Rozdział 17

417 34 14
                                    


Natsu

Erza kurczowo trzymając Natsu odciągała go od Gildii. Dragneel szarpał się z nią próbując uwolnić z jej mocnego uścisku.
- Puszczaj Erza! - warczał na Scarlet - Nie mogę jej tam zostawić! Musimy po nią wrócić!
Erza jednym zamaszystym ruchem obróciła go twarzą do siebie. Jej groźna mina nie zrobiła na nim żadnego wrażenia . Czerwonowłosa mocno ścisnęła go za przedramiona mówiąc:
- Wrócimy po nią Natsu. Wrócimy po wszystkich, ale teraz nie mamy żadnych szans, by ich uratować.
Widząc że napięte dotąd mięśnie Natsu rozluźniły się, Scarlet go puściła. Wtedy niebo przeciął słup jasnego światła wokół którego, dziesiątki mniejszych promieni, jak spadające gwiazdy runęły w dół. Po okolicy rozległ się potężny huk, a z miejsca w którym znajdowała się Gildia, buchnął kłąb wzbitego w powietrze szarego pyłu. 
- Uranometria - powiedział zdjęty lękiem Gray.
- Lucy - powiedział prawie równocześnie z Fullbasterem Natsu, czując strach o dziewczynę. Erza nawet nie zdążyła zareagować, kiedy Natsu pędem ruszył w kierunku Gildii.
Scarlet i Gray spojrzeli na siebie a po chwili chłopak rzekł:
- To jest szalone
- Wiem - odparła Erza - a mimo to i tak tak pójdziemy - dodała z lekkim uśmiechem - Wendy zaopiekuj się Juvią.
Natsu bardzo szybko znalazł się pod drzwiami Gildii. W dachu budynku, znajdowała się potężna wyrwa po zaklęciu, które rzuciła Lucy. Za nim zdążył otworzyć drzwi dołączyli do niego Erza i Gray. Nacisnął na klamkę i weszli do środka. Gdy kurz wreszcie opadł na ziemię, ich oczom ukazał się wypalony okrąg w podłodze, w miejscu w którym stała Biała Wiedźma. Jednak jej samej a także Lucy, nigdzie nie było. Członkowie Gildii zostali odrzuceni mocą zaklęcia na cztery strony. Niektórzy leżeli na połamanych elementach wyposażenia a inni, po prostu osunęli się po ścianach. Mira jako pierwsza zaczęła się podnosić odrzucając na bok oparcie krzesła. Erza i reszta stanęli w pozie gotowej do walki. Starsza siostra Strauss, stanęła na chwiejnych nogach przyciskając dłoń do czoła, jakby kręciło jej się w głowie.
- Erza, Natsu, Gray? wróciliście? - spytała przytomnie spoglądając na nich - o Boże co tu się stało!? - zawołała rozglądając się po Gildii. Pozostali również zaczęli się podnosić i otrzepywać z pyłu
- Co to za płaszcz? skąd ja go w ogóle mam? - zastanawiała się Laki.
- Ale męsko! - zawołał Elfman.
- Salamander coś Ty znowu zrobił! - ryknął Gajeel  - znowu wysadziłeś Gildię!
- Na prawdę Gajeel? pierwsze czym się przejmujesz w tej chwili to dziura w dachu? - spytała z przekąsem McGarden.
- Levi - wyszeptał z ulgą Gajeel i przytulił ja delikatnie i z czułością do siebie, na co ta się uśmiechnęła.
- Przyjaciele - powiedziała wzruszona Erza i podbiegła do Miry przytulając ją mocno.
- Co się stało? - spytała zdumiona Strauss.
Siła z jaką Uranometria sięgnęła celu, wyrwała wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu z transu, w jakim się znajdowali. Biała Wiedźma straciła nad nimi kontrolę, jednak nadal mogła korzystać z wykradzionej im magii. Nikt z przebudzonych w tej chwili magów, nie był w stanie korzystać ze swoich umiejętności.  Ważne jednak było to, że już nie stali po przeciwnych stronach barykady i sytuacja choć nieciekawa, nie była już ta beznadziejna jak jeszcze parę chwil wcześniej. Nie ulegało wątpliwości, że Biała Wiedźma przetrwała atak i musiała zabrać ze sobą Heartfilię. Zapach Lucy był dla Natsu wyjątkowy więc jeżeli ktoś miał ją odnaleźć, to mógł to być tylko on. Niestety jak zdążył już zauważyć nie było to takie proste.

Lucy

Lucy czuła się nie najlepiej. Na zaklęcie którego użyła, wykorzystała prawie całą swoją moc magiczną. Otworzyła powoli oczy mrużąc je od rażącego światła. Siedziała w niewygodnej pozycji na podłodze. Ręce krępowała za plecami gruba szorstka lina, która przecierała skórę na jej nadgarstkach. Gdy oczy już przyzwyczaiły się do panującego w pomieszczeniu oświetlenia, rozejrzała się dookoła i aż zachłysnęła na widok tego, co ujrzała. Znajdowała się w mieszkaniu, które było prawie identycznym lustrzanym odbiciem jej własnego. Co prawda meble i dodatki znacząco się różniły, ale cały układ pozostał taki sam. 
- Wyglądasz na zaskoczoną - stwierdziła białowłosa. Dziewczyna, siedziała wygodnie na łóżku stojącym pod oknem i najwyraźniej, obserwowała ją od dłuższego czasu.
- Jak pewnie już zauważyłaś, jesteśmy w tej samej kamiennicy w której znajduje się twoje mieszkanie. W zasadzie to jest to mieszkanie na przeciw Twojego - wyjaśniła choć Lucy wcale ją o to nie spytała - Touka wzięła udział w kilku misjach i za zarobione pieniądze, przeprowadziła się wczoraj do tego mieszkania. To chwilowo najlepsza kryjówka. Wiem, że Smoczy Zabójcy mają wyczulone węchy ale mało prawdopodobne, by od razu nas tu znaleźli. Przecież jesteśmy w pobliżu Twojego mieszkania więc to normalne, że jest tutaj Twój zapach...
Lucy przełknęła powstałą w gardle gulę. Wiedźma miała rację, bo w końcu najciemniej jest pod latarnią. Natsu pewnie przetrząsa teraz całą Magnolię, ale nie pomyśli by zajrzeć tutaj. 
- Co prawda straciłam kontrolę nad członkami Fairy Taila, ale mam Ciebie. Nadasz się na zakładnika a może nawet moją żywą tarczę, jeśli Ci rozkażę - zachichotała i nagle diametralnie zmieniła się na twarzy. Chwyciła się obiema rękami za głowę, jakby ta nagle ją okropnie zabolała i osunęła się na kolana. Po chwili podniosła zapłakaną i przerażoną twarz, z niebieskimi oczami zamiast białych. Spojrzała na Lucy a po jej twarzy przemknął cień grymasu, jakby cały czas była poddana jakiemuś wielkiemu wysiłkowi. 
- Jesteś Touka prawda? - spytała Lucy. Dziewczyna pokiwała głową twierdząco.
- A Ty to pewnie Lucy Heartfilia - powiedziała dziewczyna, na co Lucy tylko się uśmiechnęła. 
- Nie mam zbyt wiele czasu - powiedziała z trudem białowłosa
- o co chodzi Tej Wiedźmie ? -spytała Lucy - mówiła coś o jakiejś doktrynie ale nie mam pojęcia co nią kieruje.
- Biała Wiedźma żyje już 100 lat i pojawia się tam gdzie jest zbyt duże skupisko mocy magicznej. Gdy tylko znajdzie swój cel od razu pochłania jego magię, wybiela. Uważa, że zbyt duża ilość mocy jest zła, że ludzie nią władający czynią prędzej czy później zło. Przez prawie wiek oglądała poczynania Czarnego Maga  Zerefa. Widziała jak korzystał ze swojej potężnej magii. W wyniku jego działań zginęło tysiące ludzi. Biała Wiedźma chce, by na świecie panował pokój a takowy można osiągnąć tylko, jeśli silni magowie zostaną wybieleni - mówiła z trudem Touka a na jej czole pojawiły się krople potu - Mag uroków może rzucić na mnie zaklęcie separacji i pozbyć się Białej Wiedźmy - zdążyła jeszcze powiedzieć, zanim Lucy usłyszała wydobywające się z jej ust słowa:
- Zamilcz Touka
Biała Wiedźma, z szyderczym uśmiechem podniosła się z klęczek i spojrzała na Lucy złowrogo.
- Wiesz za dużo. Touka własnie podpisała na Ciebie wyrok. Białowłosa zaczęła zmniejszać po między nimi dystans. Zebrała w prawej ręce kulę białej mocy, którą rzuciła prosto na bezbronną Heartfilię. Ku jej zdumieniu atak nie dosięgnął swojego celu, bo na jego drodze stanął szczupły brunet w okularach i czarnym garniturze.
- Lokie - wyszeptała z mieszaniną radości i ulgi w głosie Blondynka. 
- Hmm... Interesujące - skwitowała Wiedźma - bardzo ciekawą magią dysponujesz. Mało kto potrafi wezwać przyzwańca bez przedmiotu czy użycia jakichkolwiek znaków
- Nikt mnie nie wezwał. Jestem tu bo nie mogę pozwolić by stała jej się krzywda - syknął wściekły Leo.
- Kłamiesz - stwierdziła Wiedźma - jesteś tylko jej sługą, więc oprócz posłuszeństwa nie jesteś jej nic winien - dodała pewnie
- Lucy nie traktuje mnie jak sługę. Jesteśmy przyjaciółmi - powiedział przez zaciśnięte zęby Lokie.
- To niedorzeczne. Lucy jest magiem i w każdej chwili może zostać mordercą jak Zeref.
- Zamykam Bramę Lwa - wyszeptała z wysiłkiem Lucy - Wybacz Lokie - dodała jeszcze nim Duch zniknął.
- Zdajesz sobie sprawę wiedźmo, że nie masz bladego pojęcia o Zerefie? - Zwróciła się do Białowłosej - Opierasz na jego czynach swoją pokręconą teorię, a tak naprawdę nic nie wiesz - rzuciła Lucy w jej kierunku. Była wdzięczna Leo za pomoc ale wiedziała, że wystarczy jedno pstrykniecie palcami przez Wiedźmę a Gwiezdny Duch zniknie. Jedyne co mogła w tej chwili zrobić, to kupić Natsu wystarczająco dużo czasu by zdążył ją odnaleźć.
- Wiem dość. Widziałam zbyt wiele okrucieństwa, by cokolwiek mogło mnie przekonać do zmiany zdania - powiedziała, po czym podeszła do Lucy i mocno ściskając ją za podbródek dodała - Ludzie rozróżniają magię na dobra i demoniczną. Problem tkwi w tym, że magia jest tylko biała. To ludzie zmieniają jej naturę wykorzystując ją do złych czynów.
- Nie wszyscy ludzie są źli - powiedziała z trudem Heartfilia
- Nikt nie rodzi się zły Lucy - przyznała Biała Wiedźma - ale prędzej czy później takim się stanie
- Żal mi cię - powiedziała blondynka - musiałaś bardzo cierpieć w przeszłości skoro nie wierzysz w istnienie dobrych ludzi.
- Zamilcz! - krzyknęła Wiedźma zamaszystym ruchem uderzając Lucy w twarz. Ta jednak nie przerwała swojej wypowiedzi.
- Musiałaś mieć smutne dzieciństwo. Samotna, wyszydzana przez innych...
-Powiedziałam ZAMILCZ! - ryknęła zdzielając Lucy pięścią w policzek. Heartfilia wypluła krew, która zebrała jej się w ustach. W trakcie uderzenia ugryzła się boleśnie w język. Zaczerwieniony policzek zaczął bardzo szybko puchnąć.
- Byłaś gnębiona przez otoczenie i nikt nie chciał Ci pomóc. To przykre - powiedziała cicho blondwłosa. W oczach Białej Wiedźmy zapaliły się iskry furii.
- ZAMKNIJ SIĘ! - wrzeszczała i bez opamiętania zaczęła bić bezbronną Lucy gdzie popadło. 
- Dobrzy magowie istnieją i na pewno znałaś kogoś takiego - wychrypiała w przerwach między uderzeniami Heartfilia.
- ahrrrrr! - zawyła z szaleństwem wypisanym na twarzy Wiedźma
- Na pewno miałaś kogoś kto się o Ciebie troszczył, kto był dla Ciebie ważny - kontynuowała Heartfilia
- ZAMILCZ! ZAMILCZ! ZAMILCZ! - Krzyczała dysząc ciężko Wiedźma
- Zeref też miał kogoś takiego...
- Zeref? Zeref go zabił! - Wrzasnęła wściekle białowłosa, po czym osunęła się ze łzami w oczach i powtórzyła już ciszej - Zeref go zabił...

Zawsze będziemy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz