Rozdział 19

881 56 7
                                    

P.O.V Chara

-Ostatnio zaczęłam trochę używać skrzydeł, to trochę pomaga. - powiedziała brunetka.

Obie stałyśmy pod drzewem, Frisk patrzyła na gałęzie. Chyba zastanawiała się jak najłatwiej wejść na samą górę. Nagle machnęła skrzydłami, podskoczyła na kilka metrów i złapała za najbliższą gałąź. Od razu złożyła skrzydła by nie przeszkadzały jej w wspinaczce. Patrzyłam jak przeskakuje z gałęzi na gałąź. Jej ruchy były pełne gracji, podobne do nieznanego mi hipnotyzującego tańca, lekko uchyliłam usta. Po zaledwie kilku minutach była już na szczycie, pomachała do mnie z góry uśmiechając się przy tym uroczo. Szybko poszłam w jej ślady, wspięłam się na szczyt drzewa. Frisk siedziała na jednej z gałęzi i wesoło machała nogami w powietrzu, z zachwytem patrzyła na horyzont. Usiadłam obok niej, brunetka spojrzała na mnie radośnie. Te iskierki szczęścia w jej złotych jak słońce oczach, chyba nigdy nie widziałam czegoś równie pięknego.

-Jesteś szybka, nawet bardzo. - powiedziałam.

-Tak? Czyli ćwiczenia mi się na coś przydały. - uśmiechnęła się lekko.

-Jakie ćwiczenia? - spytała.

-Flowey mi pomagał. Chciałam się na coś w końcu przydać. W porównaniu do ciebie jestem okropnie słaba...

-Nie jesteś słaba Frisk. - powiedziałam pewnie.

-Jesteś silniejsza niż ci się wydaje. Samo to że ze mną wytrzymujesz jest godne podziwu.

-Ale ja... - zaczęła.

Położyłam palec na jej ustach, Frisk spojrzała na mnie niepewnie.

-Nic już nie mów, ja wiem lepiej. - uśmiechnęłam się delikatnie.

Brunetka odwzajemniła mój uśmiech. Oparła głowę na moim ramieniu, poczułam jak jej skrzydło delikatnie ociera się o mój policzek. Dodatkowo przytuliła się do mojej lewej ręki, po raz pierwszy w życiu poczułam delikatne pieczenie na policzkach. Brunetka była bardzo blisko mnie, o dziwo podobało mi się to. Prawie niesłyszenie westchnęłam i pogłaskałam dziewczynę po głowie.

-Włosy ci się znowu puszą, chyba będzie padać. - powiedziałam.

-Znowu będę wyglądała jak owca. - mruknęła Frisk.

Uśmiechnęłam się lekko, brunetka poruszyła skrzydłami. Spojrzałam na nią z góry, dziewczyna miała zamknięte oczy, wyglądała na bardzo zrelaksowaną. Znowu poczułam wyrzuty sumienia, jak mogłam podnieść na nią rękę? Nie potrafię sobie tego wybaczyć. Nie jestem lepsza od tych którzy ją krzywdzili przez tak długi czas.

-Frisk? Czy myślisz że nawet najgorsza osoba może się zmienić? Jeśli tylko bardzo będzie chciała? - spytałam.

Anielica podniosła na mnie wzrok, uśmiechnęła się ciepło i powiedziała:

-Oczywiście, jeśli bardzo czegoś chcemy prędzej czy później może nam się udać. Trzeba w to tylko uwierzyć. W końcu najważniejsza jest siła woli.

Uśmiechnęła się jeszcze bardziej, złapałam ją za dłonie i szepnęłam:

-Jesteś niezwykłą istotką Frisk...

Brunetka zarumieniła się i to dość wyraźnie. Spuściła wzrok i zaczęła wpatrywać się w moje dłonie.

-P-policzki mnie pieką... Czy to normalne? - szepnęła.

-Rumienisz się, mój aniele. - uśmiechnęłam się ciepło.

Frisk podniosła na mnie wzrok, wyglądała jak największe niewiniątko na świecie. Pogłaskałam ją po policzku i powiedziałam:

-Frisk kiedyś mi wspominałaś że chciałabyś się zakochać... - zaczęłam.

-Tak, bardzo bym chciała...

-Czy... Masz kogoś na oku? - spytałam niepewnie.

Brunetka zarumieniła się jeszcze bardziej i lekko pokiwała głową. Szczerze mówiąc nie byłam zdziwiona, chociaż w duchu modliłam się o to bym nie była to ja. Ostatnią rzeczą jakiej bym chciała to jeszcze bardziej skrzywdzić to niewinne stworzonko.

P.O.V Asriel

-Mamo ja ci mówię, coś jest na rzeczy. Chara nigdy nie zbliżała się do kogoś poza nami bliżej niż na pięć metrów.

-Azzy wiesz jaka ona jest, nie wiemy co siedzi jej w głowie. - odpowiedziała mi.

-A jak dobrze myślę i ona...

-Azzy powiesz mi wreszcie o co ci chodzi?

-Mamo a co jeśli Chara się zakochała?

Oboje spojrzeliśmy na siebie niepewnie. Niby to niemożliwe a jednak już na pierwszy rzut oka widać że moja siostra i ta Frisk są blisko. Jedyne co mnie zastanawia to to że brunetka jest aniołem. Chara nienawidzi aniołów od zawsze, nie wiem dlaczego. Widziałem wiele razy jak wraca do domu cała we krwi z szyderczym uśmiechem na twarzy. Zawsze ściskała w dłoni kilka białych piór. A w tym przypadku wygląda na to że opiekuje się anielicą najlepiej jak umie. Muszę się dowiedzieć o co chodzi.

× × × × × × × × × × × × × × × × × × ×

To w mediach to musiałam.

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz