A myślałem, że to Voldemort jest silny... (3)

2.9K 120 17
                                    

Niestety, ich frywolne zabawy zostały brutalnie przerwane, kiedy usłyszeli za sobą stukot przesuwanych cegieł. Chłopcy natychmiast oderwali się od siebie i w pośpiechu narzucili na siebie pelerynę niewidkę. Leżeli bez ruchu, a ich oddechy utknęły w płucach. Uważnie obserwowali miejsce, w którym zrobiło się przejście. Do pokoju weszło dwoje uczniów, ale dopiero po chwili mogli dostrzec kim były dane postaci. Jedną osobą był wysoki brunet w szatach Slytherinu, którego Draco natychmiast zidentyfikował jako swojego kumpla- Jacka. Drugą osobą był niższy od niego o głowę Gryfon, wyglądem przypominający nieco Harry'ego. Miał ciemne, poczochrane włosy i niebieskie, jasne oczy. Obaj rozglądali się badawczo po pomieszczeniu, zdawali się czegoś lub kogoś szukać.

Draco zerknął na Pottera. Miał pewien plan, ale aby się udał musiał mieć pewność, że Gryfon nie zrobi niczego głupiego. Gdyby wiadomość o ich relacji rozbiegła się po szkole, a co gorsza doszła do Czarnego Pana, obaj ponieśliby srogie tego konsekwencje. Harry spoglądał pytająco na Draco, a ten tylko przytknął palec do ust i wyłonił się spod peleryny, jednocześnie niemal przyprawiając o zawał nagłych towarzyszy.

-Dracon! Ja pierdole, co Ty robisz? Chcesz abym wyzionął ducha?-Krzyknął Jack, ciężko oddychając i łapiąc się za klatkę piersiową. Jego kompan uważnie lustrował jasnowłosnego, z wyraźnym zaskoczeniem malowanym na zgrabnej twarzy.

Draco uśmiechnął się tylko złośliwie.

-Lepiej przyznaj, że stanął Ci na mój widok.-Zaśmiał się i obrzucił Gryfona zniesmaczonym spojrzeniem.-Zadajesz się z Gryfiakami? Na mózg Ci padło? Co Ty tu z nim robisz?-Dodał po chwili, wyczekująco spoglądając na kumpla. Nie uszło jego uwadze, że jego kumpel zarumienił się znacząco, a po jego czole spłynęła kropelka potu.

-Prawdę mówiąc... Musisz najpierw przysiądz, że nikomu nic nie powiesz.-Powiedział w końcu Jack i czekał na znak Draco, którym okazało się skinienie głowy.-Więc to jest mój korepetytor od eliksirów. Spotykamy się od jakiegoś czasu tutaj, aby mnie uczył. Jakby ktoś od nas dowiedział się, że kumpluje się z Gryfonami to pewnie zostałbym wyśmiany i zdegradowany do roli śmiecia i zdrajcy Salazara. Doskonale wiesz jak to działa Dracon.-Wyjaśnił po chwili i odetchnął. Czuł na skórze palące spojrzenie Malfoya, które chciało wykryć w nim każdą oznakę kłamstwa.

-I wiesz, że zasłużenie dostałbyś takie miano. Masz szczęście, że mam dobry dzień.-Odpowiedział chłodno chłopak, poprawiając włosy.

-Ale co Ty tu robiłeś i jakim cudem wziąłeś się tu znikąd Malfoy?-Zapytał po chwili milczenia Jack, krzyżując ręce na piersiach. Jego towarzysz, który do tej pory nie odezwał się słowem odchrząknął, skupiając na sobie wzrok obu chłopców i dalej ukrytego pod materiałem Pottera.

-I skąd wziąłeś niewidkę Harry'ego?-Zapytał pewnym siebie, zupełnie nie pasującym do niego głosem.Wybraniec w myślach przeklął i ponownie zatrzymał w płucach powietrze. Draco był zdecydowanie bardziej opanowany i nie dał się zdekoncentrować ani zdradzić swojego sekretu.

-Chyba nie myślisz, że ktoś taki jak ja będzie odpowiadał na pytania byle Gryfona?- Powiedział całkiem spokojnie, jak zawsze pewnym siebie tonem. Jednak pomimo tego chłopak nie odpuszczał i wyczekująco patrzył to na łoże, to na Malfoya.

-Może mam zajrzeć co tam chowasz? Albo kogo?-Zapytał, zbliżając się do Dracona. Mieli siebie teraz tak blisko, że niemal stykali się twarzami. Jack z niepokojem zerkał na te sytuację, zupełnie jak Potter, któremu coraz ciężej było wytrzymać pod peleryną, widząc dokąd wszystko zmierza. Bał się odkrycia ich sekretu, ale może powinien jednak coś zrobić? Mógł użyć różdżki i ogłuszyć chłopaków. Postanowił zaufać Malfoyowi, ale jakby robiło się gorąco to wyciągnie broń i skończy to przedstawienie.

Ślizgon uśmiechnął się kpiąco, a jego usta zbliżyły się do ucha chłopaka, który wzdrygnął się na przyjemny podmuch oddechu na swoim ciele.

-Jak to zrobisz to przysięgam, że zabije Ciebie i wszystkich których kochasz. Łącznie z Twoim towarzyszem. Myślę, że wiesz do czego jestem zdolny. A teraz zabieraj się stąd, bo pożałujesz.-Powiedział cicho, a na same jego słowa Potter dostał gęsiej skórki. Wiedział, że Dracon nie jest mordercą, ale sam się przeraził go w tym momencie. Nie zdziwił się, że dotąd pewny siebie Gryfon odsunął się od niego i łapiąc za rękę swojego ucznia, zaczał oddalać się w stronę wyjścia. Na odchodnę zatrzymali się, a rozmówca ostatni raz rzucił Malfoyowi spojrzenie, które sugerowało, że jeszcze nie zakończyli tematu. Chłopcy wyszli, a sala znów wypełniła się pustką, której towarzyszył tylko oddech Draco, i szmer zrzuconej z ciała peleryny niewidki.

-Co to było?-Zapytał Harry, który zaczął się w pośpiechu ubierać. Draco też wziął koszulę, którą zaczął powoli i z gracją ubierać.

-Wolałbyś aby jeden z uczniów Twojego domu rozgadał, że Malfoy pieprzył się z Potterem w pokoju życzeń? Jak będzie węszył to go załatwię, że więcej nie będzie chciał ze mną pogrywać.-Odpowiedział chłodno chłopak, zapinając spodnie. Potter podszedł do niego, stając na przeciwko jego twarzy, którą ujął w dłonie, ku wielkiemu zaskoczeniu chłopaka.

-Jak się dowiem, że stała się temu chłopakowi krzywda z Twojej ręki to Czarny Pan będzie Twoim najmniejszym problemem Malfoy.-Powiedział Harry, a za chwile złożył krótki pocałunek na bladych ustach Dracona. Po tym czułym geście bez słowa zabrał pelerynę i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając zmieszanego Ślizgona samemu sobie. 

*Czy lepiej jak wrzucam dłuższe części opowiadania, ale rzadziej czy krótsze, ale częściej? Napiszcie, a się postaram dostosować :* *

Drarry - Próba sił (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz