Rozdział 19

420 31 13
                                    

Lucy

Biała Wiedźma klęczała na podłodze przed Lucy. Obejmowała się rękami cała trzęsąc się od targanych nią emocji. Z rozszerzonych do granic możliwości oczu, strugami spływały łzy. Dziewczyna dyszała co jakiś czas, spazmatycznie chwytając powietrze. Wyglądała tak, jakby właśnie przeżywała jakiś bolesny moment ze swojego życia. Lucy wyczerpana i z bolesnymi  czerwonymi plamami na całym ciele, spoglądała z troską na cierpiącą białowłosą. Gdyby nie związane z tyłu ręce  które krwawiły z przetartych przez szorstką linę nadgarstków, to pobiegłaby ją przytulić. Nagle usłyszała huk a tuż po nim, z okna znajdującego się przy łóżku, przed jej oczami przeleciały odłamki szkła i kawałki rozbitej okiennej ramy. Zaraz potem na parapecie zobaczyła Natsu, który szybko rozejrzał się po pokoju oceniając sytuację. Biała Wiedźma zdążyła uskoczyć na bok przed podmuchem niosącym ze sobą resztki okna. Nadal spazmatycznie oddychała a na jej policzkach pojawiały się łzy, jednak nie wyglądała już na tak przygnębioną. W jej zaszklonych oczach pojawił się błysk szaleństwa i zaciskając mocno pięści,  krzyknęła napędzana bólem i wściekłością. Natsu zlokalizował Lucy na podłodze, po swojej lewej stronie i od razu do niej podbiegł. Delikatnie wziął ją na ręce i w ostatnim momencie, odskoczył przed wodną salwą Białej Wiedźmy skierowaną w ich stronę. Zeskoczył wraz z Heartfilią z parapetu, prosto na brukowany chodnik przed domem. Posadził ją na zimnych kamieniach i jednym ruchem, tak by jej nie poparzyć, spalił krępujące ją więzy. Lucy spojrzała na nadgarstki i zobaczyła zastygającą powoli dookoła nich krew. Natsu w skupieniu na nią spoglądał oceniając stan zdrowia. Musnął palcami jej posiniaczony policzek i podrapaną szyję. Gdyby nie sytuacja w której się znajdowała, z pewnością delektowałby się jego dotykiem. Dragneel chwycił ją za rękę i przyjrzał się poranionemu nadgarstkowi, a w jego oczach zapłonęła furia która ją przeraziła. Białowłosa zeskoczyła delikatnie z okna na chodnik, jakby miała nad tym pełną kontrolę. Musiała się najwidoczniej opanować bo już nie wyglądała tak, jak jeszcze kilka chwil wcześniej. Z krzywym pewnym siebie uśmieszkiem, sunęła ku nim jak dama kusząco kręcąc biodrami. Natsu odkąd tylko się pojawił nie wypowiedział żadnego słowa nawet do Lucy. Spojrzał jej w twarz lecz jakby wcale jej nie widział. Podniósł się zaciskając pięści i ruszył na Wiedźmę.
- Nie ważne czy masz ciało Touki czy nie! Nikomu nie pozwolę skrzywdzić Lucy - powiedział groźne.
Dragneel i Biała Wiedźma jednocześnie ruszyli na siebie. Natsu użył stalowej pięści ognistego smoka a Wiedźma, zapożyczyła umiejętność pięści białego smoka i zablokowała jego atak. W zetknięciu ich magii, po okolicy z impetem rozeszła się fala mocy. Białowłosa korzystając z umiejętności tytana Makarova, powiększyła lewą pięść chcąc zmiażdżyć Natsu jednym ruchem. Jego wyczulone zmysły w porę go ostrzegły i odskoczył na bezpieczną odległość. Powiększona ręka Wiedźmy uderzyła w bruk pozostawiając po sobie sporą dziurę. 
- Natsu nie! - Krzyknęła Lucy, lecz Smoczy Zabójca jej nie słyszał, bądź wcale słyszeć nie chciał. Do Heartfili podbiegła Wendy. Przyklękła na jedno kolano i objęła ją w obronnym geście, kładąc dłonie na jej przedramionach. Erza była tuż za nią i już chciała dołączyć do walki jednak Lucy, powstrzymała ją słabo chwytając jej dłoń.
- Nie zróbcie jej krzywdy - prosiła - ona została kiedyś skrzywdzona. Ona po prostu cierpi.
- Wylecz ją Wendy - powiedziała Erza ignorując prośby Lucy
- Erza nie rozumiesz - zaczęła Lucy - Wendy musisz rzucić na Wiedźmę zaklęcie separacji, wtedy uratujemy Touke. Dałabyś radę? - spytała z nadzieja w głosie
- Nigdy tego nie robiłam, ale myślę że mogę spróbować... - zawahała się Marvell - Pani Erzo...
- zaczęła Wendy wstając.

Natsu

Biała Wiedźma była silna i z ogromną łatwością lawirowała między różnymi umiejętnościami jakie posiadała. W oka mgnieniu mogła zmieniać swój typ magi. Miała jednak jedną słabość, którą Smoczy Zabójca zdążył wychwycić. Nie potrafiła posługiwać się dwoma typami magi jednocześnie. Jeśli tylko znalazłby odpowiedni moment, lukę w przejściach między używanymi przez nią umiejętnościami... Wiedźma z chytrym uśmiechem zaatakowała lancą żelaznego smoka co Natsu zręcznie zablokował. W duchu cieszył się, że akurat teraz w Gildii nie było Gildartsa, bo gdyby Wiedźma pozyskała jego moc, chyba nikt nie miałby z nią żadnych szans. 
- Nie rozśmieszaj mnie chłopcze. Ty mag z krwi i kości chcesz za wszelką cenę kogoś uratować? - skwitowała jego wysiłki białowłosa
- O co Ci do cholery chodzi!? co chcesz w ten sposób udowodnić!? - wydyszał w przerwach między kolejnymi atakami Dragneel. 
- Po prostu bawi mnie to wasze pozorne wzajemne oddanie
- Pozorne?? Dlaczego uważasz, że to tylko pozory - wkurzył się Natsu
- Jesteście pieprzonymi magami, którzy myślą tylko o sobie i swojej sile - warknęła białowłosa - ludzie są słabi i mają tendencję do bycia złymi. Magia wyciąga z nich to co najgorsze, zaraz Ci to udowodnię - dodała podniesionym głosem. W jej dłoniach zmaterializował się karabin snajperski Bisci. Wycelowała w niczego nie świadomą Lucy, która znajdowała się za jego plecami. Otwarł szeroko oczy z przerażenia i  nie czekając aż Biała Wiedźma naciśnie spust, rzucił się w kierunku Lucy. W ostatniej chwili udało mu się ją zasłonić i otoczyć swoje ciało płomieniami. Poczuł jak  wystrzelona ku nim kula go dosięga. Płomienie zablokowały jej impet, jednak Natsu poczuł jak obrywa w plecy dużą siłą. Nie przesunął się nawet o milimetr i przyjął atak na siebie co sprawiło, że w jego ubraniu pojawiła się okrągła dziura. Jego skórze jednak nic się nie stało bo nabój, który sięgnął jego płomieni zdążył eksplodować. Oberwał samą siła wybuchu, a z jego ust wypłynęła strużka krwi, która była wynikiem przygryzionego języka. Spojrzał na siedzącą przed nim Lucy, by upewnić się, że nic jej nie jest. Wyglądała na bardzo przestraszoną.
- Wszystko w porządku? - spytał lekko się uśmiechając. Miał nadzieję, że to choć trochę ją uspokoi. 
- Natsu - wyszeptała dotykając dłonią jego umorusanej twarzy, a w jej oczach zaszkliły się łzy. Nie mógł znieść widoku jej zasmuconej twarzy równie mocno jak tego, że ktoś wyrządził jej krzywdę. Zerknął jeszcze na jej poraniony nadgarstek, na którym już prawie zastygła krew i poczuł, jak budzi się w nim coś mrocznego. Znowu go wzywało by zaczerpnął tej tajemniczej energii która w nim tkwiła. Był jednak pewny, że tym razem jeśli weźmie tylko trochę nic złego się nie wydarzy. Pozwolił by odrobina mrocznej magii rozprzestrzeniła się po jego ciele.
- Ale się napaliłem - powiedział z uśmiechem i odwrócił się w kierunku Wiedźmy. Zrobił ledwie dwa kroki nim poczuł, jak drżąca Lucy wtula się w jego plecy kurczowo chwytając go za ubranie.
- Wszystko będzie dobrze Luce. Panuję nad tym - powiedział a dziewczyna powoli i niepewnie poluzowała uścisk, po czym całkiem się od niego odsunęła. Zerknął na nią przez ramię. Mocno przyciskała dłonie do piersi a w jej oczach czaił się strach. Uśmiechnął się lekko by ją uspokoić a potem zwrócił całą swoja uwagę na Wiedźmę. 
- Nie mam pojęcia co chciałaś udowodnić i komu, ale nie daruję Ci tego - powiedział groźnie. Białowłosa zaatakowała rykiem smoka piorunów i stanęła jak wryta gdy zobaczyła, że Natsu pożarł wszystkie pioruny. Dragneel wykorzystał jej zaskoczenie i użył świecący płomień ognistego smoka który łączył ogień z piorunami. Wywołało to porażającą eksplozję, która odrzuciła Wiedźmę metr w tył. Dziewczyna osunęła się po ścianie budynku w którym mieszkały Lucy i Touka. 
- Jak to możliwe? Przecież jesteś magiem... dlaczego ją chronisz? - pytała słabo podchodzącego do niej różowowłosego - przecież powinieneś być zły. Ludzie z natury są źli - przerwała na moment by nabrać powietrza i zobaczyła w jego oczach coś, co zdjęło ją przerażeniem. Szeroko otwarła oczy ze zdumienia i wyszeptała:
- zaraz... przecież Ty nawet nie jesteś człowiekiem... jesteś... ale dlaczego??
- Wendy masz teraz szansę - usłyszał za plecami głos Lucy a po chwili zobaczył Marvell, która pochyliła się nad Biała Wiedźmą i zaczęła szeptać inkantację, której do tej pory nie słyszał. 
- Mag uroków co? chyba wypadałoby się pożegnać - powiedziała spokojnie białowłosa i chwyciła Dragneela za rękę.

Zawsze będziemy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz