Następnego ranka Harry obudził się wyjątkowo późno. Pomimo pobudek Rona i Neville'a nie było opcji na dobudzenie chłopaka. Dopiero po śniadaniu przyszedł do niego rudzielec z półmiskiem zimnej wody, którą na niego wylał z ogromnym rozbawieniem. To faktycznie momentalnie wybudziło Pottera, który nie ukrywał złości wobec kumpla.
-Debilu! Mogłeś poczekać aż sam wstanę, albo w ogóle mnie nie budzić!-Powiedział ze zdenerwowaniem, momentalnie ścierając z ust Rona uśmiech. W świetle dnia można było dostrzec siniaki na jego twarzy i lekkie rozcięcie przy łuku brwiowym. Nad ranem Ronald nie zauważył aż tylu obrażeń na twarzy przyjaciela, ale teraz coraz mocniej chciał usłyszeć jakieś wyjaśnienia. Jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć to zdenerwowany Gryfon udał się do łazienki, aby wziąć kąpiel.
Był dzień wolny od zajęć, a nikomu o tej porze nie przyszło do głowy brać kąpieli, więc Harry mógł w spokoju uraczyć się gorącym prysznicem i zmyć z siebie cały brud jaki pozostał na nim po nocy z Malfoyem. Był rozdarty, bo jak mocno nie chciałby jeszcze bardziej go nienawidzić za to co się wydarzyło, to nie mógł oprzeć się wrażeniu, że chciałby to powtórzyć. Na samo wspomnienie o ustach, które muskały jego ciało i sprawiały dreszcze z rozkoszy, jego ciało zdawało się pozostawać w jakimś uczuciu tęsknoty. Zastanawiał się czy Draco faktycznie chciał go upokorzyć czy miał w tym większy cel. Musiał też pamiętać, że Malfoy przez cały rok był jego cieniem i z pewnością w tym miał również plan. Tylko czy to był plan jego czy Voldemorta? Jedyne co mogł w tej sytuacji zrobić to czekać na rozwój wydarzeń, mając cichą nadzieję, że nikt nie dowie się o ich wspólnej nocy.***
Minęły dwa tygodnie, a zachowanie Harry'ego uległo zmianie. Pomimo coraz szybciej zbliżających się wakacji i końca szkoły, jego nastrój był fatalny. Co prawda spędzał czas z przyjaciółmi i ze wszystkich sił starał się być jak najbardziej pogodny, ale kiedy na zajęciach łączonych ze Ślizgonami spotykał Malfoya to jego cały świat stawał na głowie. Nieraz Hermiona musiała szturchnąć jego ramię, bo zamiast słuchać profesorów jego wzrok zatrzymywał się na Draco, który nie odwzajemniał żadnego z jego licznych spojrzeń. Po takich właśnie lekcjach Harry'ego dopadał paskudny nastrój, który tłumaczył złym samopoczuciem i stresem przed sumami.
Kilka razy chciał już podejść do Draco, jednak kiedy ten widział zbliżającego się Pottera szybkim krokiem oddalał się od wybrańca i znikał gdzieś między uczniami. Chłopak wiedział, że gdyby ktokolwiek zobaczył ich gawędzących sobie w najlepsze to byłby zdumiony i napewno miałby ogromne pole do plotek i wymyślania historii, ale nie rozumiał dlaczego Malfoy nie odpowiadał na jego listy wiadomości wysyłane kilka razy przez Hedwige, w których prosił go aby spotkali się tam gdzie ostatnio, bo muszą porozmawiać. Dwa razy czekał na niego niemal pół nocy, ale gdy za trzecim razem ten się nie pojawił to sam zaczął poddawać się w próbie złapania kontaktu. Chciał dowiedzieć się prawdy, jednak powoli zaczął dostrzegać, że próby poznania jej zamieniają się w pewnego rodzaju obsesję, która zaczyna go pogrążać. Przez brak kontaktu ze swoim oprawcą odczuwał złość i frustrację. Nie wiedział jak ma sobie ze wszystkim poradzić, bo nosił w sobie tajemnicę, o której ani jego przyjaciele ani nikt inny nie mógł się dowiedzieć, przez co został ze swoimi myślami i bolączkami sam.
Jego rówieśnicy dostrzegali dziwne zachowanie, chociaż całe szczęście nie kojarzyli tego z Draco. Każdy był tak przejęty zdaniem sum, że mogli zrzucić dziwne zachowanie chłopaka własnie na nie. Zresztą on sam nie wyprowadzał ich z błędu. Jednak kiedy egzaminy się zakończyły i wszyscy odetchnęli z ogromną ulgą to Harry zamiast świętować wspólnie przy kremowym piwie w dalszym ciągu zdawał się być przygnębiony i zmęczony.
Ron i Hermiona próbowali z niego wydusić jakiekolwiek informacje, ale słyszeli tylko powtarzane w kółko kłamstwa i zrzucanie złego nastroju jak nie na samopoczucie to na przemęczenie. Nie działały próby zaprowadzenia Pottera do pielęgniarki, nic też nie dały liczne wyjścia na piwo czy do Hogsmeade. Przyjaciele uznali wtedy, że nie będą zadręczać chłopaka pytaniami i po prostu poczekają, aż sam się otworzy i powie im co jest przyczyną takiego samopoczucia.
Przedostatniego dnia szkoły Harry zdawał się być jeszcze bardziej nieobecny niż zwykle. Pomimo licznych prób podjęcia z nim rozmowy nikt nie był w stanie zamienić z nim więcej niż kilka zdań, nawet jeżeli byli to jego przyjaciele.
Niektórych to nie dziwiło. Wiedzieli w końcu, że Harry poza życiem w Hogwarcie, które tętniło optymizmem i licznymi przyjaźniami, miał też życie w świecie mugoli, u boku okrutnej dla niego rodziny Dursleyów. Kiedy dla jego rówieśników wakacje kojarzyły się z odpoczynkiem i rodzinnymi chwilami, dla chłopaka był to czas samotności i cierpienia. Wiele więc wskazywałobny na to, że to z tego powodu wybraniec był nieobecny. Jednak Hermiona i Ron czuli, że chodzi tu o coś znacznie większego. Z początku zastanawiali się czy niepewna relacja z Cho nie sprawia, że chłopak miewa stany całkowitego odcięcia się od wszystkich, ale ich wątpliwości zostały rozwiane w momencie kiedy azjatka przysiadła się do nich podczas obiadu. Chciała porozmawiać z Harrym na temat wakacji. Miała być akurat w okolicach Privet Drive, aby odwiedzić daleką rodzinę i zastanawiała się czy Harry nie chciałby spotkać się z nią i spędzić trochę czasu razem. W normalnych okolicznościach chłopak pewnie nie wahałby się ani chwili i od razu zgodził się, a najlepiej spędził czas z dziewczyną od razu, nie czekając aż znajdą się na Privet Drive. Jednak Harry oderwał spojrzenie od stołu i spojrzał na dziewczynę z udawanym entuzjazmem, mówiąc że jeżeli będzie miał czas to czemu nie. Ron zakrztusił się ziemniakiem jak usłyszał tak nijaką odpowiedź, tak bardzo niepodobną do swojego kumpla. Hermiona próbowała ratować sytuację, więc uśmiechnęła się zakłopotana i próbowała jakoś wybielić zachowanie Harry'ego mówiąc, że chłopak źle się dzisiaj czuje i nie wie chyba o czym mówi. Cho również rzuciła nieco zakłopotany uśmiech Potterowi i ze zrozumieniem skinęła głową po czym pożegnała się ze znajomymi i odeszła od grupy. Harry wyraźnie zirytowany chwycił swoją torbę i wyszedł pośpiesznym krokiem z sali. Za nim pobiegła Hermiona z Ronem.
Na korytarzu, kawałek dalej, chłopak w końcu zatrzymał się i usiadł na ławce pod ścianą na przeciw okna.
-Harry, dosyć. O co chodzi?-Powiedziała w końcu Hermiona, która dogoniła go jako pierwsza i usiadła obok, wbijając w niego pytające spojrzenie. Ron dobiegł chwilę później, bo został zaczepiony przez zaniepokojoną zachowaniem Harry'ego Giny.
Chłopak spojrzał na przyjaciół rozzłoszczonym spojrzeniem.
-Od kiedy rozmawiacie za mnie z Cho czy kimkolwiek? Może nie mam ochoty się z nią spotykać, nie pomyśleliście o tym?-Powiedział w końcu lekko uniesionym tonem. Wydawał się być zupełnie inną osobą- nie charyzmatycznym i spokojnym chłopakiem, a wściekłym na cały świat, zadufanym w sobie gnojkiem. Nie umknęło to uwadze Rona, który przybrał równie agresywną postawę wobec kumpla.
-Ślinisz się do dziewczyny od dwóch lat, a kiedy ta Cię zaprasza na wspólne spędzanie czasu w wakacje zachowujesz się jakby Ci robiła łaskę. Zdecyduj się o co Ci chodzi.-Powiedział nieco gniewnym tonem. Harry przeniósł spojrzenie na niego.
-To moja sprawa jak się zachowuje i w stosunku do kogo. A Ty mądralo zamiast wzdychać do zdjęcia z Hermioną, które trzymasz pod łóżkiem, może zająłbyś się tym tematem i przestał narzucać się mi?-Odparł i stanął na przeciwko przyjaciela. Ron zrobił się czerwony na twarzy, a ręce intuicyjnie zacisnęły mu się w pięści. Hermiona stanęła między nich, wyraźnie zszokowana sytuacją.
-Harry, do cholery! Dosyć! Jesteście przyjaciółmi! Nie zachowujcie się jak dzieci! Serio martwimy się o Ciebie. Od kiedy wróciłeś cały poobijany achowujesz się jakbyś nie był sobą. O co chodzi?!-Wykrzyczala dziewczyna ze zdenerwowaniem w głosie, które nasiliło się jeszcze bardziej kiedy Harry chwycił za torbę i wyminął przyjaciół, na odchodne rzucając tylko "I tak byście niczego nie zrozumieli".
Kiedy chłopak zniknął za ścianą korytarza przyjaciele spojrzeli na siebie zdezorientowani. Ronald dalej miał zaciśnięte ręce, ale powoli kolor jego twarzy wracał do normalności. Hermiona za to nie mogła powtrzymać się i przerwała panującą ciszę mówiąc "Co za pieprzony debil". Ron uniósł brwii ze zdumienia. Nigdy nie słyszał aby dziewczyna zaklnęła.
Po krótkim zdaniu Hermiony na korytarzu rozległy się oklaski. Dziewczyna odwróciła się wściekła, to samo uczynił rudzielec. Byli pewni, że to nie koniec ich zmartwień, ale nie sądzili, że do kompletu zmartwień i zirytowania dorzuci się znienawidzony przez nich Draco.
-Cóż za spektakl. Gratuluje. Nie sądziłem, że Weasley potrafi być taki stanowczy. Chociaż, nie... Przecież to byle Potter ostatecznie wygrał dyskusję.-Zaczał drwić blondyn, wolnym krokiem zbliżając się do wściekłych Gryfonów. Ronald stanął przed Hermioną.
-Dobrze się bawisz Malfoy? Gdzie masz swoje tresowane małpki do zabawiania Cię na każdym kroku?-Zapytał rudy, na co Draco parsknął śmiechem.
-Nawet się nie wysilaj. Choćbyś nie wiem jak dobrze mi dopiekł, to Pottera słów nie przebijesz. Dziwne, że szlama nie rzuciła bardziej moralizujących tekstów, ale i tak warto było tego posłuchać.- Zaśmiał się, ale niespodziewanie jego uśmiech zszedł z twarzy, kiedy Ronald złapał go za koszulę i uniósł w góre jak kawałek drewna.Z początku wydawało się, że Malfoy jest przerażony takim obrotem spraw, ale sytuacja szybko się zmieniła, kiedy znowu pojawił się u niego wyraz twarzy mówiący o jego wyższości nad innymi.
-Gdybyś tylko wiedział co jest Potter'owi to pewnie byś teraz nawet nie próbował się do mnie zbliżać.-Powiedział znudzonym tonem. Tym razem to Hermiona zaśmiała się ironicznie.
-Skąd taka gnida jak Ty miałaby cokowlwiek wiedzieć o Harrym? Przecież nienawidzicie się od początku i nie macie ze sobą jakichkolwiek tajemnic o jakich byśmy nie wiedzieli.-Powiedziała i złapała ramie rudielca, który puścił Malfoya i odwrócił się do niego plecami. Już miał ruszyć z dziewczyną z dala od Ślizgona, kiedy Draco nie zapytał go o noc od której zaczęło się dziwne zachowanie Gryfona. Wtedy prtrzyjaciele stanęli w miejscu ku uciesze chłopaka.
-Tak myślałem. Wy nic nie wiecie. A tak się składa, że wiem doskonale co się stało tej nocy i powiem wam, bo chce zobaczyć wasze miny jak to usłyszycie.- Pewnym siebie krokiem Draco podszedł do dalej odwróconych do niego plecami Gryfonów, którzy teraz zdawali się walcyć ze sobą. Nie mieli zaufania do Malfoya, ani żadnej pewności, że powie im prawdę. Ale dziwne było to, że akurat wiedział od kiedy zachowanie wybrańca uleglo zmianie. Poza tym ciekawość była silniejsza od zdrowego rozsądku. Para odwróciła się i spojrzała na chłopaka pytająco.
CZYTASZ
Drarry - Próba sił (+18)
RomanceA co, gdyby trochę zamieszać w chronologii i wydarzeniach, sprawiając, że Harry będzie musiał walczyć nie tylko z Voldemortem, ale i z niebezpieczeństwem, które czeka go w murach Hogwartu? Specjalne podziękowania dla SmileyStory, za zrobienie nowej...