Rozdział 6

542 34 8
                                    

Lucy
Wandy siedziała przy łóżku Michio sprawdzając co jakiś czas stan jego zdrowia. Od strony fizycznej był wręcz okazem zdrowia więc przyczyny jego zachowania należało szukać gdzie indziej. Jego przypadek idealnie pasował do opisu ofiar których dotyczyło zlecenie magów z Fairy Tail. W sypialni Tamakiego byli również Gray, Erza i Natsu którzy omawiali następne kroki ich misji. Lucy weszła do pokoju z małą torebką przewieszoną przez ramię w której zawsze miała na wszelki wypadek apteczkę z bandażami i lekami. Podeszła do Natsu i nawet nie pytając go o zdanie podniosła jego prawą dłoń bliżej siebie chcąc ocenić jej stan. Ranki po paznokciach nie były jakoś szczególnie głębokie ale krew nadal jeszcze na nich nie zastygła. Wszystko wyglądało w porządku i jej interwencja nie była jakoś bardzo potrzebna ale mimo to powiedziała:
- Chodź. Trzeba to opatrzyć
- Dzięki Luc ale to tylko zadrapanie. Nic mi nie będzie - odpowiedział Dragneel z szerokim uśmiechem na ustach.
- Baka! - zawołała poirytowana - idziesz i koniec - dodała ciągnąć go za sobą do drzwi. Natsu spojrzał na Graya który tylko wzruszył ramionami i dalej obmyślał plan wraz z Erzą która nawet nie zwróciła na nich uwagi. Na korytarzach co jakiś czas były wnęki w których stała mała dwuosobowa kanapa obita jasnym kwiecistym wzorem. Lucy zaciągnęła na jedną z nich Natsu i zaczęła wyciągać z torebki patyczki kosmetyczne waciki i jakiś płyn w brązowej butelce. Heartfilia bardzo dobrze wiedziała, że Natsu nie potrzebuje jej opieki jednak wiedziona palącym ją wstydem i poczuciem winy czuła że jest mu to winna. Jakby nie było najpierw wyrzuciła Dragneela z jego własnej sypialni a później on stanął w jej obronie raniąc dłoń. w tamtej chwili nie czuła by zasłużyła na jego ochronę. Zamoczyła patyczek w płynie i rozpoczęła oczyszczanie małych ranek. Dłoń Natsu była w dotyku gładka i bardzo ciepła jednak można było odczuć jak wielka siła w niej drzemie.  Nie pamiętała kiedy ostatnio tak po prostu siedziała z Natsu sama. Przeważnie towarzyszył im Happy albo przyjaciele z Gildii. Nawet nie wiedziała jak bardzo jej tego brakowało. Starała się być bardzo delikatna i ledwo dotykała opuszkami palców jego dłoni. Jednak to wystarczyło by poczuła niepokojące mrowienie w podbrzuszu które nie dawało jej spokoju. Pomimo tego jak bardzo absurdalne to było zerknęła niepewnie na Natsu jakby bała się, że chłopak doskonale wie co się z nią dzieje. Napotkała jego intensywnie zielone tęczówki które bez skrępowania cały czas jej się przyglądały. Zrobiło jej się gorąco i to wcale nie dlatego że Dragoneel był chodzącym grzejnikiem. Na jej twarzy pojawiły się niechciane rumieńce i zawstydzona jeszcze bardziej przyłożyła się do opatrywania ran. Nigdy tak się przy nim nie czuła, więc co się zmieniło? a może zawsze tak było tylko nie zwracała na to uwagi? Lucy zauważyła, że nagle stała się mniej pewna jeśli chodziło o kontakty z Natsu. Jakby to co czuła stanowiło jakiś wielki problem. Stawiało w jej umyśle barierę która sprawiała, że zaczynała się czerwienić jak burak w sytuacjach w których nigdy wcześniej tego nie robiła. Zamyślona aż za bardzo przyłożyła się do swojego zadania bo przerwała jej głośny syk Dragneela.

- Przepraszam - burknęła nawet na niego nie spoglądając

Natsu

Potwornie zapiekło. Nie sądził, że tak mała upierdliwa ranka może tak boleć. Gdyby nie to, że mógł w spokoju obserwować Lucy  już dawno byłby z dala od tego podejrzanego płynu w butelce. Jej dłoń przyjemnie dotykała jego palców. Uśmiechnął się na widok rumieńców jakie wykwitły na jej policzkach. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że wyglądała jeszcze bardziej uroczo niż wcześniej. Jedyne co mu pozostało to delektować się właśnie takimi chwilami. Reszta na jego własne życzenie musiała pozostawać bez zmian i choć zaczynał dostrzegać, że być może gdyby tylko spróbował... Nie! nie mógł o tym nawet myśleć. Coś postanowił i tak musi zostać. Ni było wolno mu nikogo narażać na niebezpieczeństwo a już zwłaszcza Lucy. Był zbyt niebezpieczny. Po mimo tego że chciał być człowiekiem, że taką podjął decyzję ostatni rok pokazał mu jak bardzo się mylił. Nie miał już pojęcia kim tak naprawdę jest. Może i księga ENDa zniknęła, może i ziarna zostały zniszczone jednak jednego był pewien. Nie czuł się człowiekiem. Coś mrocznego w nim żyło i kusiło swoją nieograniczoną mocą. Gdy Dragneel opadał z sił to Coś przyzywało go do siebie. Tylko raz jak do tej pory stracił nad sobą panowanie. Byli wtedy z Happym na samotnej misji kiedy w pewnym momencie urwał mu się film a gdy otworzył oczy leżał pośrodku zgliszczy jakiejś wioski. Happy usmolony sadzą z przerażeniem i łzami w oczach szeptał jego imię tuląc się do niego. Na szczęście wtedy nikomu nic się nie stało i nie miał zamiaru by tamta sytuacja znowu się powtórzyła. 

- Gotowe - powiedziała Lucy z uśmiechem i zaczęła chować swoje przybory medyczne do torebki. 

-Dzięki Lucy - odpowiedział wyrwany z zamyślenia Natsu - chodźmy do reszty. Może ustalili już jakiś plan działania - dodał wstając ze swoją drogą bardzo wygodnej kanapy. Lucy Kiwnęła głową na zgodę i ruszyła za nim. Gdy weszli do pokoju okazało się że Moichi wreszcie się obudził i wyglądało na to, że na powrót można było z nim normalnie porozmawiać. Dragneel przepuścił Lucy i oparł się o framugę drzwi z założonymi rękami.

-Jesteście wreszcie. Czekaliśmy na was - rzekła Erza - a więc Moichi na spokojne opowiedz nam teraz co się stało - zwróciła się do Tamakiego

Moichi spojrzał po zebranych i zaczął mówić:

- Wczoraj w bibliotece jak zawsze chciałem zająć się pielęgnacją tamtejszych kwiatów. Zawsze to było moje ulubione zajęcie i nie wymagała zbyt wiele trudu. Jestem magiem wody więc jak zwykle chciałem podlać paprotki kiedy okazało się, że nie jestem w stanie wytworzyć nawet kropli wody. Czuję się jakbym był pusty w środku. Cała moja magia gdzieś się ulotniła. Wcześniej tego nie zauważyłem. Owszem czułem się trochę dziwnie ale zrzuciłem to na karb wczorajszych przeżyć. Magia jest całym moim życiem.

Wypowiadając ostatnie zdania po policzkach chłopaka zaczęły powoli spływać łzy. Lucy pomimo tego co wydarzyło się wcześniej ponownie chciała pocieszyć nowego znajomego. Natsu natychmiast się spiął przygotowując się na ewentualną obronę dziewczyny jednak tym razem na szczęście nic się nie stało. Odetchnął z ulgą i uśmiechnął się pod nosem. To właśnie była jego Lucy. Po mimo grożącego jej niebezpieczeństwa i tak była zawsze pierwszą osobą by komuś pomóc, pocieszyć albo wesprzeć. Najpierw kierowały nią uczucia i dobre serce co na dłuższą metę mogło być dla niej zgubne. Z tego względu zawsze był blisko niej bo choć o tym nie wiedziała, potrzebowała jego ochrony. Jednak równocześnie z tego samego powodu lepiej byłoby dla niej gdyby znajdował się jak najdalej stąd. Na tę myśl od razu spochmurniał. 

- Nie martw się - pocieszyła Tamakiego Lucy - znajdziemy tego kto to zrobił i odzyskasz swoją magię - zapewniła.

- Dobra ekipa! idziemy w teren - zakomenderował Gray - przesłuchamy mieszkańców i może trafimy na jakiś ślad.

- No to w drogę - dodała z uśmiechem Erza.

<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~

No i jest kolejny krótki rozdzialik :) Dziś Niedziela i jakoś tak mi się dziwnie pusto zrobiło bez nowego odcinka Fairy Taila. Jakie anime do obejrzenia polecacie?

Pozdrawiam i do następnego ;)

Zawsze będziemy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz