11.Choć księżniczko.

715 24 5
                                    

Julia

-Shawn a co z naszymi bagażami?- lekko podniosłam głowę żeby spojrzeć na jego twarz.

-Zostały już przeniesione do następnego samolotu. O nic się nie martw.- uśmiechnął się.- Gdzie do cholery jest Andrew?! Poszedł do toalety piętnaście minut temu!

-Pójdę to sprawdzić. - lekko się uśmiechnęłam oddalając się od Shawna. 

Przecież on poszedł do męskiej toalety a ty jesteś kobietą! Czemu jestem aż tak głupia?!

-Wujek?- wyszeptałam widząc Andrew'a w restauracji z dwoma dziewczynami w moim wieku.

To mu nie ujdzie na sucho.

Weszłam do restauracji.

-Cześć tato. Mama dzwoniła że właśnie zaczęła rodzić. - lekko się uśmiechnęłam. Andrew przewrócił oczami.

-Już idę córeczko.- ostatnie słowo wypowiedział jakby chciał mnie zabić. To bardzo możliwe.

Wstał z kanapy na której siedział, pożegnał się z dziewczynami i wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie w towarzystwie tych dziewczyn. Strasznie dziwnie się na mnie patrzyły... Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Ta wycieczka mnie przerastała.

-Andrew!!!- krzyknęłam wybiegając z budynku.

-Przepraszam za to ale nie jesteś moją żoną! Co to było?!- obrócił się w moją stronę- Tato mama dzwoniła że właśnie zaczęła rodzić.      Zastanawiam się czy ciebie nie zostawić w domu. Ja i Shawn w poniedziałek rano wyjedziemy do Toronto a ty zostaniesz z mamą. Może ona jednak nie przesadzała z tymi telefonami?- Machnął ręką.- Staram się być cool ale przy tobie po prostu nie idzie. Brakuje jeszcze tylko żebyś teraz poleciała do Shawna i wtuliła się w niego jakby był twoją własnością a jak dojedziemy namówiłabyś go na zjedzenie pomidorów! Nie widzisz tego?! On jest w tobie tak zakochany że gdybyś kazała mu skoczyć z mostu zrobiłby to dla ciebie ,a ty ,że tak ładnie się wyrażę masz go w dupie! Przychodzisz do niego kiedy masz jakiś problem albo gorszy dzień! Traktujesz wszystkich jak przedmioty! Nie wstyd ci?!- krzyczał po Polsku. 

Dobrze że Shawn nie zna Polskiego bo stoi dosłownie za rogiem.

Pod powiekami zaczęły mnie piec łzy. Nie trwało długo jak zaczęły spływać mi po policzkach.

-Przepraszam nie chciałem cię urazić...- Andrew podszedł do mnie z wyciągniętymi rękami żeby mnie przytulić. Jak najszybciej odsunęłam się od niego. Minęłam go i poszłam w kierunku Shawna.

-Zguba się znalazła?- podniosłam głowę i popatrzyłam na Shawna. - Co się stało?- złapał mnie lekko za rękę. Wyszarpnęłam ją widząc że Andrew zbliża się do nas. 

Zrobiłam parę kroków do przodu i weszłam w pierwszy lepszy zakręt.

O toalety. Kto by się spodziewał?

Usiadłam na plastikowym kartonie. Zaczęłam bawić się rękami by zapomnieć o tym co się właściwie stało.

-Co tu się dzieje?!- słyszałam głos zakłopotanego Shawna. 

-Wymsknęło mi się parę słów. Ale chyba wygrałem.

-Co wygrałeś?! Andrew to na prawdę nie są żarty! Twoja siostrzenica teraz przez ciebie płacze a my nawet nie wiemy gdzie się schowała!- krzyczał jak nigdy dotąd 

-Wygrałem konkurs na największego debila. Zawsze miałeś pierwsze miejsce, ale teraz zsunąłeś się na drugie.- zaśmiał się

-Módl się żebyśmy ją znaleźli przed wystartowaniem naszego samolotu bo drugi leci tam dopiero o 18:30!- krzyknął

Roses / Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz