Gdy Ariel się obudził – choć trochę rozkopany – jego dłoń w dalszym ciągu przykryta była tą należącą do Teda, który jeszcze spał, obejmowany przez również śpiącego wilka.
Podniósł się do siadu, przyglądając przytulonym chłopakom z trudną do odgadnięcia miną.W końcu potrząsnął głową i zabrał dłoń spod dłoni szatyna, który poruszył się na to niespokojnie, ale zaraz wtulił mocniej w Canagana i spał dalej.
Po cichu opuścił namiot, a odgarniając i przechodząc przez jego poły, obejrzał się jeszcze ostatni raz na nich i gdy zwrócił głowę z powrotem przed siebie, przed jego nosem wyrósł chochlik z pytaniem:
– Ari, wstałeś wreszcie, powiedz, którego z nas lubisz bardziej: mnie, czy Gorga?
– E... Gorga. Zdecydowanie.Pilipix jęknął jakby dostał kulą w serce i opadł na ziemię zrezygnowany, a brązowy wilk się zaśmiał.
– Mówiłem.– Nie mogłeś się chociaż zawahaaaaać... – jęknął raz jeszcze topik, a brunet zignorował fakt, że to było pytanie retoryczne, i odpowiedział:
– Nie, nie sądzę – po czym odszedł.Zrozpaczonym Pixim telepnęło niczym kopniętymi zwłokami, na co Gorg znowu się zaśmiał, wraz z całą resztą już nieśpiących.
Gdy niedługo później wszyscy wyruszyli w drogę, humor ich nie opuszczał, zwłaszcza, że tak jak zauważył poprzedniego dnia Canagan, naprawdę byli już niedaleko lasu, od którego się zaczęło.
~~*~~
– Duniaaaaa... Duuuniaaaaaa... Heeej mała parzystokopytna koleżanko, gdzie jesteś? – nawoływał Vito, chodząc brzegiem lasu z Monkiem.
– Od kiedy konie są parzystokopytne? – odezwał się ten, odrywając specjalnie złożone dłonie od ust, którymi jeszcze przed chwilą wydawał dźwięk głośnego pohukiwania.
– A od kiedy są sowami? – zapytał w odpowiedzi, z lekka poirytowany jego czepialstwem. – Mają cztery kopyta? To są parzystokopytne – stwierdził, kończąc temat i wracając do nawoływania.
Syren wzruszył ramionami i na powrót przytknął pięści do buzi, ponownie w nie dmuchając.Już jakiś czas temu wszyscy rozeszli się na różne strony w poszukiwaniu klaczy Teda, lecz jeszcze nie natrafili na żaden ślad jej obecności, mimo że powoli robiło się ciemno.
– Ech, to bez sensu – westchnął w końcu Vi, opuszczając ręce. – To cud, jeśli w ogóle jeszcze jest gdzieś w pobliżu.
– Może i tak, ale Teddy chce sprawdzić wszystkie możliwości i jako dobrzy przyjaciele powinniśmy mu w tym pomóc.
– Mogę być dobrym przyjacielem, ale moje gardło ma ograniczenia, oczy też, w nocy i tak chujowe takie to szukanie. Wracajmy do obozu, może ktoś inny na coś natrafił.
– W porządku... Ale zanim wrócimy. – Monk złapał go za ramiona i popchnął na drzewo. – Może pokażesz mi, jak dobrym... przyjacielem... jesteś? – Przybliżył usta do jego ust... których kącik po chwili uniósł się lekko i dwie pary warg się spotkały.Vito niemal natychmiast przekręcił ich tak, że teraz drugi chłopak opierał się o drzewo, na którego korze, tuż nad czarnozieloną głową, oparł pięść.
Wolał się nad tym nie zastanawiać, ale kumpel pociągał go jak cholera, nie mógł już się przy nim opanować, a nawet nie chciał.
Jego usta smakowały wyśmienicie, nie jakimś tanim błyszczykiem jak te Borusi, wolna od gryzących perfum skóra pachniała wspaniale, a to, jak tryton wił się pod nim podczas seksu niczym wąż morski, tak mocno nakręcało Vitalia na kolejne razy, że nie chciał nawet myśleć, że to mogłoby się skończyć.
CZYTASZ
Saga Nici 2: Poróżnieni. |boys love story|
MaceraPrzedwczoraj leżałem na piasku Właściwie tak samo, jak dzisiaj, Tylko wtedy leżałem z tobą, A teraz w pustce i ciszy. Wczoraj trzymałem świat w dłoniach, Drżąc, że mogę go stracić, Noc temu uciekłem z domu Po to, żeby cię zobaczyć. Piliśmy przy cz...