Shawn
-No dobra Shawn, zostały dwa ostatnie pytania. Wytrzymasz do końca?- Brunetka szczerze się uśmiechnęła co szybko odwzajemniałem. Lekko skinąłem głową.- Co cię tak naprawdę łączy z Camilą Cabellą? Po internecie chodzą plotki że jesteście parą to prawda?
-Jakby to ująć... Łączy nas prawdziwa miłość której raczej nikt nie przerwie. Przynajmniej mam taką nadzieję. A te plotki to chyba pierwszy raz prawda.- Zaśmiałem się. Brunetka jeszcze szerzej się uśmiechnęła.
-Piękne słowa. Camila powinna być dumna że ma takiego chłopaka u swojego boku. W imieniu wszystkich pracowników tego studia życzymy wam wszystkiego dobrego. A teraz ostatnie pytanie gotów?
- Dziękujemy. Jestem gotowy od urodzenia.- puściłem jej oczko a ona natychmiast straciła pewność siebie i lekko się zarumieniła.
-T-to m-możemy z-zaczynać...- zaczęła się jąkać. Jacyś faceci z obsługi pokazywali jej że jesteśmy na żywo i ma przestać się wygłupiać. Nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki spoważniała,a jej słodki rumieniec zniknął. To trochę dziwnie zabrzmiało ale tak było. - Ostatnio na koncercie w Berlinie powiedziałeś, cytuję " Niemki są naprawdę ładne ,ale nigdy nie dorównają wyglądem polek. One są najpiękniejsze na świecie. A ich oczy... przy nich największe skarby świata to jest nic." . Co miałeś na myśli to mówiąc? I co się wydarzyło że to powiedziałeś?
-Jassie. Jeśli mogę tak do ciebie mówić... - Kobieta skinęła głową- Przed występem przyszli do mnie koledzy z pytaniem czy bym chciał się z nimi napić. Zgodziłem się. Bo jak pewnie wiadomo z licznych źródeł jestem uzależniony od leków uspokajających, więc lepiej było wypić po jednym niż znowu zatruwać się tą chemią. Niestety nie skończyło się na jednym kieliszku. Do sceny prowadziły mnie dwie osoby z obsługi. Cudem moi fani tego nie zauważyli. Po dużej dawce alkoholu zaczynam mówić głupoty. Co było widać. Chociaż jak się nad tym dłużej zastanowić to faktycznie jest prawdą... Ciężko się do tego przyznać ale nie mogę ukrywać takich rzeczy. Moi fani prędzej czy później by się o tym dowiedzieli ale chyba lepiej aby to wypłynęło z moich ust niż od innego człowieka który przy okazji namiesza moim fanom w głowach.
-Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy... Mamy jeszcze chwilę czasu i czy zgadzasz się na dodatkowe pytania? - podejrzewałem że to był rozkaz z góry i natychmiast się zgodziłem- Jak to się stało że te tabletki wpadły w twoje posiadanie?
-Moim fanom wydaje się że praca piosenkarza czy aktora to wieczne imprezowanie, cały czas wolne i wszystko dawane pod nos. Ale prawda jest taka że czasem nawet nie mamy nawet czasu spać. Faktycznie często mamy dawane wszystko pod nos ale nie jest to codziennością. Od ponad roku jestem jednym z najbardziej rozpoznawalnych piosenkarzy na świecie. Codziennie dostaję tysiąc propozycji z prośbą o współpracę lub wspólny występ. Dla mnie to życie było tylko stresem którego sam bym nie uniósł . Dlatego razem z moim menadżerem ustaliliśmy że pójdziemy z tym do lekarza. On przepisał mi właśnie te tabletki. Ale oczywiście mądry Shawn Mendes zaczął brać te tabletki w większej ilości i częściej. Po pewnym czasie po prostu się od nich uzależniłem. I oto cała historia.
-To teraz już naprawdę ostatnie pytanie- zaśmiała się pod nosem brunetka.- Gotów?
-A czy kiedykolwiek nie byłem gotów?- cwaniacko się uśmiechnąłem
-No racja... Dlaczego nie lubisz pomidorów, a lubisz ketchup?
-To trochę śmieszna sytuacja bo jak miałem może z sześć lat przyjechał do mnie kuzynowie. Kuzyn biegał za mną i straszył mnie pomidorami, a kuzynka biegła koło mnie i oznajmiała mi że ketchup nie ma nic wspólnego z nimi. Po tygodniu wrócili do domu a ja panicznie bałem się pomidorów. Moją mamę to trochę dziwiło bo na widok pomidora mdlałem ze strachu a ketchup jadłem dosłownie ze wszystkim. Po latach zrozumiałem że pomidor mi nic nie zrobi i nie jest szkodliwy, ale ten uraz z dzieciństwa został do dziś i raczej nie zapowiada się na to żebym kiedyś je jeszcze jadł.- kobieta zaśmiała się w głos. Uśmiechnąłem się.
-To tym śmiesznym akcentem kończymy dzisiejszy wywiad z gwiazdami. Jutro na naszym czerwonym fotelu zasiądzie Justin Bieber. Widzimy się jutro wyjątkowo o godzinie jedenastej. Do widzenia i miłego dnia.-oznajmiła widzom przed telewizorami brunetka.
Po kilku sekundach panowie z obsługi oznajmili nam że już możemy się ruszyć z naszego miejsca. Od razu ruszyłem w kierunku darmowego bufetu. Miałem pare postoi ze względu na kabelki które miałem przypięte. Kiedy w końcu dotarłem do mojego celu Andrew stanął mi na drodze.
-Czy menadżer powinien zabraniać swojemu podopiecznemu jedzenia?- pewnie teraz wyglądałem jak obrażony pięciolatek ale to tylko Andrew a jego opinią o mnie się nie przejmuję.
-Shawn nie zachowuj się jak dzieciak. Musimy poważnie porozmawiać.
-Jeśli chodzi o fanów za chwilę przyjdę, jeżeli o Camilę spokojnie dasz radę się tym zająć. Może być też tak że chodziło ci o moich kolegów więc umów ich do mnie na piętnastą jeżeli to coś ważnego, a jeśli nie to na jutro o...
-Shawn!!!- Andrew przerwał mi w połowie zdania. Może to i lepiej...- Ja nie żartuję. To jest sprawa życia i śmierci. Mojego życia...- ostatnie słowa prawie że wyszeptał
-Daj mi tylko zjeść te czekoladowe muffinki i za chwilę z tobą porozmawiam okej? Naszykuj samochód z kierowcą tam nikt nam nie przeszkodzi. I daj mi zjeść te cholerne muffinki od rana nic nie jadłem!- odsunąłem Andrew'a od bufetu i dosłownie rzuciłem się na czekoladowe muffinki które kocham ponad życie. On tylko pokiwał głową i chyba poszedł załatwić to o co go poprosiłem.
Po chwili na stole nie było ani jednej muffinki. A ja przypomniałem sobie że jestem umówiony z Camilą na obiad. Nie wiem gdzie ja to jeszcze zmieszczę... Wytarłem buźkę z czekolady i skierowałem się w stronę windy. Shawn szczęściarz oczywiście natrafił na zapchaną windę. Zbiegłem po schodach i wyszedłem z budynku. Gdzie napadło mnie stado fanów. Od razu przyszło paru ochroniarzy którzy ich trochę ode mnie odsunęli. Po drodze do samochodu zrobiłem sobie zdjęcie z kilkoma fankami.
-O co chodzi Andrew? Co zagraża twojemu życiu?- zamknąłem drzwi pojazdu i od razu ruszyliśmy.
-Moja siostra...- zaśmiałem się.
To pewnie głupi żart.
Zobaczyłem jego minę. Ostatni raz miał taką kiedy wyszedłem w Berlinie pijany na koncert i opowiadałem te wszystkie głupstwa. Ale teraz... Nigdy go w takim stanie nie widziałem.
-To opowiadaj ze szczegółami. - usiadłem wygodniej w fotelu i odpiąłem pasy. Gdybym zrobił jakiś gwałtowny ruch by mnie zabolało.
-Moja siostra mieszka w Polsce. Ma jedną córkę Julię która jest niby miła, słodka , urocza ale same z nią problemy. Ale to dłuższa historia. Ty mi nie dałeś wolnego, a nie mam w pobliżu nikogo bliskiego i ...
-Może trochę szybciej bo już prawie jesteśmy na miejscu a ja nie mogę się spóźnić?
-Ona z nią nie wytrzymuje i przysyła ją do mnie. Niedługo ma dziewiętnaste urodziny i to miał być dla niej prezent. Czy ona może z nami podróżować? Koszty utniesz mi z wypłaty. Proszę to dla mnie bardzo ważne...
-Zgadzam się. Mogę zapłacić za wszystko bo jak wiesz mogę się kąpać w pieniądzach- zaśmiałem się a on lekko uśmiechnął.- Ale opowiesz mi tą niby dłuższą historię dlaczego są z nią same problemy.
-Jasne...- wyszeptał - To już chyba twój przystanek.- pokazał na restaurację
Uśmiechnąłem się i wyszedłem z pojazdu. Obok mnie pojawiła się ochrona. Nawet nie wiem skąd. Ruszyłem w stronę tej cholernej restauracji zwracając przy tym na siebie uwagę.
Przecież nie codziennie widzi się Shawna Mendesa z ochroną idącego po chodniku. To musiało śmiesznie wyglądać.
Podeszliśmy przed budynek z którego natychmiastowo wyszła Camila zaczynając się do mnie przytulać. Pocałowałem ją w czoło, złapałem za rękę i razem weszliśmy do środka.
***
CZYTASZ
Roses / Shawn Mendes
FanfictionUwaga! To jest moja pierwsza prawdziwa książka i prosiłabym o wyrozumiałość.😘 Nie chcę zdradzać szczegółów książki więc przeczytajcie sami. Nominacje: #13 w shawnmendes - 13.01.2020 #2 w roses - 10.02.2020 #5 w mendes -27.03.2020 #1 w mendesarmy- 5...