– Serio? – Zaskoczony duszek przekrzywił głowę, unosząc jedną brew, a drugą opuszczając.
– Tak! – potwierdził poruszony Monk, łapiąc go za dłonie. Zdążył powiedzieć chłopakom tylko powód i sposób w jaki Althea wyczarowała mu nogi, nim zauważyli zniknięcie Vito i przypomnieli sobie o Lloydzie, przerywając rozmowę, by iść to sprawdzić, a teraz dokończył: – Właśnie po to tu jesteśmy, po chochlika! Żeby Althea przemieniła mnie w pełni człowieka, musimy przyprowadzić jej chochlika, ale żaden nie chciał z nami iść! Zrobiłbyś to dla mnie, proooszęęęęę...? – Zrobił oczy szczeniaczka, podnosząc błękitne dłonie do swojej brody i wyszczerzając się pięknie.
– Eee... – Pilipix wzleciał trochę na skrzydłach, spoglądając na Gorga. – W sumie... Może Althea by wiedziała, co z nim zrobić? – Tu opuścił wzrok na marszczącego brwi Lloyda.Wilk wzruszył ramionami.
– I tak skończyliśmy właśnie ostatnią robo...
– Iiii! Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki... – Monk zaczął podskakiwać razem z miotanym w dół i w górę chochlikiem, obracając się razem z nim wokół własnej osi. Nagle przystanął, bo zobaczył w oddali wiązkę wystrzeliwanego w niebo, fiołkowego światła.
– O! Vivi, patrz, to na pewno Arti! – Wskazał na nie ręką, a wszyscy obrócili się w tamtą stronę.– Arti? – powtórzył Pilipix, łapiąc się za głowę, w której mu się zakręciło.
– Jeden z naszych przyjaciół – wyjaśnił Vitalio. – Zostaliśmy rozdzieleni.
– Dobrze się składa – stwierdził Gorg. – To po drodze do naszych przyjaciół. Możemy iść po nich raze... Ał! – Lloyd ugryzł go w dłoń.
– O nie, nie idę do żadnej Alchrei z jeszcze większą bandą dziwolągów! Już wystarczająco się z wami nachodziłem, przeprosiłem z pierdyliard tych kolorowych do porzygu świszczypał, już nigdy więcej na żadnego nawet nie spojrzę, tylko wypuście mnie wreszcie, ile jeszcze czasu zamierzacie mnie wszędzie ze sobą ciągać?!
– Hmm, no nie wiem, może do momentu gdy CZEGOKOLWIEK SIĘ WRESZCIE NAUCZYSZ I PRZESTANIESZ NAS WYZYWAĆ! – Szatyn trzepnął szkodnika w łeb.– Oj nie bij Lloydiego, faktycznie trochę długo trwa ta jego nauczka...
– Dobrze wiesz, że nie możemy go wypuścić, wie gdzie wysłaliśmy chochliki.
– No mówię wam, że w dupie mam te wasze chochliki, znajdę inny sposób na zarobek, więcej się do takich pokrak nawet nie zbliżę! Być może wam, dziwolągom, czas płynie inaczej, ale ja tu życie marnuję, i pieniądze, które mógłbym w tym czasie zarobić, wypuście mnie wreszcie, grzeczny będę!
– Taaak, jakoś ci nie wierzę. – Gorg tylko pociągnął za linę, ruszając i ciągnąc za sobą związanego na jej końcu chłopaka.– Chodźcie, skompletujmy ekipę i idziemy do tej czarownicy – rzucił do reszty.
– No nieeeee...! Nie chcę do żadnej Baby Jagi, nie chcę, nie chcę, nie chcę...! – zawył Lloyd, zaczynając się miotać na końcu sznura, odwrócony w kierunku przeciwnym do drogi, w którą niewzruszenie ciągnął go wilkołak, i zapierający się nogami.– I na co się tak gapisz, zdrajco gatunku?! – zwrócił się do idącego za nim i przyglądającego mu Vitalia.
– A ty, chodzący śledziu z koszmaru?
Monk zmarszczył brwi i już miał coś powiedzieć, gdy łotrzyk dodał rozbawionym tonem:
– Ej, ej, ja cię już chyba gdzieś widziałem! Dorabiasz jako strach na wróble?!– Och, zamknij ryj! Jeszcze raz go przezwiesz, a...!
– Ej, Lloyd! – przerwał fioletowowłosemu Pilipix, podlatując do łobuza i skupiając na sobie jego uwagę. – Uspokój się dziecko, bo rzucasz się jak wesz po grzebieniu.
– Nie nazywaj mnie dzieckiem albo ci kolejnego zęba wybiję i jebnę tak, że trzy dni będziesz tańczył bez muzyki! – podjął od razu chłopak, a chochlik zachichotał, zaraz odpowiadając:
– Tylko ostrożnie, bo nie trafisz i sobie drugie oko podbijesz. – Zaczęli się prześcigać w obelgach, a choć te Lloyda były dużo bardziej agresywne, Pilipix mu nie ustępował, dodatkowo irytując tym, że chichotał na wszystko, co brunet by nie wymyślił.
![](https://img.wattpad.com/cover/198514965-288-k483077.jpg)
CZYTASZ
Saga Nici 2: Poróżnieni. |boys love story|
AdventurePrzedwczoraj leżałem na piasku Właściwie tak samo, jak dzisiaj, Tylko wtedy leżałem z tobą, A teraz w pustce i ciszy. Wczoraj trzymałem świat w dłoniach, Drżąc, że mogę go stracić, Noc temu uciekłem z domu Po to, żeby cię zobaczyć. Piliśmy przy cz...