Kailea wróciła do domu o czwartej nad ranem. Dlaczego tak późno? Cóż...
Po tańcu Ydris podszedł do niej z nieznacznie pochyloną głową i błyszczącymi oczyma, trzymając ręce z cylindrem za plecami. Przypominał łobuza podającego się za grzecznego chłopca, żeby wkupić się w jej łaski. Lea z trudem zwalczyła chęć przygładzenia mu tych rozkosznie roztrzepanych włosów.
— Pragnę złożyć ci propozycję nie do odrzucenia — zagaił, uśmiechając się kącikiem ust.
— Zobaczymy, czy jej nie odrzucę — droczyła się z nim, przygryzając wargę.
Ydris zadziornie uniósł brew. Już wiedział, że wygrał.
— Chciałabyś obejrzeć ze mną "The Greatest Showman"?
Odpowiadając "Tak?!", Kailea czuła się, jakby przyjmowała oświadczyny.
Na polanie przed cyrkiem zastali Xina i Zee leżących na trawie do góry brzuchami i oglądających gwiazdy. Rissy pokazał Lei palec przy ustach, po czym bezszelestnie przekradli się do wozu wróżbity.
— Zapraszam — szepnął cyrkowiec, wpuszczając dziewczynę do ciemnego wnętrza. Wejście było tak małe, że musiała lekko się schylić, a co dopiero Ydris, jednak gdy zapalił świece (wszystkie za jednym pstryknięciem palców), sam wóz okazał się całkiem przestronny – a sufit wyższy. Rissy odwiesił cylinder na haczyk przy drzwiach. — Rozgość się.
Kailea przycupnęła na kanapie i zachwycała się wystrojem. Meble, podłogę i ściany wykonano z tego samego wiśniowego drewna, przez co całość wyglądała jak wydrążona w jednym wielkim konarze. Wrażenia dopełniały motywy roślinne; różowe pnącza z błękitnymi kwiatami wyhaftowane na firankach oraz podobne wzory wycięte w suficie, wokół wejścia i okien. Do tego świeczki poustawiane w każdym kącie pachniały łąką, a ich klimatyczny blask sprawiał, że wóz wydawał się pochodzić z innego świata – nie pasował tam tylko ekspres do kawy w aneksie kuchennym i telewizor z odtwarzaczem DVD na komodzie.
— Masz ochotę na herbatę?
Lea zorientowała się, że Ydris przyglądał się jej od dłuższej chwili. Zdjął już marynarkę, a szatynka mimochodem zlustrowała jego sylwetkę. Mężczyźni i białe koszule, ugh...
— T-tak, dziękuję. — Speszona spuściła wzrok. Zastanowiło ją jednak, gdzie on zamierzał zrobić tę herbatę, i już miała o to pytać, kiedy tuż za nią coś zadzwoniło – niczym łyżeczka o porcelanę. Na parapecie pojawił się parujący kubek. Kailea rzuciła Rissy'emu nieufne spojrzenie. — Okay, mów, komu ją ukradłeś.
— Ludzie mają niesamowity nawyk odkładania herbaty do wystygnięcia, by następnie całkowicie o niej zapomnieć — usprawiedliwił się, z niewinnym uśmiechem siadając obok niej na kanapie. Wzruszył ramionami, kładąc rękę wzdłuż oparcia. — Nie jest to więc kradzież, a zapobieganie marnotrawstwu.
Lea pokręciła głową z niedowierzaniem.
— Czy ty masz odpowiedź na wszystko?
— Czyż nie to właśnie udowodniłem? — Błysnął zębami w uśmiechu.
— No może. Ale jak cię kiedyś przyłapię na gorącym uczynku, to zobaczymy, co będziesz miał do powiedzenia — zagroziła żartobliwie, sięgając po herbatę.
A powinna była zwrócić uwagę, że już wtedy jego jedyną odpowiedzią był cichy śmiech.
Seans przygotowali wspólnie. Kailea zdziwiła się trochę, gdy Ydris poprosił ją o włożenie płyty do odtwarzacza – jemu zajęłoby to pewnie dwa kiwnięcia palcem – i najpierw założyła, że chciał, by poczuła się potrzebna, ale on w tym czasie poszedł włączyć ekspres do kawy i wszystko stało się jasne. Naprawa zegara, ożywienie jej marzeń i tyle innej magii pomiędzy... Rissy musiał być wyczerpany.
CZYTASZ
SPOTLIGHT ▪ STAR STABLE [✒]
Fanfiction❝Strach to naturalna iluzja. Wciąż, tylko od ciebie zależy, czy się na nią nabierzesz.❞ "Idź na urodziny Baronowej Silverglade", mówili mieszkańcy Jorvik. "Będzie zabawa", mówili. Niestety, im huczniejsza impreza, tym więcej po niej do sprzątania...