Julia
Niedziela minęła nam bardzo szybko. Andrew tłumaczył mi na czym polega moja nowa praca, a Shawn opowiadał mi wszystkie ich wspólne przygody. W między czasie wujek przepraszał Mendesa za swoje błędy i powiedział mu wszystkie swoje tajemnice na temat jego kariery czy nawet osoby. Resztę dnia objadaliśmy się i pakowaliśmy. Miło spędziliśmy czas, mimo że za drzwiami stało tysiąc fanek i jeszcze więcej reporterów.
W poniedziałek rano szybko się ogarnęliśmy i ruszyliśmy w drogę tylko tym razem z małymi zmianami. Mieliśmy własnego kierowcę, paru ochroniarzy, własny samolot i pełno polskich słodyczy w plecakach i kieszeniach. Cały lot, co mnie zdziwiło, Shawn spał. Rozmawiałam trochę z jego ochroniarzami, ale nie umieliśmy znaleźć wspólnego tematu.
Od godziny jedziemy limuzyną do domu Mendesa. Szczerze mówiąc strasznie się boję. Dzielą mnie minuty od całkiem nowego życia. Tylko że teraz nie będę miała się o kogo oprzeć, bo wujka nie ma ze mną, a Shawn? To ja powinnam być jego podporą a nie na odwrót.
-Za pięć minut powinniśmy być na miejscu. Chyba że będą korki, no to trochę dłużej postoimy.- zarechotał.
-A jeśli mogę wiedzieć to jak pan się nazywa?- lekko się uśmiechnęłam.
-Pewnie jedyne co pani powinna wiedzieć to tylko że jestem kierowcą obecnego tu panicza.
Panicza? Cholera boję się co będzie później w domu. A poza tym kocham mojego wujka. Bo to on zaproponował Shawn'owi abym mieszkała u niego w domu ,bo wtedy niby wszyscy będziemy bezpieczniejsi o mnie czy coś takiego...
-Z tego co wiem to jestem pana przełożoną, więc proszę uważać na słowa. Jeden ruch ręką i pan żegna się z pracą, a raczej nikt by tego nie chciał prawda...- cwaniacko się uśmiechnęłam
-Nazywam się Mickey Rodney i przepraszam za moje zachowanie. To się już nie powtórzy.- powiedział poważnym głosem
-Dopiero co dostała wyższe stanowisko i już się rządzi. Boję się co będzie w domu. - odezwał się zaspanym głosem Mendes, przewróciłam oczami
-A to wy jesteście razem?- spojrzał na nas kierowca
-Nie!- naraz krzyknęliśmy po czym zaczęliśmy się śmiać
-Później ci wszystko wytłumaczę.- Shawn poklepał go po ramieniu.
Nagle nastała cisza. Ulice były puste a my staliśmy na czerwonym świetle. Mickey włączył radio.
My naprawdę mamy szczęście. Jakim cudem trafiliśmy na akurat początek piosenki Mendesa? Jeśli się nie mylę, a co do tytułów jego piosenek zawsze mam rację , to jest There's Nothing Holdin' Me Back.
-Już jesteśmy na miejscu.- Mickey obrócił się w naszą stronę.
Shawn wyszedł zarzucając plecak na jedno ramię. Postanowiłam zrobić to samo tyle że ja nie mam plecaka. Rodney odjechał , a ja przyjrzałam się domowi Shawna.
-Jak zaskoczona?- uśmiechnął się
Jeszcze raz spojrzałam na ten biały budynek z małymi, ułożonymi wysoko oknami z szarymi zasłonami i białymi schodkami do wejścia.
-No wiesz nie każdy mieszka w ogromnej willi z wielkim garażem i podwórkiem na pare hektarów...-odpowiedziałam lekko zmieszana i zawstydzona.
-Zapomniałaś jeszcze wymienić basenu i psa.
-Ty masz psa???
Shawn podszedł do drzwi, zadzwonił dzwonkiem po czym zaśpiewał kawałek piosenki WHY i pokazał oko do kamery.
![](https://img.wattpad.com/cover/196582284-288-k642592.jpg)
CZYTASZ
Roses / Shawn Mendes
FanficUwaga! To jest moja pierwsza prawdziwa książka i prosiłabym o wyrozumiałość.😘 Nie chcę zdradzać szczegółów książki więc przeczytajcie sami. Nominacje: #13 w shawnmendes - 13.01.2020 #2 w roses - 10.02.2020 #5 w mendes -27.03.2020 #1 w mendesarmy- 5...