Pov Astrid
Dzisiaj zostałam obudzona przez trzy nocne furie. Zmuszona byłam do zabawy, podczas której walczymy.Przegrałam.
Pięć razy.
W pewnym momecie postanowiłam wstać. Przebrałam się i ułożyłam włosy. Wyszłam z maluchami na dwór. Postanowiłam przejść się po wyspie. W pewnym momencie zobaczyłam kuźnie. Mnóstwo mieczy i siekier. Oglądałam je uważnie podczas gdy smoki towarzyszyły mi. Dzisiaj się nimi opiekuje, bo Kaja i Szczerbatek gdzieś sobie polecieli. Nagle w kuźni, ujrzałam majstrującego coś bruneta. W pewnym momencie się obrócił i nasze spojrzenia się spotkały.
-Do twarzy ci w fartuszku. - zaśmiałam się.
-Dzięki. Czuję, że to było szczere.
Czkawka wziął pędzel i wrócił do swojego wynalazku. Podeszłam, więc i oparłam się o stół na przedramionach.
-Co to? - zapytałam.
-Skrzydła. - odpowiedział.
-Po co ci? Możesz przecież latać na Szczerbatku.
-Dokładnie to samo, powiedziałaś mi pięć lat temu. - powiedział spoglądając na mnie. Uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
Nie wiem co mi odbiło, ale zamoczyłam palec w czarnej farbie i przejechałam nim po policzku Czkawki. Widząc jego zdziwioną minę, zaczęłam się śmiać. Jednak on, nie pozostał mi dłużny. Już po chwili, na mojej twarzy widniał czarny ślad. Ponowiłam moją poprzednią czynność i pomalowałam mu nos. Kilka chwil później, byliśmy prawie cali w czarnej farbie. Gdy chciałam uciec, ten złapał mnie w pasie i posadził na stole. Stał między moimi nogami i brudził mnie farbą. Mając pod ręką puszke farby, wzięłam ją i wylałam mu na głowę.
-Ładnie ci w czarnych włosach. - zaśmiałam się.
-Tobie ładnie w czerwonych. - odpowiedział z cwaniackim uśmiechem.
-Zaraz c... - nie zdołałam dokończyć, ponieważ wylana została na mnie czerwona ciecz. - Osz ty...
Zamoczyłam kciuki w czerwonej farbie i namalowałam mu równocześnie barwy wojenne na obu policzkach.
-Tak wymalowany, możesz iść walczyć z Mallaroyem. - zażartowałam.
-Jeśli tylko ty pójdziesz ze mną, pomalowana w ten sam sposób. - zaśmiał się.
-Skoro nalegasz.
W pewnym momencie brunet spoważniał, jak i również ja. Patrzyliśmy sobie w oczy, będąc w dwuznacznej pozycji. Moje dłonie znajdowały się na jego torsie, a jego na moich biodrach.
Czułam się zakłopotana, zaistniałą sytuacją. Jeszcze wczoraj chętnie bym go rozszarpała, a teraz stoi między moimi nogami i...
-Muszę już iść... - wyszeptałam.
-A ja wracać do skrzydeł... - odszepnął i się zaśmiał.
Po chwili, zrobił to co mówił. Zajął się swoim wynalazkiem. Poczułam, że znów mogę oddychać. Wyszłam, więc delikatnie speszona z kuźni.
-Atis! Mitis! Nila! - wołałam smoki, będąc na zewnątrz.
Chwilę później, przybiegły do mnie wszystkie. Postanowiłam pójść popływać w jeziorze, widziałam je latając z Kają. Wcześniej jednak, poszłam do chaty Czkawki po czyste ciuchy. Będąc przy jeziorku rozebrałam się do bielizny i weszłam do niego. Oczywiście smoki miały opory, aby zanurzyć się, więc póki co bawiły się w bardzo płytkiej wodzie. Gdy skończyłam pływać, wyszłam na brzeg.
CZYTASZ
Szczęśliwa, dzięki miłości | Hiccstrid
FanfictionMówią, że przeszłość jest już za nami. Ale to nie prawda - przeszłość jest w nas. Uczyniła nas tym, kim jesteśmy dziś. Jest to druga część ,,Zraniona przez miłość. | Hiccstrid". *Kopiowanie zabronione!!!*