24. XYZ

1.3K 88 291
                                    

UWAGA

Jeżeli chcecie wiedzieć dokładnie, co Kailea pamięta, a czego nie pamięta z wydarzeń w Cyrku Marzeń, w tym miejscu zalecane jest przeczytanie/odświeżenie sobie prologu :D

— : —

Kailea otworzyła oczy w obcym miejscu. Na suficie rozrastały się plamy wilgoci, ściany pokrywała biała boazeria oraz oprawione w ramki zasuszone okazy roślin, a powietrze przesiąknięte było intensywnym zapachem ziół. Lea poruszyła głową i zaraz tego pożałowała, bo choć leżała na miękkiej poduszce, każdy ruch skutkował tępym bólem w skroniach. O tyle dobrze, że w pokoju panował półmrok – zapalony był tylko jeden żyrandol z trzech, a pomieszczenie było długie – więc przynajmniej jej oczy nie cierpiały.

Zagryzła zęby i obróciła głowę na bok – musiała się rozejrzeć. Zauważyła, że ułożono ją na jednym z trzydziestu takich samych łóżek ustawionych wzdłuż ściany i pod oknami, a potem dostrzegła kształty kilku postaci prawie bezszelestnie przesuwających się w świetle księżyca, i już wiedziała, gdzie jest.

Główna kwatera druidów z Valedale, zwana również centralą. O ile Kailea dobrze zrozumiała kiedyś burczenie Avalona, było to coś w rodzaju internatu dla kapturników przydzielonych do tego regionu, a także drugie pod względem ważności miejsce do składowania magicznych znalezisk i odbywania spotkań (pierwszym był oczywiście Sekretny Kamienny Krąg wraz z komnatą Frippa). Lea raz już tu zawitała, ale tylko przelotem, kiedy wraz z Alex wkradły się do lochów, żeby uwolnić Justina.

Natomiast to konkretne piętro musiało należeć do akolitów, druidów o najkrótszym stażu. Poznała to po tym, że nieliczne łóżka wyglądały na zajęte – pod nieliczne wciśnięto bagaże. Coraz mniej młodych Jorviczan dołączało do Zakonu. Na dodatek prawie nikogo tutaj nie było, za to z piętra poniżej dobiegały odgłosy żarliwej dyskusji, zapewne pomiędzy starszymi kapturnikami.

Dobra, Kailea była w centrali – to już miała ustalone. Tylko co ona tu właściwie robiła? Ostatnim, co pamiętała, było...

Uderzenie w głowę. Wyciągnięta ręka. Koniczyna. Mdlący, burzący lęk. Szarpanina. Panika w cyrku. Wrzask z ciemności. Końskie ciało na piasku. Walka jak taniec. Wejście druidów. Eksplozje świateł. Ból. Dotyk w umyśle. Pasywna agresja. Zapewnienie karła. Wezwanie na scenę. Blask reflektora.

Więcej błysków niż szczegółów.

Oddech utknął Lei w płucach. Nie pamiętała. Czemu aż tyle nie pamiętała? Czuła, że wspomnienia tam są, ale były jak przedmioty na dnie basenu – niby w zasięgu ręki, niby widoczne przez wodę, jednak kiedy po nie sięgała, nie mogła w nie trafić.

Amnezja. Niedobrze. Bardzo niedobrze.

Jak długo byłam nieprzytomna? Gdzie są wszyscy? Czy nic im nie jest?!

Nadal nie mogła zbyt gwałtownie ruszać głową, bojąc się, że zwymiotuje, a mimo to spojrzała tym razem na drugą stronę pomieszczenia. Nie wiedziała, co spodziewała się zobaczyć, ale z pewnością mile zaskoczył ją widok druida podlewającego kwiatki przy najbliższym oknie. Powinno się rozpoznawać ich na podstawie unikalnych kombinacji symboli na szacie, lecz z jakiegoś powodu Kailei wystarczyło to, z jaką delikatnością podważył palcami zmarniałe liście storczyka. Tylko jeden kapturnik był dziesięć razy troskliwszy wobec roślin niż wobec ludzi.

— Avy...? — chrypnęła, dźwigając się do siadu.

Natychmiast obrócił kaptur w jej stronę.

— Lea. — Avalon odstawił dzbanek z wodą na parapet i okrążył sąsiednie łóżko, aby dostać się do uczennicy. Zdawało się, że sięgnął do jej dłoni, jednak się wycofał. — No cześć... Jak się czujesz?

SPOTLIGHT ▪ STAR STABLE [✒]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz