Rozdział 2

721 44 12
                                    



Lucy

- Ale będziesz gotowa do pracy? - Spytał Natsu z tym swoim szerokim uśmiechem i radosnymi iskierkami w oczach. To był ten sam uśmiech i te same oczy w które jak jej się wydawało patrzyła od zawsze. Ten sam wyraz twarzy i słowa które wypowiadał do niej przed każdą misją. Tak bardzo jej tego brakowało. Natsu. To on stał się początkiem jej nowego, lepszego życia. W dniu w którym zobaczyła go po raz pierwszy wiedziała, że nawet jeżeli nie byłby magiem Fairy Tail, wystarczyłoby, aby ją zaprosił do wspólnej podróży w poszukiwaniu Igneela, a ona bez wahania wyruszyłaby z dopiero co poznanym nieznajomym ku przygodzie. Może to głupie ale od początku wiedziała, że przy nim nic jej nie grozi. Sam Natsu znał ją krótko a mimo to już uważał za członka swojej rodziny. Od początku łączyła ich specyficzna więź. Zawsze to wiedziała. Wtedy gdy została uprowadzona i wyskoczyła z okna wierzy z jego imieniem na ustach każdym nerwem w ciele czuła, że on jest gdzieś w pobliżu i nie myliła się. Przeżyli razem mnóstwo dobrych i złych chwil a każdy ważny dla niej moment wyrył się trwale w jej pamięci. Do dziś pamiętała jak Natsu pochylił się nad Lucy z innego czasu i stykając się z nią czołem pogładził jej włosy i podziękował za uratowanie ich przyszłości. Żałowała, że nie mogła poczuć tego samego dotyku co ona. Ten pierwszy uśmiech jakim ją obdarzył gdy tylko wrócił do domu po rocznym treningu i zawołał jak zawsze po powrocie z misji "Wróciłem!" Każda z tych chwil, każdy moment spędzony z nim i Happym uczył ją czegoś nowego. Przez ten czas odkąd ich poznała bardzo się zmieniła. Stała się silniejsza i bardziej pewna siebie. Miała kogoś o kogo mogła się troszczyć i kto jej na to pozwalał. Bóg jeden wie jak bardzo ją momentami irytowali, ale prawda była taka, że gdy odeszli to właśnie tych chwil brakowało jej najbardziej. Ciągłego wchodzenia do jej mieszkania przez okno, porannych wizyt gdy jeszcze spała, korzystania z jej łazienki bez pozwolenia czy też wyjadania wszystkiego co miała w lodówce. Zasypiania w jej łóżku czy nawet rysowania pisakami po twarzy. Tyle im zawdzięczała i nie wyobrażała już sobie życia bez nich... bez Niego.... Do jej oczu zaczęły napływać słone łzy gdy wspominała każdy ważny dla niej szczegół odkąd się poznali. 

- Co się stało? - spytał zdezorientowany Nastu

- Boli Cię brzuch? - dopytywał Happy

- Nieee - wychlipała Lucy ocierając brzegiem dłoni łzy spływające po jej policzkach - ja przypomniałam sobie tylko o czymś i ... - szlochała - nie mogę przestać płakać.

Podeszła chwiejnym krokiem do Nastu i z impetem rzuciła mu się w ramiona łkając:

- Gdybym nigdy was nie spotkała nie byłabym tym, kim jestem dzisiaj

Natsu początkowy zaskoczony wybuchowym zachowaniem dziewczyny cały zesztywniał ale po chwili również ją objął. Poczuła na łopatkach jego przyjemne i gorące dłonie po czym wtuliła się w niego jeszcze bardziej szepcząc ze łzami w oczach:

- Tak wam dziękuję. Dziękuję.

Czuła, że w tej chwili właśnie tu jest jej miejsce. W tym mieszkaniu. W tych obejmujących ją ramionach w których czuła się tak bezpiecznie i których nie chciała nigdy stracić. W których chciała być już zawsze... zaraz... ZAWSZE?? pomyślała z przerażeniem. Czyżby to było możliwe żeby...

- Wiesz Lucy... - usłyszała głos Natsu i poczuła jego oddech na swoich włosach - Ja też mam Ci coś do powiedzenia - powiedział gwałtownie chwytając ją za przedramiona i spojrzał na nią poważnie. Heartfilia zdążyła zauważyć jak bardzo Natsu również zmienił się w ostatnim czasie. Nadal bywał totalnym idiotą i nie dbał o dobre zachowanie ale po swoim powrocie z treningu Lucy przekonała się jak bardzo Natsu dojrzał. Niby nadal był tym samym łobuzem którego znała ale jednak coś się zmieniło... między nimi... Lucy otworzyła szeroko swoje orzechowe oczy Czyżby to było możliwe żeby...

- co? czek... - zakwiliła nadal z policzkami mokrymi od łez kiedy nagle poczuła jak Natsu chwyta jej dłoń i mocnym szarpnięciem ciągnie ją do wyjścia

- Kogo to obchodzi! - zawołał ze swoją już zwyczajową łobuzerską miną - pora na robotę!

Zapłakana Lucy w jednej chwili zapłonęła gniewem. Co on sobie wyobraża do cholery.

- co?! Ja tu się cała rozemocjonowałam... jak to "kogo to obchodzi" ?! Jesteś Najgorszy... - już chciała go zwymyślać kiedy zobaczyła jak odwrócił się do niej z tym swoim szelmowskim uśmiechem i powiedział poważnie:

- Kogo to obchodzi skoro zawsze będziemy prazem prawda?

Policzki Lucy natychmiast uroczo się zarumieniły a w oczach zalśniły ostatnie krople łez. Przecież tego właśnie chciała prawda? Nic nie mówiąc ruszyła za Natsu ku nowej przygodzie.

- Chwila! Moje rzeczy! Nie jestem gotowa! - oprzytomniała w ostatniej chwili

- Spakowaliśmy Cię - odparł uspokajająco Dragneel

- Aye! i wrzuciliśmy też te twoje zboczone majtki - dodał uśmiechnięty Happy

- Dlaczego?!






Zawsze będziemy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz