Rozdział 12

4.8K 497 278
                                    

W czwartkowe przedpołudnie, podczas okienka pomiędzy zajęciami, Aiden wybrał się do biblioteki, aby skserować materiały na zbliżający się lektorat.

Po kilku minutach stania przy kserokopiarce, poczuł jak opadają mu powieki. Miał problemy ze snem od kilku miesięcy, ale dzisiejsza noc była wyjątkowo kiepska. Przez kilka godzin rzucał się na pościeli, próbując zasnąć, ale uczucie niepokoju i lekkiej ekscytacji, związane z podjętymi dopiero co decyzjami, nie pozwalały mu zmrużyć oka. Zasnął dopiero koło czwartej, tylko po to, aby trzy godziny później musieć już być na nogach.

Ziewnął po raz setny, kiedy poczuł, że ktoś przystaje tuż za nim.

Odwrócił się, widząc ciemną czuprynę Shane'a. Chłopak kiwnął do niego w lekceważącym przywitaniu i oparł się ciężko o kserokopiarkę.

Skoro Shane pojawił się w bibliotece, musiał tutaj przyjść specjalnie dla Aidena. Blondyn mógłby zliczyć na palcach, ile razy brunet w ciągu ostatnich lat skorzystał z jakichkolwiek materiałów z biblioteki. To nie tak, że był tępy jeśli chodziło o naukę. O dziwo, mimo debilnej postawy i idiotycznego podejścia do życia, Shane nie był głupi. Otrzymał stosowne wykształcenie, jeszcze zanim poszedł na studia, jego ojciec sowicie o to zadbał. Shane nie miał problemów z przerabianym materiałem ani z pisaniem raportów, a jednak nauka była u niego czymś zepchniętym na ostatni margines. No bo po co miał pisać eseje i przygotowywać się do egzaminów, skoro mógł zapłacić jakimś biednym pierwszoroczniakom, aby odwalali całą pracę za niego oraz uśmiechnąć się do ojca i poprosić o załatwienie pytań, które pojawią się na testach. Rezygnując z nauki, miał dużo więcej czasu na zajmowanie się sprawami związanymi z Fores.

- Jak ci idzie dręczenie Nate'a? – zapytał.

- Świetnie – odparł krótko Aiden, nie patrząc na niego i układając kolejne strony do kserowania.

Był pewien, że Mary szepnęła mu co nie co o wątpliwych taktykach znęcania się Aidena i brunet zacznie się go czepiać, ale on o dziwo szybko zmienił temat.

- Przyszedłem ci powiedzieć, że w weekend jest kolacja biznesowa i miło by było gdybyś tym razem się na niej pojawił – rzucił z kwaśnym uśmiechem Shane.

Blondyn odwrócił się do niego.

- Po co? – zapytał z westchnięciem. – Moja obecność naprawdę niczego tam nie zmienia, i tak praktycznie nie odzywam się podczas tych kolacji. Twój ojciec nadrabia spokojnie rozmową za pięć osób.

- Twoja obecność stawia mojego ojca w dobrym świetle – oznajmił twardo Shane. – Mężczyzna złote serce, przygarnął pod swoje skrzydła chłopca z dysfunkcyjnej rodziny – dodał z udawanym rozczuleniem. – Jesteśmy na dobrą sprawę jedyną rodziną jaką masz, więc mógłbyś okazać szacunek i przyjść. Chyba, że chcesz uciec jak twój brat i tak podziękować za wszystko, co mój ojciec dla was zrobił.

Aiden nienawidził, kiedy Shane wyjeżdżał mu z tą gadką, chociaż nie mógł w żaden sposób zaprzeczyć.

Gdyby ojciec bruneta nie pojawił się w pewnym momencie w ich życiu, Aiden prawdopodobnie nie byłby teraz na studiach. Ba, możliwe, że nie poszedłby w ogóle do liceum, albo lepiej, nie dożyłby do liceum. Jego biologiczny ojciec zapewne nie zawahałby się zrezygnować z karmienia ich, gdyby mógł w ten sposób oszczędzić na wódkę.

Chłopak doskonale pamiętał dzień, w którym jego ojciec podpisał umowę z Maksymilianem Crowsonem, dotyczącą ich współpracy. Ten człowiek tchnął w ich życie dobrobyt i bogactwo, sprawił, że zaczęli żyć na poziomie. Naprawdę wysokim poziomie. Co prawda ojciec Aidena dalej się nad nim wtedy znęcał, ale chłopak przynajmniej nie chodził już nigdy głodny.

Fores [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz