II

1.3K 46 2
                                    

Pov Astrid
Będąc na wyspie, noszącej nazwę - Berk, zleciała się chyba jej cała ludność. Zaczęły się jakieś wiwaty. W pewnym momencie, jakaś kobieta chciała mnie przytulić. Rzecz jasna, odepchnęłam ją. Nie znam jej. Wtedy, owe wiwaty ucichły. Wzrok mieszkańców był skupiony na mnie.

-Co się tak gapicie? Nigdy kobiety nie widzieliście? - zapytałam.

-Czkawka, co jej się stało? - zapytał ktoś tego całego bruneta.

Wysoki, przy kości facet w podeszłym wieku. Nie miał nogi i ręki. Pomimo tego, wyglądał na miłego.

-Jeszcze nie wiemy. Nikogo nie pamięta. - odpowiedział.

-Gdybym was znała to bym pamiętała. - odparłam zirytowana.

-Torvi, zaprowadź ją do mojej chaty i daj jej ciuchy. - rozkazał wielki pan i władca. - Za godzinę rada jeźdźców na arenie.

O umówionej porze, chyba wszyscy stawili się na tej całej arenie. Włącznie ze mną. Z tego co wiem, Kaja i Szczerbatek są na łące z maluchami.

Miło kiedy smok, zostawia cię na obcej wyspie z obcymi ludźmi. Nic tylko podziękować takiemu.

-Dowiedzieliśmy się, że wrogie statki, które porwały jednego z naszych smoków to łowcy dowodzeni przez Mallaroya. - powiadomił zebranych.

-Musimy wyznaczyć częstsze patrole. - wtrąciła ruda dziewczyna.

-I przygotować się w razie czego do ataku. - dopowiedział ktoś.

-Owszem, macie rację. Kiedy nadejdą musimy być w pełnej gotowości do wojny. - stwierdził. - Zarządzam treningi dla zdolnych i chętnych do walki. Torvi i Aslaug będą planować patrole. Harold i Sączysmark zajmą się bronią. Bliźniaki i Śledzik przygotują schrony. Rollo, Eret i Heathera będą prowadzić treningi walki. Dagur i Aelle będą uczyć manewrów w powietrzu. Wszystko jasne?

-Skoro wszystko omówione, możemy już iść? Mam lepsze zajęcia od siedzenia tutaj. - powiedziałam znudzona.

-To wszystko. Astrid pozwól ze mną.

Na Thora, zaczyna się.

-Muszę ci coś pokazać. - oznajmił.

Zaprowadził mnie do swojej chaty.

-No super konstrukcja. Wiem teraz czemu musiałeś się pochwalić. - zaśmiałam się.

-Nie o to chodzi. Zajrzyj do środka. - zaproponował.

Zrobiłam to co kazał.

-No w środku jest też co podziwiać, ale podryw na swoją chate ci nie wychodzi kochany. - zakpiłam.

On natomiast, złapał mnie za rękę i zaprowadził do jakiegoś pokoju.

-Zajrzyj do szafy.

-Jak każesz, Czkawko. - zaśmiałam się i zrobiłam to co kazał.

Było w niej dużo damskich ciuchów, jakaś drobna biżuteria i... mój portret. Wzięłam go do ręki i przyjrzałam się mu. Wyglądałam dosyć młodo. Na oko 18 lat. Grzywka, warkocz...

-Skąd to masz? - zapytałam.

-To twoje rzeczy. Mieszkaliśmy razem przed twoim wylotem. - odpowiedział.

-Ciężko mi w to jakoś uwierzyć... - westchnęłam.

Nagle usłyszałam głośny dźwięk, wydobywający się prawdopodobnie z rogu. Czkawka szeroko się uśmiechnął i rzekł:
-Zaczynają się zawody. Chodź, spodoba ci się.

Szczęśliwa, dzięki miłości | Hiccstrid Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz