Julia
-Shawn a co z naszymi bagażami?- lekko podniosłam głowę żeby spojrzeć na jego twarz.
-Zostały już przeniesione do następnego samolotu. O nic się nie martw.- uśmiechnął się.- Gdzie do cholery jest Andrew?! Poszedł do toalety piętnaście minut temu!
-Pójdę to sprawdzić. - lekko się uśmiechnęłam oddalając się od Shawna.
Przecież on poszedł do męskiej toalety a ty jesteś kobietą! Czemu jestem aż tak głupia?!
-Wujek?- wyszeptałam widząc Andrew'a w restauracji z dwoma dziewczynami w moim wieku.
To mu nie ujdzie na sucho.
Weszłam do restauracji.
-Cześć tato. Mama dzwoniła że właśnie zaczęła rodzić. - lekko się uśmiechnęłam. Andrew przewrócił oczami.
-Już idę córeczko.- ostatnie słowo wypowiedział jakby chciał mnie zabić. To bardzo możliwe.
Wstał z kanapy na której siedział, pożegnał się z dziewczynami i wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie w towarzystwie tych dziewczyn. Strasznie dziwnie się na mnie patrzyły... Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Ta wycieczka mnie przerastała.
-Andrew!!!- krzyknęłam wybiegając z budynku.
-Przepraszam za to ale nie jesteś moją żoną! Co to było?!- obrócił się w moją stronę- Tato mama dzwoniła że właśnie zaczęła rodzić. Zastanawiam się czy ciebie nie zostawić w domu. Ja i Shawn w poniedziałek rano wyjedziemy do Toronto a ty zostaniesz z mamą. Może ona jednak nie przesadzała z tymi telefonami?- Machnął ręką.- Staram się być cool ale przy tobie po prostu nie idzie. Brakuje jeszcze tylko żebyś teraz poleciała do Shawna i wtuliła się w niego jakby był twoją własnością a jak dojedziemy namówiłabyś go na zjedzenie pomidorów! Nie widzisz tego?! On jest w tobie tak zakochany że gdybyś kazała mu skoczyć z mostu zrobiłby to dla ciebie ,a ty ,że tak ładnie się wyrażę masz go w dupie! Przychodzisz do niego kiedy masz jakiś problem albo gorszy dzień! Traktujesz wszystkich jak przedmioty! Nie wstyd ci?!- krzyczał po Polsku.
Dobrze że Shawn nie zna Polskiego bo stoi dosłownie za rogiem.
Pod powiekami zaczęły mnie piec łzy. Nie trwało długo jak zaczęły spływać mi po policzkach.
-Przepraszam nie chciałem cię urazić...- Andrew podszedł do mnie z wyciągniętymi rękami żeby mnie przytulić. Jak najszybciej odsunęłam się od niego. Minęłam go i poszłam w kierunku Shawna.
-Zguba się znalazła?- podniosłam głowę i popatrzyłam na Shawna. - Co się stało?- złapał mnie lekko za rękę. Wyszarpnęłam ją widząc że Andrew zbliża się do nas.
Zrobiłam parę kroków do przodu i weszłam w pierwszy lepszy zakręt.
O toalety. Kto by się spodziewał?
Usiadłam na plastikowym kartonie. Zaczęłam bawić się rękami by zapomnieć o tym co się właściwie stało.
-Co tu się dzieje?!- słyszałam głos zakłopotanego Shawna.
-Wymsknęło mi się parę słów. Ale chyba wygrałem.
-Co wygrałeś?! Andrew to na prawdę nie są żarty! Twoja siostrzenica teraz przez ciebie płacze a my nawet nie wiemy gdzie się schowała!- krzyczał jak nigdy dotąd
-Wygrałem konkurs na największego debila. Zawsze miałeś pierwsze miejsce, ale teraz zsunąłeś się na drugie.- zaśmiał się
-Módl się żebyśmy ją znaleźli przed wystartowaniem naszego samolotu bo drugi leci tam dopiero o 18:30!- krzyknął
CZYTASZ
Roses / Shawn Mendes
FanficUwaga! To jest moja pierwsza prawdziwa książka i prosiłabym o wyrozumiałość.😘 Nie chcę zdradzać szczegółów książki więc przeczytajcie sami. Nominacje: #13 w shawnmendes - 13.01.2020 #2 w roses - 10.02.2020 #5 w mendes -27.03.2020 #1 w mendesarmy- 5...