Rozdział 6

5.3K 559 626
                                        

Dwudziestego siódmego września, w sobotę, Nate nie mógł się na niczym skupić. Od rana siedział nad książkami, próbując napisać pracę na zaliczenie z etiologii zachowań przestępczych, ale późnym popołudniem strona dokumentu, wyświetlająca się na laptopie, dalej była pusta.

Chłopak zamknął w końcu z trzaskiem laptop i opadł na oparcie fotela.

- Brak weny? – zapytał Martin.

Stał przed szafą z wbudowanym lustrem i przyciskał sobie na przemian do torsu granatową i czerwoną koszulę.

- Która lepsza? – zapytał.

- To tylko domówka – odpowiedział Nate. – Nie musisz się stroić.

- Właśnie, że muszę – odfuknął chłopak. – Muszę nadrabiać mój wygląd chociaż ubraniami. No, która lepsza?

Szatyn zlustrował go wzrokiem.

- Granatowa.

Obydwaj wybierali się dzisiaj z Abigail na domówkę urządzaną przez Shane'a Crowsona z okazji rozpoczęcia kolejnego roku studiów. Miała być również zwieńczeniem Tygodnia Pokazowego, którego ostatni dzień wypadał jutro. Przez ostatnich sześć Abigail i Nate nie zrobili praktycznie nic, aby specjalnie dać się zauważyć członkom Fores, ale dziewczyna powiedziała, że nadrobią to na dzisiejszej imprezie. Na domówce mieli być wszyscy aktualni członkowie bractwa, wstęp był wolny dla każdego. Nate'owi ciężko było to sobie wyobrazić, czuł, że zjawi się przynajmniej dwieście osób i zastanawiał się, jak Shane zamierza ich wszystkich pomieścić w swoim domu.

Nate nie pamiętał, kiedy ostatnio był na jakiejś imprezie. To było chyba w ostatniej klasie gimnazjum. O ile można to było nazwać imprezą. Jakiś chłopak urządził ją w swojej piwnicy po wyjeździe rodziców. Nate nie pamiętał nawet dobrze, jak się tam znalazł. Pamiętał tylko, że było dużo taniego alkoholu, dużo rzygających osób i beznadziejna muzyka łupiąca z trzeszczących głośników. Shane miał reputacje dupka, ale szatyn miał nadzieję, że potrafi wyprawiać lepsze domówki.

- Fores to banda nadętych idiotów, ale trzeba im przyznać, że potrafią wyprawiać imprezy – oznajmił Martin, jakby czytał mu w myślach. – To jedyny czas kiedy można ich znieść, bo każdy jest wtedy zajęty sobą i upojony alkoholem.

- Dobrze wiedzieć – zaśmiał się Nate. – A co z Emmą? Na pewno z nami nie idzie?

- Prędzej niebo się rozstąpi, niż Emma Bauce pójdzie na imprezę organizowaną przez Fores – stwierdził rudowłosy. – Ale pisałem do niej jeszcze dzisiaj rano, żeby się upewnić i dostałem w odpowiedzi jedynie bardzo wulgarnego gifa. To chyba oznaczało nie.

Emma wciąż była przeciwna pomysłowi inwigilowania Fores i za każdym razem gdy Nate o tym wspominał, dostawała białej gorączki. Dostawała jej też na widok Abigail, czyli dosyć często, bo w ciągu ostatnich sześciu dni dziewczyna była z nimi przynajmniej trzy razy na wspólnym obiedzie. Widać było, że czuje się dobrze w ich towarzystwie. I chociaż Emma jej dalej nie tolerowała, Martin był nią wyraźnie oczarowany, Nate zresztą też. Nie w romantyczny sposób, w dziewczynie było po prostu tyle pozytywnej energii i żywiołowości, że człowiek zwyczajnie chciał z nią przebywać.

- Masz już jakiś plan na dzisiaj? – zapytał Martin. – No wiesz, żeby wywrzeć jakieś pozytywne wrażenie na Fores? – Zrobił przy tym zniesmaczoną minę.

- Jeszcze nie – odparł Nate.

Wizja płaszczenia się przed bractwem wydawała mu się śmieszna i odpychająca. W ciągu ostatnich dni nie raz widział jak studenci podlizywali się różnym członkom Fores. Nate wciąż pamiętał wyjątkowo skąpo ubraną dziewczynę, która przymilała i przyciskała się do Shane'a tak bardzo, że mało brakowało, a rozłożyłaby przed nim nogi na środku dziedzińca. Czy tacy ludzie nie słyszeli o godności?

Fores [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz