Lloyd obudził się z nosem wciśniętym w czyjś obojczyk. Uniósł głowę i przed swoją twarzą zobaczył spokojną twarz śpiącego Teda.
Spróbował się odsunąć, ale zdał sobie sprawę, że jest mocno trzymany przez obejmujące go w dole pleców ręce szatyna.
Wykrzywił twarz w grymasie, próbując wyplątać się z silnych ramion, gdy za sobą usłyszał śmiech, który sprawił, że przestał się szamotać.Obrócił się tyle o ile mógł na półsiedzącego ze skrzyżowanymi w kostkach nogami wilka. Ten trzymał w dłoniach małą, cienką książkę, acz nie patrzył w tekst, tylko na niego, z iskrami rozbawienia w oczach.
– Może to najlepszy sposób, byś przestał próbować uciekać, kiedy wszyscy śpią – zaśmiał się, wskazując na nieświadomie niepozwalającego mu wyswobodzić się z uścisku chłopaka.
Lloyd zmarszczył brwi, obracając się w nim tak, że teraz leżał przodem do szarowłosego, a zaplecione dłonie śpiącego – który zamruczał coś tylko i wtulił nos w czarną czuprynę – przeniosły się na jego brzuch.Rozkopał trochę przy tych akrobacjach koc i automatycznie zerknął w dół, uświadamiając sobie, że wciąż przyglądający mu się wilk także może zobaczyć odsłoniętą część ciała. Lecz choć musieli wczoraj jakoś ściągnąć z niego lepiące się do skóry spodnie, bo był w samych bokserkach, to bandaże trzymały się na miejscu, a to było najważniejsze.
Szybko wrócił spojrzeniem do Canagana, lecz ten udał, że niczego nie zauważył, wracając z kolei do czytanego tekstu.
Brunet zarumienił się lekko na myśl, że i tak widział już, co ukrywa pod tym białym materiałem, i to do tego wtedy, gdy był na niego zły o ten walony kamień.
Ciekawe, czy w dalszym ciągu się o to gniewał... Może to była dobra okazja, by się wytłumaczyć...Już otwierał usta, ale zaciął się nagle.
Niby dlaczego miałby mu się z czegokolwiek tłumaczyć?Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie, a mimo to chęć pozostała.
Spojrzał jednakże tylko na dziwną, małą książeczkę i z jego ust – zamiast tego, co już prawie nieopatrznie powiedział – wyszło jedynie:
– Co czytasz?
Wilk posłał kolejne, szybkie spojrzenie najpierw jemu, a potem okładce książki, na której jak wół widniała napisana tłustym drukiem odpowiedź na to pytanie. Wzruszył ramionami, parafrazując to, czego może chłopak ze swojej pozycji nie mógł odczytać:
– Poezję.
– Dziwny tytuł. O czym to?Szare brwi się zmarszczyły.
– Ee... O niczym, to... zbiór wierszy...
– Czego? – Czarne ślepia wgapiły się w te żółte w niezrozumieniu.– Wierszy – powtórzył wilkołak, z oniemieniem obserwując, że niezrozumienie nie ustępuje z twarzy rozmówcy. – Nigdy nie miałeś styczności z poezją? Musiał ci ktoś kiedyś przeczytać choćby dziecinną rymowankę.
– Rymowankę? Coś jak to, co faceci śpiewają, kiedy się schleją? – zapytał ten, a widząc minę, jaką został uraczony w odpowiedzi (tak jakby nie posiadał wiedzy co najmniej o tym, jak się oddycha!), dodał ze zdenerwowaniem: – No dobra, nie. No to co to te całe poezje?– Poezja to... hmm... zgaduję, że dla każdego jest czym innym. – Can podrapał się po włosach, tylko wzmagając mętlik w głowie bruneta.
– Może po prostu ci przeczytam, co? – Nie czekając na odpowiedź, zaczął przerzucać kartki, szukając wiersza, który mógłby się Lloydowi spodobać. Szukał czegoś prostego, bo choć coś czuł, że głowienie się nad skomplikowanymi metaforami mogłoby w przyszłości cwaniaczka zajmować, tak teraz nie ułatwiłoby zrozumienia, o co w tym wszystkim właściwie chodzi.
Nie, na początek coś prostszego i coś... co będzie mógł... O, właśnie coś takiego.
CZYTASZ
Saga Nici 2: Poróżnieni. |boys love story|
AventuraPrzedwczoraj leżałem na piasku Właściwie tak samo, jak dzisiaj, Tylko wtedy leżałem z tobą, A teraz w pustce i ciszy. Wczoraj trzymałem świat w dłoniach, Drżąc, że mogę go stracić, Noc temu uciekłem z domu Po to, żeby cię zobaczyć. Piliśmy przy cz...