął Sarę za rękę i prowadził ją, aż na sam przód bajerki. Ja zaś za nimi. 

-Luc, długo tu będziemy?-odwróciłam się do chłopaka i zapytałam.

-Myślę, że do północy. A co?-odpowiedział chłopak.

-Nic, tylko pytam.-odpowiedziałam i odwróciłam się, aby obejrzeć wyścigi. 

Inne samochody przygotowali się do startu, kiedy wszystko się zaczęło. Poczułam, nagle jak ktoś klepnął mnie za dupę. Odwróciłam, się stał pijany chłopak i głupio się uśmiechał. Kiedy uderzyłam chłopaka w policzek. Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem, jakby mu się to podobało, ale nagle znikł mi z pola widzenia. Po chwili usłyszałam, jak ktoś się biję. Patrzę, a to Jay z tym zboczeńcem. Im dłużej oglądałam to co się dzieje, tym bardziej było ciekawsze. Wszędzie krew się lała. Nie wiem, czy mi frajdę sprawiło, czy co. Ale wiedziałam, że późno się robi i musiałam się zwijać. Nie znalazłam innych, poza Jaya. 

Lucas Potter.

Musiałem ogarnąć chłopaków, aby przestali się napierdalać. Eric zabrał Sarę ze sobą, ja wraz z Brunem ogarnęliśmy Jaya, aby wyglądał nawet dobrze. Poszliśmy do budki i Jaya posadziliśmy na krzesło. Zauważyłem, że nie ma Niny, co mnie zmartwiło. Bo nawet każdy z nas jej nie zauważył. Wyciągnąłem telefon, aby zadzwonić do dziewczyny, ale najpierw kliknąłem wiadomości i przeczytałam od niej wiadomość, ulżyło mnie to.  Trochę podarliśmy ryja na Jaya, co odpierdala. Bo nie było to w planie, aby dziewczyny to widzieli. Po tym wszystkim zbierałem się na chatę, a Jay siedział przytulony do dziewczyny, nie miałem ochoty tam dłużej być.


School Romance [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz