Rozdział 21

421 34 11
                                    

Lucy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lucy

Minęło kilka dni odkąd Wendy rzuciła zaklęcie separacji na Wiedźmę i Touke. Białowłosa jednak nadal przebywała w szpitaliku i dochodziła do siebie. Wiedźma zbyt długo i intensywnie wykorzystywała jej ciało co spowodowało ogromne przemęczenie jej organizmu. Touka w większości przesypiała prawie całe dnie z małymi przerwami na przygotowane przez Miarę posiłki. Zresztą wszyscy przejmowali się stanem zdrowia dziewczyny którą zdążyli przez ten krótki czas bardzo polubić. Chłopcy zajęli się szybką odbudową zniszczonej przez Lucy części Gildii. Heartfilia wiedziała, że nikt nie ma jej tego za złe zwłaszcza że dzięki zaklęciu którego użyła wszyscy zostali uwolnieni spod kontroli Wiedźmy. Jednak nie byłaby sobą gdyby z dręczącego ją poczucia winy nie próbowała usilnie pomagać chłopcom przy pracy. Ostatecznie skapitulowała gdy Erza obiecała że będzie mogła sama posprzątać po zakończonym remoncie. Oczywiście Scarlet był ten pomysł jak najbardziej na rękę. Swoją drogą po zniknięciu Białej Wiedźmy a raczej jej odejściu do lepszego miejsca jak to ujął Natsu, wszyscy wybieleni z powrotem odzyskali swoją magię. Po mieście opowiadano że tajemniczy złoty pył zwrócił im ich własność. Kiedy Lucy wreszcie skończyła sprzątać pozostałości po naprawach a parkiet lśnił czystością jak dawniej usiadła przy barze Miry prosząc o sok pomarańczowy. Wszystko ją potwornie bolało ale przynajmniej w końcu czuła się spełniona a gnębiące ją sumienie umilkło. Powoli sączyła chłodny sok delektując się jego smakiem. Do lady barowej dosiadła się Levi a zaraz za nią z drugiej strony Lucy usiadła Juvia.
- Natsu jest znowu na górze? - spytała Levi
- Chyba tak. Widziałam jak tam wchodził jakąś godzinę temu - odparła niepewnie Mira spoglądając ukradkiem na Lucy. Heartfilia udawała, że absolutnie jej to nie obchodzi. Przez ostatnie dni Natsu większość swojego czasu spędzał czuwając przy łóżku Touki. To nie tak żeby miał przestać odwiedzać Lucy. Zresztą kto normalny zrezygnowałby z darmowej wyżerki. Dragneel i Happy nadal wpadali do niej z wizytą, zwykle w porach posiłków i jak zawsze oknem pomimo tego, że zbliżała się zima a Lucy, jako totalnemu zmarzluchowi wcale to nie odpowiadało. Nie zmieniało to jednak faktu, że Natsu nie powiedział jej o Touce prawie nic. Owszem opowiedział jak ją poznał. W zasadzie całej podśmiewającej się z niego Gildii wyjaśniał, że nie ma żadnego białego rumaka ani smoka na którym mógłby jeździć. Jedynym środkiem transportu którego używał był Happy. Jak się można było spodziewać, niebieski kotek nie był zadowolony z tego tytułu a wręcz nawet uznał, że dokonano obrazy jego osoby i nie rozmawiał z Natsu cały dzień. Ostatecznie dał się przeprosić wieczorem na widok świeżutkiej rybki. Dragneel jednak nadal nie opowiedział jej całej historii ze szczegółami, jak to zwykł robić po powrocie z jakiejś misji. Lucy zaś nie naciskała na niego uznając, że jeśli w końcu będzie miała coś wiedzieć to się dowie. Heartfilia starała się być miła dla Touki jak tylko umiała i czasem, przychodziła do jej pokoju z posiłkami Miry, albo po prostu po to żeby zapytać jak się czuje. Widziała, że Natsu bardzo cieszy ten fakt jednak, ograniczała te wizyty do minimum. Nie sądziła, że spotkania z Białowłosą będą dla niej ostatecznie aż takie trudne.
- Juvia sądzi, że Lucy powinna bliżej poznać swoją rywalkę. 
- Słucham? - spytała zaskoczona tym co usłyszała, a na jej policzkach zakwitły rumieńce
- Juvia ma doświadczenie w tych sprawach. Podstawą jest bliższe poznanie swojej rywalki, a później trzymanie ją blisko siebie - dodała Lockser z szatańskim błyskiem w oczach i dla podkreślenia słów, mocno przycisnęła do piersi akurat przechodzącą obok Wendy. Biedaczka prawie się udusiła w jej obfitym biuście.
- Dlaczego jjj.. aaa.... jaa?? - wyjąkała biedna, gdy Juvia wreszcie ją puściła.
- Na prawdę nie wiem o co Ci chodzi Juvia. Nie mam żadnej rywalki w miłości. Jeśli Touka tak bardzo chce Natsu to niech go sobie bierze - fuknęła naburmuszona Lucy wstając od baru.
- Lucy nawet nie wypiłaś soku! - Zawołała za nią Mira
Heartfilia jednak nie zareagowała i wyszła z Gildii na zalaną słońcem ulicę. Wracała powoli do domu. Jesień już na dobre zagościła w Magnoli i mieszkańcy, sprzątali z chodników kolorowe jesienne liście. Blondynka szczelniej owinęła się płaszczem czując, jak zaczyna robić jej się zimno. Zastanawiała się jak zniesie obecność Touki tuż za ścianą. Jeśli Białowłosa i Natsu będą ze sobą, a ona będzie musiała słuchać ich radosnych śmiechów zza ściany... albo co gorsza.... Lucy przystanęła bijąc się dłońmi po głowie. Nie mogła wybiegać myślami aż tak daleko. Jedno było pewne. Jeśli ciężko będzie jej znieść sąsiedztwo będzie musiała się wyprowadzić.
- Hej Lucy! - usłyszała jak ktoś ją woła, a gdy się odwróciła zobaczyła biegnącego w jej stronę Graya. Poczekała aż ją dogoni zanim się z nim przywitała.
- Już wracasz do domu? - spytał a z jego ust wydobyła się smuga pary. Temperatura naprawdę nie zachęcała do bezczynnego stania na dworze.
- Tak. Jestem wykończona sprzątaniem Gildii i marzę o gorącej kąpieli - powiedziała z fałszywym uśmiechem. W tej chwili na prawdę nie miała ochoty na rozmowy z kimkolwiek.
- Wszystko w porządku? - spytał - ostatnio nie wyglądasz najlepiej - stwierdził lodowy mag.
- Po prostu jestem przemęczona a do tego teraz marznę - powiedziała trzęsąc się z zimna - poza tym Gray gdzie są twoje ubrania ? - Spytała marszcząc brwi
- Cooo??? jak to się znowu stało??? - zawołał spoglądając na siebie, stojącego w samych szortach. Lucy tylko zachichotała wesoło i odchodząc pomachała mu na pożegnanie.

Lucy następnego dnia

Zarówno Natsu jak i Happy nie pojawili się poprzedniego wieczoru w jej mieszkaniu, z czego w zasadzie się cieszyła. Miała sporo czasu by wszystko sobie przemyśleć i sama nie wierzyła, że naprawdę zamierza posłuchać rady Juvi. Wolała sobie to tłumaczyć tym, że po prostu chce bliżej poznać nową sąsiadkę i członkinię Fairy Taila. Po drodze do Gildii kupiła w cukierni pączki z nadzieniem truskawkowym, które chciała dać Touce. Miała cichą nadzieję, że będzie mogła porozmawiać z dziewczyną sama, by lepiej ją poznać. Słyszała już sporo na temat tego co działo się w Gildii, podczas jej nieobecności. Zwłaszcza jak chodziło o przemowy wielbiące Dragnella z czego, o dziwo chciało jej się tylko śmiać. Znała Natsu na tyle dobrze by wiedzieć, że biedna dziewczyna niestety miała o nim zbyt wysokie mniemanie. Wzięła głęboki oddech, by dodać sobie otuchy i postawiła stopę na pierwszym stopniu schodów, prowadzących na piętro Gildii. Im bliżej celu się znajdowała, tym bardziej zaczęła się denerwować i wątpić w to, czy naprawę dobrze robi. W jej głowie echem odbijały się słowa Juvi z dnia poprzedniego. Znajdowała się już tylko kilka kroków, od uchylonych drzwi do pokoju szpitalnego, kiedy usłyszała czyjąś rozmowę. Przystanęła w miejscu i choć wiedziała, że nie powinna podsłuchiwać to jednak to zrobiła:
- Jak się czujesz - usłyszała głos który zdecydowanie należał do Natsu.
- Lepiej. Mam nadzieję, że jutro będę mogła wrócić do mojego mieszkania - powiedziała Touka - cieszysz się? - spytała nieśmiało i Lucy mogła sobie wyobrazić, jak na twarzy białowłosej pojawiają się urocze rumieńce
- Jasne - zapewnił wesoło Natsu a serce Lucy niebezpiecznie mocno zabiło. Wiedziała, że będzie tego żałować, ale podeszła bliżej drzwi by lepiej słyszeć ich rozmowę.
- Natsu ja.. - zaczęła niepewnie dziewczyna - chciałabym ci o czymś powiedzieć - zamilkła na moment jakby jeszcze się wahała
- Tak? - zachęcił ją Dragneel
- Bo widzisz, tyle dla mnie zrobiłeś odkąd się poznaliśmy. Dzięki Tobie postanowiłam wziąć życie w swoje ręce. Ja bardzo Ci za to dziękuję i... i... bardzo cię lubię, a nawet... nawet cię kocham - wyrzuciła wreszcie z siebie
- Wiem Touka. Ja też cię bardzo polubiłem - odpowiedział z zakłopotaniem w głosie Różowowłosy i Lucy mogłaby przysiąc, że właśnie teraz, przeczesuje dłonią włosy z tyłu głowy - Też powinienem ci coś wyznać. Touka ja też kocham...
Lucy nie mogła już tego dłużej słuchać. Właśnie spełniał się jeden z czarniejszych scenariuszy jakie zakładała. Sądziła, że była na to przygotowana więc dlaczego to tak bolało? Oczy zaszkliły się z ledwością hamowanymi łzami, które przysłoniły jej widok. Musiała jak najszybciej opuścić budynek zanim na dobre się rozpłacze. Jednak zanim dotarła do schodów wpadła na lodowego maga, który szedł w przeciwnym kierunku. Podniosła na niego zaszklone oczy a na policzek wymknęła się pierwsza samotna łza. Wyszeptała tylko ciche przeprosiny i nie czekając na odpowiedź, zaczęła zbiegać po schodach. Gray obejrzał się najpierw za nią, a potem zobaczył uchylone drzwi do pokoju w którym przebywali Touka i Natsu. Zacisnął pięści ze złości marszcząc jednocześnie brwi na czole. Lucy przez nikogo nie zatrzymana wybiegła na ulicę. W samą porę, bo z jej oczy zaczęły obficie spływać łzy. Biegła co tchu do swojego mieszkania. Wiedziała już, że nie może tu zostać ani chwili dłużej. Wpadła do pokoju i zamaszystym ruchem położyła walizkę na łóżku. Zaczęła wyjmować ubrania z szafy i z impetem rzucać je na łóżko. Nie mogła tu zostać, nie zniosłaby tego. Tej świadomości, że tuż za ścianą Natsu i Touka bawią się w najlepsze. Zastanawiałaby się czy został u niej na noc, albo co oznaczają dźwięki dobiegające zza ściany. Jeśli zdąży na wieczorny pociąg, to jutro rano będzie już daleko stąd.

Natsu

- Bo widzisz, tyle dla mnie zrobiłeś odkąd się poznaliśmy. Dzięki Tobie postanowiłam wziąć życie w swoje ręce. Ja bardzo Ci za to dziękuję i... i... bardzo cię lubię, a nawet... nawet cię kocham - wyrzuciła wreszcie z siebie Touka.
Natsu był na to przygotowany. Jeśli wierzyć temu co opowiadały Mira, Lisanna i wszyscy w okół, to była kwestia czasu zanim usłyszy od niej te słowa. Touka była naprawdę świetną dziewczyną, która zasługiwała na szczęście ale on, nie był tym kogo potrzebowała. Speszona brakiem natychmiastowej odpowiedzi z jego strony, spuściła wzrok na zaciśnięte ze zdenerwowania drobne piąstki. Była taka krucha ale drzemała w niej siła o którą nawet się nie podejrzewała, on jednak nie był tym, który powinien jej ją pokazać. Spojrzał na nią, położył swoją dłoń na jej piąstkach i lekko uścisną aż na niego popatrzyła.
- Wiem Touka. Ja też cię bardzo polubiłem - zaczął z zakłopotaniem w głosie i drugą ręką przeczesał włosy z tyłu głowy. Właśnie miał złamać serce tej małej istocie. Nigdy wcześniej tego nie robił i bał się jak dziewczyna zareaguje - Też powinienem ci coś wyznać. Touka ja też kocham kogoś, ale...
- Ale to nie jestem ja? - dokończyła za niego na co pokiwał twierdząco głową - Podejrzewałam to od samego początku, ale miałam nadzieję, że może miałabym jakieś szanse - odpowiedziała cicho ze smutkiem w głosie. Nic nie powiedział czekając na to czy jeszcze coś od niej usłyszy. Był szczerze zaskoczony jej reakcją. Spodziewał się raczej płaczu i histerii a tym czasem, Touka podeszła do tego bardzo dojrzale i ze zrozumieniem.
- To Lucy prawda? - spytała ale Natsu nie odpowiedział. Kiwnęła tylko głowa a po chwili uśmiechnęła się i dodała - Ale nikt nie zabroni mi walczyć prawda?

Zawsze będziemy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz