Rozdział 15

851 54 4
                                    

Wzięłam do ręki miarę. Brunetka stała na środku pokoju i patrzyła na mnie radośnie. Jej skrzydła drżały z ekscytacji. Podeszłam do niej, dziewczyna spojrzała na mnie z dołu. Jest bardzo drobna jak na anioła.

-Rozprostuj skrzydła. - powiedziałam.

Dziewczyna posłusznie to zrobiła. Złapałam jej prawe skrzydło i dokładnie mu się przyjrzałam.

-Muszę przyznać że nawet po tym wszystkim co przeszłaś masz naprawdę wspaniałe skrzydła. - powiedziałam.

-Oh, podobają ci się? - spytała zdziwiona.

-Yhm... Są takie czyste i mają cudowny złoty połysk. Są śliczne.

Przejechałam dłonią po lśniących piórach. Zauważyłam że brunetka delikatnie się zaczerwieniła. Uśmiechnęłam się sama do siebie, wygląda na to że zawstydziłam anioła.

-Dobrze, nie ruszaj się przez chwilę. - powiedziałam rozwijając miarę.

Dziewczyna lekko pokiwała głową. Dokładnie zmierzyłam oba jej skrzydła i zapisałam wyniki w moim notatniku.

-Co miesiąc będziemy sprawdzać ile urosły. - powiedziałam głaszcząc ją po skrzydle.

Brunetka uśmiechnęła się promiennie i spojrzała na mnie. Jej tęczówki wręcz emanowały szczęściem. Jeszcze raz się do mnie przytuliła, nie odepchnęłam jej. Dla mnie też było to bardzo przyjemne.

-Zrobiła się z ciebie straszna przylepa. - zaśmiałam się.

-Po prostu lubię się do ciebie przytulać. - mruknęła Frisk.

-Frisk będzie ci to przeszkadzało jeśli moje skrzydła będą widoczne? Rozumiem że boisz się demonów ale...

-Nie, nie będzie mi przeszkadzało. Ciebie się nie boję. - powiedziała szybko.

Gdy tylko to usłyszałam, od razu rozprostowałam swoje skrzydła. Brunetka odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie. Wyciągnęła przed siebie rękę, jednak szybko ją odsunęła.

-Mogę dotknąć? - szepnęła.

-Oczywiście. - odpowiedziałam.

Po kilkunastu sekundach poczułam jak brunetka muska palcami moje skrzydło. Lekko je rozprostowałam dając jej na to większy dostęp.

-Jakie ciepłe! - pisnęła.

Zanim się obejrzałam Frisk przytuliła się do mojego skrzydła. Wyglądała na bardzo zadowoloną.

-Nie za dobrze ci czasem? - spytałam.

-Chyba za dobrze... Takie cieplutkie...

Pozwoliłam jej przytulać się do moich skrzydeł tak długo jak chciała. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie bardzo mi się podobało. Dawno nie odczuwałam z kimkolwiek takiej bliskości jak z Frisk. Po kilku minutach dziewczyna odsunęła się ode mnie i zaczęła rozglądać się po pokoju.

-Wcześniej nie zauważyłam że jest tu tak dużo miejsca. I tak dużo książek...

-Wiesz tak długie życie jest okropnie nudne.

-Mówiłaś że chciałabyś zobaczyć wschód słońca? - dodałam po chwili.

-Tak, bardzo bym chciała. Słyszałam że wygląda ślicznie.

Obie przestałyśmy się odzywać na dłuższą chwilę. Frisk spojrzała mi w oczy, kontem oka zauważyłam blizny na jej dekolcie.

-Frisk? Rozumiem że to co przeszłaś jest dla ciebie bardzo trudne. Ale naprawdę chciałabym wiedzieć co dokładnie ci się stało. - powiedziałam po dłuższej chwili.

-J-ja tak bardzo nie chcę o tym mówić... Proszę nie każ mi tego robić... - szepnęła.

-Nigdy cię do niczego nie zmuszę, masz moje słowo. Ale nie musisz nic mówić, pokaż mi to tak jak wtedy.

Brunetka spojrzała na mnie strachliwie. Powoli uniosła rękę i dotknęła mojej skroni. Jej skrzydła opadły. Pogłaskałam ją po głowie dla otuchy. Anielica uśmiechnęła się słabo po czym zamknęła oczy. Zrobiłam to samo co ona, po kilku sekundach otworzyłam oczy. Znowu byłam w dużym białym pomieszczeniu. Tylko tym razem Frisk była przywiązana pasami do metalowego krzesła. Było widać że jest nieprzytomna. Podeszłam do niej i spojrzałam na nią z góry. Na twarzy brunetki malowało się tak wielkie cierpienie że aż poczułam dziwne ukłucie w sercu.

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz