- No, pokaż na co cię stać, ruda cholero.
Nate napiął mięśnie, przygotowując się do ewentualnego odskoku, widząc jak kot naprzeciwko niego zaczyna się jeżyć.
Był chłodny, słoneczny poranek. Ze względu na sobotę, na terenie kampusu panowała cisza. Błogi spokój, świergot ptaków, skropiona rosą trawa i wściekłe rude kocisko przed uniwersytecką biblioteką, które jak każdego innego dnia przeszkadzało Nate'owi w bieganiu.
Kot syknął w jego stronę, obnażając kły, kiedy chłopak sięgnął do kieszeni dresów.
- Jestem dzisiaj przygotowany – oznajmił, nie spuszczając oczu z rudej furii.
Wyciągnął niewielką saszetkę z kocią karmą, którą kupił wczoraj w spożywczaku. Chłopak uparł się, że choćby nie wiadomo co, przekona do siebie to wredne kocisko, nawet jeśli będzie musiał wydać kilka dolarów na karmę z wyższej półki (za tanie podroby kocur znienawidziłby go pewnie jeszcze bardziej).
Nate otworzył saszetkę z karmą i ostrożnie, wciąż nie spuszczając kota z oczu, wysypał jej zawartość na skraju chodnika.
- Kupiłem to specjalnie dla ciebie, futrzaku – oznajmił, cofając się o dwa kroki. – Zjedz to i przestań mnie nienawidzić.
Kot zbliżył się do karmy, obwąchał ją dokładnie i... rzucił się na Nate'a.
Chłopak zaklną głośno i zerwał się z miejsca.
Był przekonany, że zwierzak będzie go gonił przez jakieś trzydzieści metrów, tak jak zwykle, ale dzisiaj poddał się wyjątkowo szybko, zaledwie po paru susach. Syknął raz jeszcze złowrogo za chłopakiem, po czym wrócił do wysypanej na chodniku karmy.
- To już jakiś postęp – uznał z zadowoleniem Nate, patrząc jak kocisko pałaszuje jedzenie, po czym wznowił bieg.
Pokonując kolejne metry drogi, rozpisywał sobie w głowie plan dnia.
Po powrocie do akademika i wzięciu prysznica, miał się od razu zabrać za dokończenie projektu z psychopatologii. Później zrobić notatki z postępowania administracyjnego, ogarnąć kilka słówek z hiszpańskiego i będzie miał wolne. Po południu umówił się z Emmą i Martinem, aby zagrać w Cluedo, które rudowłosy przywiózł z domu.
Mijał już drugi tydzień od rozpoczęcia studiów i Nate musiał przyznać, że zaczynał powoli przywiązywać się do tej dwójki.
Martin, chociaż trochę chaotyczny i wyjątkowo gadatliwy, był naprawdę miłą i pogodną osobą. Za każdym razem, gdy Nate nie wiedział czegoś związanego z uczelnią i gubił się jeszcze w planie studenckiego życia, chłopak bez wahania mu pomagał. Obydwaj lubili też fantastykę i gry, więc nie brakowało im tematów do rozmów.
Emma, mimo że mogła się na początku wydawać chłodna i zdystansowana, była także naprawdę w porządku. Spokojna i rozsądna stanowiła przy Martinie miłą przeciwwagę. Miała także niesamowite pokłady czarnego humoru i zestaw ciętych uwag na każdą okazje, co naprawdę podobało się Nate'owi.
Chłopak czuł się wśród tej dwójki wyjątkowo swobodnie. Nie znał ich jeszcze dobrze, ale z jakiegoś powodu czuł, że los pokierował go na właściwych ludzi, którym będzie mógł zaufać. I naprawdę cieszył się z tego powodu. W końcu ile już minęło, odkąd nawiązał jakieś stałe znajomości? Trzy lata? Cztery?
Na początku liceum zaczął nauczanie domowe i trwało ono aż do trzeciej klasy, kiedy zarówno on, jego ojciec i psycholog uznali, że jest już w stanie wrócić do swojego poprzedniego życia i publicznej szkoły. To była klasa maturalna, ostatni rok. Wszyscy świetnie się już znali i byli podzieleni na kilkuosobowe paczki. To normalne, że Nate miał problemy, aby się odnaleźć. Z drugiej strony specjalnie mu też na tym nie zależało. Był wtedy wciąż przybity i najzwyczajniej w świecie nie miał ochoty na poznawanie nowych osób, a co dopiero zawieranie przyjaźni. Wolał skupić się na nauce i zapracowaniu na swoje przyszłe studia.

CZYTASZ
Fores [boyxboy]
Short StoryWśród wielu bractw Uniwersytetu Ashdawn swoją działalność prowadzi Fores - bractwo tajemnica, składające się z wpływowych i bogatych studentów. Pieniądze, pozycja kapitana drużyny, odpowiedzi do egzaminów semestralnych - wszystko to można zdobyć, st...