Rozdział 15

454 29 13
                                    

Natsu

Natsu cieszył się jak małe dziecko, kiedy wreszcie mógł wysiąść z pociągu na stacji w Magnolii. Jedyną pociechą korzystania z tego środka transportu, była możliwość leżenia na wygodnych kolanach Lucy. Jednak tym razem, na własne życzenie pozbawił się tego luksusu, przez co podróż nagle stała się o wiele trudniejsza do zniesienia. Gdy tylko ich stopy dotknęły ziemi, nie zastanawiając się ani chwili, ruszyli biegiem prosto do Gildii. Z zewnątrz, budynek wyglądał tak samo jak zawsze i nie widać było na nim żadnych oznak jakiejkolwiek walki. Główne drzwi również jak zwykle były otwarte, a gdy weszli do środka nie zastali absolutnie nikogo. Główna sala błyszczała czystością, jednak brakowało w niej zwyczajowego gwaru członków Fairy Taila i Miry za barem. 
- Trzeba się tu rozejrzeć, gdy coś lub kogoś zobaczycie natychmiast wołajcie - zadecydowała Erza
- Nie będzie takiej potrzeby moje dzieci - usłyszeli dobrze im znany głos Mistrza Fairy Taila. Makarov stał o własnych siłach i uśmiechał się do nich dobrotliwie, jednak jego źrenice żarzyły się białym blaskiem - widzę, że Juvi udało się do Was dotrzeć. Dobra robota córko - pochwalił Lockser i po chwili dodał - Najwyższy czas wybielić najsilniejszą drużynę Fairy Taila.
Przy boku Makarova pojawili się inni członkowie gildii, a każdy z nich co do jednego miał białe źrenice. Na ramionach mieli zarzucone, białe płaszcze z kapturem z wyszytymi na nich czarną brokatową nicią znakami. Było dokładnie tak jak się obawiali. Wszyscy zostali wybieleni łącznie z Makarovem, który w dodatku odzyskał siły w nogach i stanowił dla nich nie lada wyzwanie. Bez pomocy kogokolwiek z zewnątrz, nie mieli szans w tym starciu. W dodatku członkowie Sabertooth nadal się nie pojawili. 
- O co tu chodzi do Cholery! - Ryknął na całe gardło Dragneel.
- Wszyscy jesteście winni pogwałcenia mojej doktryny. Jesteście zbyt potężną Gildią, a raczej byliście, bo zaraz wszyscy będziecie należeć do mnie - usłyszeli czyjś śpiewny głos. Stojąca na środku grupa magów w płaszczach rozstąpiła się, ukazując siedzącą na barze białowłosą dziewczynę z czarnymi kokardkami przypiętymi do sprężystych loków. Serce Natsu zamarło.
- Touka - wyszeptał z niedowierzaniem szeroko otwierając oczy.
- Jak miło, że jednak poznałeś to ciało Natsu - powiedziała zeskakując z lady i idąc w jego kierunku - jednak w tej chwili masz przyjemność poznać Białą Wiedźmę.
- Co zrobiłaś Touce! - krzyknął wkurzony zaciskając mocno pięści w których zapłonął ogień.
- Och puki co, nic złego. Po prostu pożyczyłam sobie to ciało, a jego właścicielka jest gdzieś tam w środku - powiedziała - Ale wiesz co? Drogi Natsu? jeśli wystarczająco długo pozostanę w tym ciele, ona w końcu zniknie - prawie wyszeptała ostatnie słowo do jego ucha, po czym zwinnie odskoczyła, gdy Dragneel chciał ją uderzyć, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał. Nie był w stanie jej skrzywdzić. Biała Wiedźma czy nie, to nadal było ciało tej delikatnej, sympatycznej Touki, którą spotkał ponad rok temu. To prawda, że rzadko zapamiętywał osoby z którymi się spotykał, a tym bardziej dotyczyło to jego rocznego treningu. Touka była jednak wyjątkiem, który bardzo dobrze zapamiętał. 

Ponad rok wcześniej

Samotna dziewczyna przechadzała się po lesie w poszukiwaniu  ziół. Chciała je sprzedać miejscowej zielarce za dobrą cenę. Nie spodziewała się jednak, że na swojej drodze napotka dwóch mężczyzn w podziurawionych ubraniach. Nie wyglądali ani trochę przyjaźnie i tak też się nie zachowywali. Jeden z nich szarpiąc się z nią wyrwał z jej dłoni sakwę pełną świeżo nazbieranych ziół. Drugi obrzydliwie rechocząc zaczął kopać do klęczącej podrapanej dziewczyny, mając z tego niezły ubaw. Białowłosa zakryła rękami głowę i zaczęła błagać by zostawili ją w spokoju. Natsu usłyszał płaczliwe wołanie za którym po prostu podążył. Nie był w stanie przejść obojętnie wobec ludzkiej tragedii. Wtedy z punktu widzenia dziewczyny wydarzył się cud. Przed nią nie wiadomo skąd pojawił się młody chłopak, który zionął ogniem jak prawdziwy smok, ratując ją przed złodziejami. Mężczyźni nie byli dla Natsu żadnym wyzwaniem i wystarczył jeden ryk ognistego smoka, żeby zwiewali gdzie pieprz rośnie. Uciekając w popłochu przynajmniej zostawili sakwę którą zamierzali ukraść. Natsu podał rękę nieznajomej, która przedstawiła się jako Touka.  Sądząc po rozkloszowanej sukience którą miała na sobie i  fryzurze, nie wydawała się zwyczajną miejscową dziewczyną. Dragneel zaprowadził ją do skromnego obozowiska, jakie zbudowali wraz z Happym i podzielili się z dziewczyna jedzeniem. Touka na początku była bardzo nieśmiała i ciągle się rumieniła. Kiedy jednak zaczął zadawać jej pytania i z nią rozmawiać, nagle okazało się, że jest bardzo sympatyczną i miłą osobą. Tak jak podejrzewał, Touka nie była prosta wieśniaczką. Była córką bogatego inwestora, który miał swoje udziały w liniach kolejowych. Touka zatem została wychowana na pannę z dobrego domu zupełnie jak Lucy. Białowłosa chciała zacząć żyć po swojemu i uwolnić się z pod klosza wymagających rodziców. By tego dokonać wymykała się wieczorami z domu i chwytała każdej pracy, jaką była w stanie wykonać. Zbierała pieniądze by móc wyprowadzić się z domu i żyć własnym życiem. Natsu już kiedyś słyszał podobną historię i aż uśmiechnął się do swoich wspomnień. Tym razem jej zleceniem było własnie zbieranie ziół, jednak w życiu nie przypuszczałaby, że może jej przytrafić się coś złego. 
- Dziękuję Natsu. Jesteś moim Bohaterem - powiedziała nieśmiało rumieniąc się na twarzy.
- Nie ma sprawy - odparł zakłopotany Natsu, odruchowo mierzwiąc dłonią włosy z tyłu głowy - cały przyjemność po mojej stronie
- Oni się L.....
- Przestań Happy! - zawołał poirytowany Natsu. O ile takie stwierdzenie padające z ust przyjaciela przy Lucy, nie stanowiło dla niego żadnego problemu, o tyle strasznie go drażniło w obecności kogoś innego. Niebieski Exceed zwiesił głowę zasmucony wbijając wzrok w ziemię. 
- Już dobrze Happy - powiedział do niego i mocno do siebie przytulił co sprawiło, że przyjacielowi od razu poprawił się humor - Chyba powinniśmy odprowadzić Cię do domu Touka. Lepiej żebyś nie chodziła sama po ciemnym lesie.
- Jesteś taki rycerski - powiedziała przyciskając dłonie do piersi na co Dragneel lekko się zaśmiał. Ku jego zdumieniu okazało się, że Touka mieszka spory kawałek za miastem w średniej wielkości domu z niewielkim terenem dookoła. Natsu wyobrażał sobie bardziej coś w stylu olbrzymiej posiadłości w jakiej mieszkała Lucy. Pożegnali się pod bramą i umówili na następny dzień. Dragneel miał dziwne przeczucie, że napad na Touke nie był zwykłym zbiegiem okoliczności i wolał mieć na nią oko przez jakiś czas. Następnego dnia po ostrym treningu wraz z Happy ruszyli na umówione spotkanie. Touka czekała na nich pod posągiem na środku rynku. W ręce trzymała wiązki zasuszonych ziół które zebrała w lesie. Rozpromieniła się na ich widok a w oczach pojawiły się iskierki radości. Jej humor był zaraźliwy do tego stopnia, że Dragneel odpowiedział jej tym samym. Białowłosa zaprowadziła ich do pod drzwi zielarki. Puścił Toukę przodem i wchodząc za nią do środka zamknął drzwi. Pomarszczona tęga kobieta w średnim wieku nie wyglądała na zadowoloną z widoku Touki. Dziewczyna jednak podeszła do lady i położyła na niej wiązki roślin.
- Przyniosłam to co pani zamówiła - powiedziała
Zielarka zerknęła z ukosa na zasuszone kwiaty i liście po czym położyła przed Touką 50 klejnotów.
- Przecież umówiliśmy się na 100 - burknęła Touka nadymając policzki 
- Są słabej jakości - machnęła niedbale ręką zielarka
- Przecież nawet na nie nie spojrzałaś - zwrócił kobiecie uwagę Natsu
- A Ty kim jesteś, że masz czelność wtrącać się w nie swoje sprawy - obrzuciła go pogardliwym wzrokiem
- Kimś kto dba o interesy tej Damy - odparł zakładając ręce na piersi - Jest tu ktoś jeszcze oprócz Pani prawda? - spytał wciągając nosem głęboko powietrze do płuc - wydaje mi się, że już wczoraj się spotkaliśmy - dodał z szelmowskim uśmiechem. Zielarka spanikowała. Odskoczyła jak najdalej od blatu i zawołała głośno:
- Nakryli nas, atakujcie!
Z zaplecza wyskoczyło dwoje mężczyzn w obdartych ciuchach, których spotkali dzień wcześniej. Jak zwykle jego zmysł węchu go nie zawiódł. Idąc za Touką do zielarki czuł zapach bandziorów który z każdym krokiem stawał się coraz bardziej intensywny. Po wejściu do pomieszczenia stał przybrał jeszcze bardziej na mocy a w dodatku był świeży co oznaczało, że bandyci są gdzieś w tym budynku. Gdy mężczyźni zobaczyli Natsu natychmiast zbledli i stracili całą wolę walki jaką dysponowali. Wystarczyło, że Natsu nabrał powietrza do płuc a oni z wrzaskiem zaczęli ciekać. Dragneel Rykiem Ognistego Smoka podpalił drewniany budynek który w jednej chwili cały zajął się ogniem. Jak zwykle Różowo włosy nie pomyślał zanim zadziałał. Tym sposobem budowane szeregowo budynki zaczęły zapalać się od zielarni jeden za drugim. Natsu nie wiele myśląc złapał Touke za rękę i pociągnął za sobą uciekając jak najdalej od katastrofy której był przyczyną. Zatrzymali się zdyszani dopiero na skraju lasu. W oddali widać było unoszące się ku niebu kłęby dymu. Spojrzeli na siebie i wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. Właśnie tego przez ten cały czas mu brakowało. Spędzając czas z Touką przypominała mu się Lucy. Oprócz pochodzenia i kilku cech osobowości były diametralnie inne co było oczywiste jednak spędzone z nią chwile chociaż trochę były w stanie przegonić na bok pustkę którą czół.  Od wyruszenia z Magnoli minęły trzy miesiące i nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że będzie mu tak trudno bez obecności Lucy. Tęsknił za nią czego absolutnie się nie spodziewał. W dalszym ciągu jednak nie żałował swojej decyzji. Po tym co się wydarzyło, po tym jak Rouge z przyszłości, na jego oczach zabił Heartfilię musiał przemyśleć parę spraw na osobności. Pamiętał jak się wtedy czuł i co powiedział. "Na moich oczach odebrałeś mi coś cennego" Tak właśnie myślał. Lucy była dla niego bardzo cenna i nie zdawał sobie z tego sprawy do puki nieomal jej nie stracił. Zawsze zajmowała ważne miejsce w jego życiu tak jak pozostali członkowie Gildii, jednak tym razem to było coś zupełnie innego. Widok umierającej Lucy coś w nim przebudził, tylko jeszcze nie wiedział co to było. 
Po puszczeniu z dymem kilku budynków w mieście Natsu wolał się tam nie pokazywać dlatego w wkrótce wraz z Happym postanowili ruszyć w dalsza drogę. Ostatniego wieczora siedzieli przy ognisku razem z Touką która tego dnia nie pałała zbytnim opytmizmem. Wręcz przeciwnie, wyglądała na przygnębioną z jakiegoś bliżej nie znanego mu powodu. 
- Cos się stalo? - spytał - nie wyglądasz dziś najlepiej
- Mój tatko wpadł na pomysł by wydać mnie bogato za mąż - wyszeptała słabo Touka
- Masz zamiar się zgodzić? - dopytywał
- Chyba nie bardzo mam wybór - odparła zasmucona
- Zawsze jest wybór. Możesz wziąć sprawy w swoje ręce tak jak zrobiła to Lucy - powiedział beztrosko Natsu
- Aye! - zawtórował mu Happy
- Kim jest Lucy? Twoją dziewczyną? - spytała Touka rumieniąc się na policzkach
-Co??? Nie! To moja przyjaciółka - odpowiedział odczuwając nagły przypływ sprzecznych emocji. Co się z nim u licha dzieje - Lucy również pochodzi z bogatej rodziny. Jej ojciec chciał bogato wydać ją za mąż - zaczął opowiadać co sprawiło mu nie małą przyjemność
- I co zrobiła? - dopytywała Touka szczerze zaciekawiona
- Lucy uciekła z domu i zaczęła żyć po swojemu. Szukała różnych łatwych do wykonania zleceń by mieć pieniądze na dalszą podróż. Jako mag władający gwiezdnymi duchami postanowiła spełnić swoje największe marzenie, którym było dołączenie do Gildii Fairy Tail
- Udało jej się to? - spytała podekscytowana
- Tak udało - potwierdził Dragneel uśmiechając się do wspomnienia w którym uśmiechnięta Lucy pokazuje mu swój znak na prawej dłoni. Ciekawe co teraz robiła zastanawiał się nie zdając sobie sprawy z tego, że kilkaset kilometrów stąd w stolicy Fiore, Heartfilia przypinała do ogromnej mapy na ścianie w sypialni, notkę o niespodziewanym pożarze u pewnej zielarki. 
- Musi być bardzo odważną dziewczyną - skwitowała białowłosa spuszczając wzrok
- Nawet nie wiesz, jak bardzo odważną. Ty też możesz taka być jeśli zechcesz - zapewnił - a jakie jest Twoje marzenie? - spytał po chwili.
- Chciałabym wyjść za mąż z miłości - powiedziała, wznosząc roziskrzone oczy ku niebu i przyciskając mocno dłonie do piersi. Mina Natsu nie wskazywała na to, by choć w najmniejszym stopniu rozumiał o co jej chodzi. 
- Nigdy nie byłeś zakochany?? - spytała zaskoczona.
- chyba nie a nawet jeżeli, to nie tak żebym od razu miał chcieć się z kimś żenić - odparł krzywiąc się na samą myśl o takim rozwiązaniu. 
- Oh Natsu małżeństwo z miłości i to takiej prawdziwej to coś więcej niż myślisz - powiedziała śpiewnym głosem ewidentnie podniecona tematem - sama miłość jest pięknym uczuciem - zagruchała 
- Nie żebym się znał, ale wątpię - skwitował
- Znasz się, znasz - zaśmiał się Happy
- A to niby co miało znaczyć? - zirytował się Dragneel
Tym czasem Touka jakby ich nie słyszała zaczęła prowadzić swój monolog.
- Prawdziwa miłość ma kilka charakterystycznych cech więc słuchajcie uważnie - przykazała jak jakaś mentorka. Brakowało jej tylko okularów na nosie i dziennika w ręce - Prawdziwa Miłość jeśli już się wydarzy jest niezapomniana. Wybija się na tle innych (przyszłych bądź wcześniejszych) związków. Jest nieśmiertelna, nigdy nie umiera. Trwa nawet gdy zakochanych dzieli wiele tysięcy kilometrów ,trwa nawet wtedy gdy nie można być ze swoim ukochanym. Ona poraża od pierwszej chwili tak, jak gdyby była między dwojgiem ludzi od zawsze, tylko wcześniej żadne z nich tego nie zauważyło. Między zakochanymi rodzi się głęboka więź psychiczna i fizyczna. Nie sposób zignorować obecności tej drugiej osoby. Czujesz przyciąganie nad którym trudno zapanować. Zapach tej osoby potrafi wprowadzić Cię w amok. Zapach,który staje się dla Ciebie tym JEDYNYM, zawsze rozpoznawalnym. Miłość potrafi nas skłaniać do rzeczy, o które nawet byśmy się nie podejrzewali. Odkrywa nas na nowo i nierzadko czyni lepszymi. Potrafimy otwierać wszystkie zamknięte drzwi, burzyć mury stojące na naszej drodze. Daje nam siłę do ochrony tej drugiej osoby,  popycha w kierunku działania. Nie ma przeszkód których nie dałoby się pokonać dla takiej miłości. Chcemy za wszelką cenę chronić ukochaną osobę, nawet za cenę własnego życia. Oddalibyśmy wszystko nawet własne szczęście, by zobaczyć uśmiech na ustach tej drugiej osoby. Jest ona brakującym w naszym życiu elementem. Taka uczucie bywa jak narkotyk i to silny  z pełnymi objawami uzależnienia jak i głodu, kiedy od tej osoby jesteśmy daleko. Gdy jesteśmy daleko od siebie nasze zmysły i emocje wołają o ukochaną osobę. Ciało tęskni za dotykiem a ból który czuje nie mogąc go zaznać jest tak silny i przytłaczający, że nie można go znieść. Tęsknota boli psychicznie i fizycznie przekraczając wszelkie skale. Nie sposób wymazać z pamięci obrazu ukochanej. Między dwójką tak zakochanych istnieje silna więź, wzajemne zrozumienie bez słów, połączenie dwóch dusz w jedno.
Serce Natsu ruszyło galopem a jego ciało zlał zimny pot. Nie wszystko z tego co mówiła Touka pasowało  idealnie, jednak było tego wystarczająco dużo, by zaczął o tym na poważnie myśleć. To nie możliwe, żeby wcześniej tego nie zauważył. Niemożliwe żeby...
- Lucy... - wyszeptał ledwo dosłyszalnie.
- Skąd Ty to wszystko wiesz? - spytał Happy
- Z książek oczywiście - odparła z dumą Touka.

<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~<:3)~

Witajcie :) niestety weekend prawie już za nami 😥 za to tym razem dosyć spory rozdział mi wyszedł więc było trochę do czytania. Nieźle co? kto by się spodziewał, że Touka taka mądra :D 

Zawsze będziemy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz