5. Jak przekroczyć rzekę

633 77 63
                                    

      – Śpiące królewny, wstajemy! Trzeba złożyć namiot! – obudził ich donośny głos Teda. Podnieśli się do siadu.
      Obaj mieli wielkie wory pod przekrwionymi oczami, Monk miał pofalowane włosy od warkoczyków, z których kilka jeszcze się nawet trzymało, a zawsze misternie ułożony irokez Vitalia był poplątany i sterczał dziko na wszystkie strony.

      Szatyn roześmiał się z ich min i wyglądu.
      – Przedłużałem budzenie was tak długo jak się dało, serio, ale wszyscy zdążyli już się ogarnąć i zjeść. Teraz będziemy składać obóz, a wy możecie w tym czasie iść się przemyć nad tym jeziorem, co je znaleźliście z Ketrą na spacerze.  Po tych słowach opuścił połę namiotu. Pozostali w nim chłopcy powoli obrócili głowy, spoglądając na siebie nawzajem nieprzytomnie.
      Monk runął jak długi z powrotem na ziemię.

~~*~~

      Zaspańcy wreszcie zdołali jakoś zwlec się z namiotu i Ted mógł zacząć go składać, podczas gdy oni skorzystali z jego rady i poszli się odświeżyć nad jeziorem. A raczej Vitalio poszedł, biorąc niemającego siły nawet pełzać, a co dopiero chodzić, Monka na barana. Lecz syren zaraz odżył, kiedy został bezceremonialnie wrzucony do wody. Szybko odpłacił się rżącemu z jego reakcji śmieszkowi pięknym za nadobne, łapiąc za nogę i również do niej wciągając.
      Po tym błyskawicznym odświeżeniu, które rozbudziło ich obu, bez większej zwłoki wrócili do obozowiska. Z powrotem brunet szedł na własnych nogach, podpierając się tylko o przyjaciela.
      Gdy wrócili, reszta była gotowa do wyruszenia, więc wzięli pierwsze lepsze przekąski i jedli je już w drodze, siedząc na grzbiecie Ketry skierowani do pakunku pomiędzy sobą, gdyż Vito opierał się plecami o plecy centaura.

      Artiemu – który mimo że zasnął jako pierwszy, i tak wyszedł z namiotu podskakując w swoim śpiworze, i nie wypełzł z niego nawet do jedzenia – markotny humor jaki miał każdego ranka także szybko minął i teraz magik na nowo zaczynał paplać Tedowi nad uchem o wszystkim i o niczym. Ale choć temu spokojnemu chłopakowi niespecjalnie to przeszkadzało, to gdy Lio i Monk skończyli jeść, musiał nowemu koledze przerwać, gdyż wyszli na równe, niezalesione tereny i postanowili z Ketrą trochę pogalopować.
      Błękitnowłosy tym razem się przygotował, obejmując szatyna nawet trochę zbyt mocno, Vito też usiadł normalnie, od razu zostając objętym przez Monka, i Ketra z Dunkierką zaczęli kłusować, by po krótkiej rozgrzewce móc ruszyć z kopyta.

~~*~~

      W dość krótkim czasie pokonali całkiem spory kawałek, jednak powoli Ketra zaczął zwalniać, by przyjrzeć się mapie, nad którą zmarszczył brwi.
      – Co jest?  spytał Vitalio.
      – Zbliżamy się do rzeki i choć kompas pokazuje najkrótszą drogę prosto przez nią, to nie wiem, czy damy radę ją przekroczyć, w końcu Althea używa teleportacji, nie? Z kolei widzę, że na prawo zaznaczony jest most, ale wartałoby chyba do niego skręcić już teraz, bo jest dość daleko, a na skos będzie szybciej, niż gdybyśmy poszli dalej i ostatecznie stwierdzili, że nie przekroczymy rzeki bez niego.
      – Pokaż.  Vito wyciągnął rękę po mapę. Zmarszczył brwi, gdy zobaczył, jak daleko na prawo jest most.
      Monk zajrzał mu przez ramię.

      – Tyle szumu o mały strumyczek?  zapytał, widząc wąską, niebieską kreskę, która dzieliła ich od celu podróży. – Jakoś go przecież przekroczymy, to tylko trochę wody. 
      Dunkierka zrównała się z nimi i Vitalio podał skrawek pergaminu siedzącym na niej chłopakom.
      – Cóż, na wprost na pewno będzie szybciej – stwierdził rzeczowo Ted.
      – Jakby co, zawsze mogę użyć magii  dorzucił Arti.
      Szatyn oddał mapę punkowi, a ten podsumował:
      – No to chyba przegłosowane. Biegnij jak biegłeś, koziołku. 
      – Jak dla mnie spoko.  Ketra wzruszył ramionami, i znowu pognali.

Saga Nici 2: Poróżnieni. |boys love story|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz