Rozdział 12

464 32 18
                                    

Lucy

Lucy musiała przyznać, że łatwiej było coś postanowić niż wykonać. Starała się zachowywać przy Natsu tak samo jak zwykle, co jej dobrze wychodziło. Problem tkwił w tym, że mimo wszystko czuć było w ich wzajemnych stosunkach ochłodzenie. Postronny obserwator mógł bez problemu zauważyć po ich sztywnej postawie, że coś jest nie do końca tak jak być powinno. Późnym popołudniem dotarli do Hargeonu. Stąd do Magnolii nie było już wcale tak daleko. Poza tym, ku uldze wszystkich oprócz Natsu i Wendy, pociągi kursowały normalnie. Erza uznała, że w takim wypadku nie muszą się aż tak spieszyć i spokojnie mogą zostać w mieście na noc. Nikt nie miał nic przeciwko oprócz Natsu, który nie posiadał nawet złamanego grosza przy duszy, by zapłacić za nocleg. Na szczęście nie było to jakimś dużym problemem, bo Smoczy Zabójca nie miał w tym względzie zbyt dużych wymagań. Wpakował się ze śpiworem do pokoju Graya i oznajmij, że śpi u niego. Jak się można było spodziewać fullbuster nie był tym faktem ani trochę zachwycony. Heartfilia zmęczona całodniowym marszem, wzięła szybki prysznic i ubrała się w swoją atłasową koszulę nocną, która sięgała ledwo połowy ud. Z niewiadomych przyczyn to ją właśnie zapakowali do jej torby Natsu i Happy. Swoje długie do pasa włosy zaplotła w gruby warkocz, żeby nie mieć rano problemów z ich rozczesaniem. Ułożyła się wygodnie w łóżku, które może nie było jakieś luksusowe jak u Michio, ale w porównaniu ze spaniem w namiocie zdawało się równie wygodne. Przykryła się kołdrą pod sam nos i bardzo szybko zapadła w głęboki sen. Znajdowała się na środku chodnika w Magnolii i razem z Grayem i Happym, pochylała się nad księgą ENDa. W jej wnętrzu płonął żywy ogień należący do Natsu. Na jej skórze pojawiła się czerwona pajęczyna, biegnąca od prawej dłoni aż do policzka. Całe ciało stało się tak gorące, że nie można jej było nawet dotknąć. Gray chłodził ją swoją lodową mocą, a ona pomimo ogromnego cierpienia spisywała w księdze wszystkie wspomnienia związane z Dragneelem. Przelała na papier wszystkie swoje uczucia i wolę życia, mając nadzieję, że w ten sposób uratuje przyjaciela. Jednak w pewnym momencie sen zmienił się w jeszcze większy koszmar. Księga zaczynała się bronić wyrzucając z siebie łańcuchy czerwonych liter, które okładały Lucy próbującą pisać. Każde zetknięcie łańcucha z jej skórą pozostawiało po sobie głębokie rany z których, obficie tryskała krew. Im bardziej Heartfilia starała się napisać na karcie choć jedno słowo, łańcuchy zawijały się w okół jej nadgarstków blokując ruchy dłoni i odrzucając ją od księgi. Gray z całych sił próbował odciągnąć Heartfilię od niebezpiecznych macek, ale ona po mimo dużej utraty krwi z dziesiątek nacięć na skórze, nie miała zamiaru się poddać. W końcu chodziło o Natsu. Była gotowa poświęcić własne życie byle tylko go uratować. Fullbuster chwycił ją w żelaznym uścisku nie pozwalając zbliżyć się do księgi, która zajęła się ogniem. Lucy zaczęła drapać, szarpać się i awanturować. Puki była w stanie pisać, nie było mowy o tym aby się poddała. Tym czasem płonąca księga zaczęła wydobywać z siebie obrzydliwy smród siarki. Nie trwało długo za nim obróciła się w pył. Gray wreszcie puścił Heartfilię która zaniosła się płaczem.

Natsu

Natsu przytargał do sypialni Graya swój plecak ze śpiworem i rozgościł się na środku pokoju. Niczego nieświadomy Fullbuster, brał właśnie gorący prysznic. Gdy wyszedł z łazienki potknął się o bagaż, którego ewidentnie wcześniej tam nie było. Zaklął siarczyście, a gdy podniósł głowę zobaczył na środku pomieszczenia Natsu wygodnie rozłożonego na śpiworze.
- No chyba żartujesz zapałko - powiedział oniemiały na widok przyjaciela.
- Gdzie niby indziej miałbym spać lodówo? - spytał spokojnie Natsu.
- Jak to gdzie? Nie byłoby tak czasem lepiej u Lucy?
- W tej chwili to wykluczone - burknął Dragneel.
- aaaa... Czyli jednak coś faktycznie między wami nie gra - stwierdził Gray - no pochwal się zapałko co znów zmalowałeś?
- oprócz tego, że wcieliłem w życie plan dotyczący ochrony Lucy to nic - odparł spokojnie choć wcale tak się nie czuł.
- A więc to o to chodzi. Jesteś pewny że tego właśnie chcesz - spytał powątpiewająco
- Nie, nie jestem! - Wybuchnął - Cholera Gray! Gdybym był tego pewny, to nie dopuścił bym do sytuacji w której o mały włos ją pocałowałem - wypalił.
- Co zrobiłeś!? - Zawołał niedowierzająco Fullbuster. Od dawna wiedział, że prędzej czy później Natsu i Lucy połączy coś więcej. Ba! Cała gildia to wiedziała, co nie zmieniało faktu, że i tak był szczerze zaskoczony tym co usłyszał.
- Prawie ją pocałowałem - powtórzył ze złością Dragneel. Happy zakrył łapkami pyszczek i z ledwością powstrzymał się by nie zawołać swojego " Oni się Luuubiiiią".
- Może właśnie to trzeba było zrobić. Teraz oboje i tak nie wyglądacie na zbyt szczęśliwych - skwitował przyjaciela Gray.
- Liczy się to, że co by się nie wydarzyło i tak w jakimś sensie, zawsze będziemy razem.
Gray westchnął teatralnie i rzucił:
- Jak chcesz zapałko.
- Gołodupiec - burknął Natsu.
- Coś powiedział Płomyczku!?- Fullbister zmierzył groźnie Dragneela.
- To co słyszałeś Mrożonko! Chcesz się bić? - Zawołał nabuzowany Salamander.
- Dawaj! - Równie głośno odpowiedział Zabójca Demonów. Po chwili dało się słyszeć głośne walenie pięścią w ścianę.
- Nie zmuszajcie mnie bym do Was przyszła - rozległ się groźny głos Erzy dobiegający z sąsiedniego pokoju.
- Nie trzeba Erza, już wszystko w porządku! - Zawołali zgodnie chłopcy.

Magnolia

Od zeszłego wieczora cała Gildia Fairy Tail została postawiona na nogi. Minęła ponad doba odkąd Touka z Levi poszły na zakupy i do tej poryj jeszcze nie wróciły. Utworzono kilka grup poszukiwawczych i rozesłano je po całym mieście. Gajeel dowodził jedną z nich. Ze zrozumiałych względów, nie był w stanie usiedzieć na miejscu. Grupy komunikowały się między sobą lacrimami, a nad komunikacją z bazy głównej czuwał Warren. Jak do tej pory nikt nic nie widział i nie słyszał na temat dziewczyn. Było to cokolwiek dziwne, bo na bazarze przecież zawsze były tłumy ludzi. Jedynym wyjściem było uznanie iż dziewczyny nigdy na rynek nie dotarły. W okolicach południa urwał się także kontakt z Gromowładnymi co znacząco obniżyło morale pozostałych drużyn poszukiwawczych. Po ponad dobie na nogach Panter Lili siłą przytargał czarnowłosego Smoczego Zabójcę do Gildii. Redfox, po mimo widocznego zmęczenia nie chciał słyszeć o żadnym odpoczynku, dopóki nie odnajdzie Levi całą i zdrową. Jeśli coś stanie się jej i dziecku, bez wahania zabije tego kto ich skrzywdził. Makarov żałował, że w tej chwili nie ma z nimi Wendy, która z pewnością swoją magią zaradziłaby coś na wzburzonego Redfoxa. Lili musiał użyć na przyjacielu podstępu. Wlał mimochodem do jego napoju środek nasenny, przygotowany przez Porlyusica. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wycieńczony Gajeel szybko padł jak kłoda uderzając czołem o blat stołu. Lili zaniósł go do pokoju szpitalnego na piętrze budynku i położył na jednym z łóżek. Późnym wieczorem drzwi do Gildii gwałtownie się otworzyły i do środka, pewnym krokiem weszli Gromowładni z Laxusem na czele. Coś jednak ewidentnie było nie tak. Przybyłych członków Fairy Taila otaczała jakaś złowroga aura a ich tęczówki jarzyły się na biało. Młody Dreyar wysunął się bardziej do przodu.
- Poddajcie się niewierni. Czas abyście odrzucili ciemnotę w jakiej żyjecie i przejrzeli na oczy. Pozwólcie się wybielić w imię Czcigodnej Białej Wiedźmy! - zawołał Laxus do zebranych. Makarov, ścisnął mocno swoją pomarszczoną dłonią poręcz wózka inwalidzkiego. Brak władzy w nogach sprawiał, że nie mógł w pełni skorzystać ze swojej mocy. Tym czasem jego wnuk stał się potężnym magiem i w obecnym stanie nie miał pewności, czy da radę pokonać go w pojedynkę. W Gildii pozostało tylko parę magów średniej klasy którzy w starciu z Gromowładnymi nie mieli żadnych szans. Cała reszta członków Fairy Tail właśnie patrolowała ulice, a przynajmniej tak myślał Makarov, dopóki nie zobaczył za plecami Freeda, Bickslowa i Evergreen reszty swoich dzieci które w mroku świeciły białymi oczami. Dokonał szybkiej oceny sytuacji. Jedynymi osobami które pozostały w Gildii a które mogły coś zdziałać były Juvia, Mira, Panter Lili i śpiący na górze Gajeel. Mistrz nie miał zbyt dużego wyboru i po krótkiej chwili namysłu zawołał do Lockser:
- Juvia! Przyjmuję Twoją misję i zlecam Ci jej wykonanie w trybie natychmiastowym!

Zawsze będziemy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz