Lucy
Kolejne dni były dla Lucy mało przyjemne. Touka małymi kroczkami przyzwyczajała ja do normalności. Wyciągała z karczmy i zabierała między ludzi a także, kazała jeść posiłki przy barze wraz z innymi. Na samą myśl o tym Heartfilia już zaczynała drżeć i się pocić. Na każdym takim wyjściu, rozglądała się spłoszona dookoła i kuliła się w sobie, widząc jak ktoś na nią spogląda. Chowała się za Touką jakby to miało sprawić, że ludzie przestaną na nią patrzeć, jednak szybko zrozumiała, że odnosi wręcz przeciwny skutek. Zrozumiała, że ukazując w sposobie poruszania się pewność siebie choćby tylko pozorną, ludzie zaczynają traktować ją jak pierwszą lepszą osobę z tłumu, a nie chowające się po kątach dziwadło. Nadal jednak nie odważyła się nikogo dotknąć a gdy przez przypadek, otarł się o nią jakiś chłopak, natychmiast cała się wzdrygnęła odskakując od niego jak oparzona, sprawiając tym samym wśród świadków zdarzenia wrażenie snobki, która została zbrudzona dotykiem wieśniaka i odsuwa się z niesmakiem. Lucy nie mała pojęcia jakim cudem Touka dała radę sama przez to przejść. Niby nic się nie zmieniło, bo to nadal był ten sam świat w którym żyła odkąd pamięta. Teraz jednak musiała od nowa nauczyć się w nim funkcjonować, jak małe dziecko które dopiero zaczyna go poznawać. Cieszyła się, że ma wsparcie Touki która przez te dni okazała się nieocenioną pomocą. Dzięki niej, z dnia na dzień czuła się silniejsza i choć nadal jeszcze nosiła bandaże, uniemożliwiające jej drapanie skóry na rękach to z większą pewnością siebie wychodziła do ludzi. Kontakty z nimi ograniczała jednak do niezbędnego minimum. Za nim chłopcy wrócili bandaże zniknęły a Lucy, była w stanie choć trochę się uśmiechać przynajmniej na powitanie. Happy z impetem wpadł na nią przytulając się do jej obfitego biustu. Lucy zamarła na moment cała sztywniejąc. To był przecież tylko Happy, który się za nią stęsknił uprzytomniła sobie. Wypuściła z płuc powietrze i rozluźniająca się z delikatnym uśmiechem odwzajemniając uścisk. Nie wykonała jednak żadnego ruchu by przywitać Natsu i Graya w taki sposób, jaki zawsze to czyniła.
- Jak się czujesz Lucy? - Spytał Dragneel. Heartfilia spłonęła rumieńcem uzmysławiając sobie, że ostatni raz gdy się widzieli na własne oczy oglądał jak ktoś ją rozbiera. Już nie chodziło o to, że mógł zobaczyć więcej jej ciała niż wypada. On był świadkiem TEGO! WIDZIAŁ ją w takiej sytuacji! Nie była w stanie spojrzeć mu w oczy i ze wzrokiem, wbitym w podłogę powiedziała cicho:
- Trochę lepiej.
- Jak minęła wam podróż? Trochę zabawiliście w mieście - usłyszała głos Touki zmieniającej temat za co była jej niezmiernie wdzięczna.
- Poszło całkiem gładko i bez najmniejszych komplikacji - odparł z uśmiechem Gray - Dick załatwił wszystko co miał zaplanowane a zapałka, doprowadził na skraj załamania nerwowego właściciela pensjonatu po tym, jak wyczyścił z jedzenia całą jego kuchnie podczas nocnej eskapady. Biedak nie miał rano nic do podania klientom na śniadanie.
- Powiedział, że mamy się czuć jak u siebie, poza tym byłem głodny i nie rozumiem w czym problem - burknął zakładając ręce na piersi. Lucy wyobraziła sobie tą sytuację i mimowolnie zaczęła się śmiać.
- Nareszcie - westchnęła Touka z uśmiechem. Choć wiedziała, że przed Lucy jeszcze kilka wyzwań, jej szczery śmiech to było już coś. Zresztą nie powinno jej to dziwić bo sama pamiętała jak się czuła gdy pojawił się w jej życiu Natsu. Prawdę powiedziawszy właśnie na to liczyła. Widziała ile tych dwoje dla siebie znaczy i pokładała spora nadzieję w tym, że ta znajomość tylko Heartfili pomoże. Był już wieczór i Lucy siedziała teraz na łóżku po turecku pogrążając się we własnych myślach, co jej się ostatnio często zdarzało. W pewnym sensie jej to pomagało w zaakceptowaniu tego, co się stało i zastanawianiu się nad tym co dalej. Niestety jednocześnie wprowadzało j to w stan przygnębienia. Cieszyła się, że Natsu wrócił. Bardzo za nim tęskniła i choć ostatnich kilka dni było wyczerpujących emocjonalnie, ani na chwilę nie przestała o nim myśleć. Nie sądziła jednak, że przy ponownym spotkaniu jej własne zachowanie będzie tak drętwe, choć dusza gdyby mogła wyrwałaby się z jej piersi i z radości rzuciła wprost w jego ramiona. Ciało jednak całe zesztywniało, jakby wcale nie chciało mieć nic wspólnego z jakimikolwiek facetami, a żołądek ścisnął skurcz powodując lekkie mdłości. Dlaczego tak się poczuła? Przecież to był Natsu, jej Natsu którego kochała. A mimo to, jej ciało reagowało na niego jak na kogoś obcego i potencjalne źródło niebezpieczeństwa.
- Nie od razu Rzym zbudowano Lucy - powiedziała Touka wchodząc do sypialni.
- Słucham? - Spytała zdezorientowana dziewczyna.
- Myślisz o tym jak się czujesz przy swoich przyjaciołach prawda? - Zapytała a gdy Heartfilia przytaknęła kontynuowała - z czasem będzie tylko lepiej zobaczysz.
Ścisnęła mocno jej dłoń przysiadając na brzegu łóżka. Lucy spojrzała na nią ze smutkiem wypisanym na twarzy. W tej chwili bynajmniej wcale nie byłaby tego taka pewna. Nie miała pojęcia co musiałoby się stać aby pokonała odgradzający ją od nich w tej chwili mur.
CZYTASZ
Zawsze będziemy razem
FanfictionPo zwycięskiej wojnie z Zerefem i Acnologią w Magnoli zapanował spokój. Gdy Lucy wreszcie zrozumie co czuje do Natsu, w Gildii pojawia się urocza dziewczyna Touka która twiedzi, że Smoczy Zabójca to jej ukochany. Dragneel zaś musi zmierzyć się z cz...